„Judasz, rzuciwszy srebrniki, poszedł i powiesił się"
Ale, gdyby również to tłumaczenie było ścisłe, mielibyśmy potwierdzenie (i może jeszcze bardziej jasne) powieszenia się i następstw, jakie z niego wynikły. Jest przede wszystkim interesujące uwzględnienie faktu, że według najdawniejszej tradycji Łukasz był lekarzem (i to zdaje się być wskazówką dla precyzji, z jaką w swojej Ewangelii opisuje chorych i choroby). Otóż: wszyscy lekarze wszystkich czasów wiedzą, że wśród ogółu następstw rozkładu występuje rozdęcie brzucha, często potworne, z powodu tworzenia się gazów wywoływanych procesami gnilnymi.
Gdzie jest napisane w obydwu tekstach Nowego Testamentu, którymi się teraz zajmujemy, że Judasz powiesił się właśnie na drzewie?; i gdzie jest napisane, że jego ciało zostało natychmiast odkryte? Dlaczego nie mógłby powiesić się w jednej z tylu szop na narzędzia, które, wiemy to na pewno, były rozsiane w okolicach Jerozolimy? Albo dokonać tego w jakiejś grocie lub w jednej z wielkich cystern, albo wewnątrz jednego z grobów, które są także poświadczone w tych miejscach przez archeologię i przez źródła antyczne?
Dlaczego więc jego zwłoki nie mogłyby być odkryte dopiero po dłuższym czasie, z brzuchem już rozdętym, nawet już rozdartym przez ciśnienie gazów wewnętrznych (wypadek zresztą, polegając na zdaniu medycyny sądowej, rzadki), lub, co bardziej prawdopodobne, przez lisy i szakale, które, na pewno, krążyły w tych miejscach? (Samson schwytał 300 lisów tylko w jednym dniu, zobacz Księgę Sędziów 15,4, a były one tak bardzo złaknione trupów, że potrafiły wykopywać je z grobów. Porównaj, między innymi, Psalm 63, 10n). Na poparcie tej możliwości istnieją także bardzo starożytne świadectwa, które łączą miejsce śmierci Judasza z odorem trupim tak bardzo intensywnym, że przeszkadzał w przechodzeniu tamtędy.
Można by kontynuować, ale to, co zostało dotąd powiedziane po uważnym zbadaniu tekstów, wydaje się być wystarczające do udowodnienia, że nie usprawiedliwiają one przypisywania koniecznie epitetu naiwnego (lub przebiegłego) „apologety" komuś, kto jak Ricciotti i wielu innych egzegetów katolickich, stara się skontrolować, czy i w jaki sposób jest możliwe odkrycie komplementarności między tekstami pod ich pozorną sprzecznością.
Niektórzy jednakże replikują: zbędne jest badanie szczegółów, ta praca w każdym razie nie ma sensu, ponieważ jest rzeczą oczywistą, że samobójstwo zostało zmyślone przez redaktorów Ewangelii dla powiększenia hańby zdrajcy i potwierdzenia jego wiecznego potępienia.
Ale ci, którzy podtrzymują podobną hipotezę zmyślenia, wychodzą z błędnego założenia. Ci krytycy pomijają w rzeczywistości fakt, że surowa dezaprobata samobójstwa (z samobójcą przeznaczonym na potępienie, odmawiająca mu nawet pogrzebu religijnego), jest sprawą chrześcijańską. Stary Testament nie ustanawia zupełnie żadnego prawa odnośnie do samobójstwa, przytacza tylko niektóre jego przypadki, osądzając każdy z osobna, bez wypowiadania się w sposób jasny i trwały na temat moralności lub niemoralności tego czynu. Wprost przeciwnie: czy to na podstawie wzmianek biblijnych, czy też na podstawie innych starożytnych źródeł hebrajskich, wręcz wydaje się, że (jak w otaczającym świecie grecko-rzymskim) również w Izraelu zdarzały się okazje, w których zadanie sobie śmierci nie było powodem hańby, ostatecznego zerwania z Bogiem, lecz znakiem odwagi, dumy, obrony własnego honoru. Może nawet zadośćuczynienia religijnego. Zniesławionym na zawsze był nie ten, kto sam sobie zadał śmierć, ale ten, kto poniósł ją na skutek prawowitego wyroku skazującego. Paweł pisze: Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił - stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: „Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie" (Ga 3,13). Właśnie dlatego, że został na nim powieszony na skutek prawomocnego wyroku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |