Nie ma co liczyć na odcinanie kuponów od dawnej świetności. Trzeba być świętym tu i teraz.
Musimy pamiętać, skąd spadliśmy? Sęk w tym, że być może nawet nie spadliśmy, tylko od dawna szorujemy już o wodorosty blisko dna. Na pewno trzeba nam się wspiąć, stać się chrześcijanami z krwi i kości. Trzeba nam się nawrócić, czyli – przypomnijmy – zmienić sposób myślenia. Na tym polega w pierwszym rzędzie nawrócenie. Bo to z myślenia kategoriami Boga rodzi się świętość, a z myślenia kategoriami tego świata rodzi się grzech...
Tymczasem... Czy – jak to zrobili Efezjanie – poddajemy próbie tych, którzy nazywają siebie apostołami, ale nimi nie są? Wielu dziś namnożyło się nauczycieli. Bardzo pomaga w tym internet. Uczą.... Bardzo różnie. Jedni głoszą zdrową naukę, ale inni... To poddajemy ich próbie? Konfrontujemy z Ewangelią? Część z nas tak. A część słucha tych, których wygodniej. Jedni tych, którzy głosząc Chrystusa chcieliby Jego krzyża używać jako maczugi wobec niewierzących i wierzących ciut inaczej. Inni tych, którzy uspokajają ich trapione słusznymi wyrzutami sumienia i utwierdzają w przekonaniu, że nawracanie się nie ma sensu, bo Bóg i tak kocha wszystkich i niespecjalnie mu zależy, żeby człowiek stawał się lepszy...
O dziwo, mają też nasze czasy swoich głoszących daleko posuniętą swobodę obyczajów nikolaitów. „Miłość ci wszystko wybaczy” – głoszą. „Komu to przeszkadza? Komu szkodzi? Skoro się kochają, to czemu nie?” – powtarzają. A czasem już nawet bez ukrywania: „skoro to przyjemne, to czemu nie?” Powinniśmy rozwiązłość nienawidzić. Tymczasem niektórzy spośród nas uważają, że nie ma problemu, że Ewangelia każe przecież kochać, więc czemu ranić tych ludzi głośno mówiąc, że to złe, że to niemoralne? I tak stopniowo nasiąkamy mentalnością współczesnych nikolaitów...
Tak, w wielu wymiarach sytuacja Kościoła dziś nasza sytuacja dziś podobna jest do sytuacji chrześcijan w Efezie. Ale warto, bo...
Słuchajcie! To ważne!
Mówi dalej Jezus w dyktowanym Janowi liście do Efezjan: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”. Hm, Nie On, ale Duch? To przypomnienie, że zarówno to, co się wydarzyło Palestynie czwartej dekady tamtego tysiąclecia, jak i to, co dzieje się w Kościele przez wieki, to niejako wspólna misja Syna i Ducha. Jezus, od chrztu w Jordanie, działał w Duchu Świętym. Wiedziony przez Ducha zaraz po chrzcie poszedł na pustynię... I tak już było do końca. A przed swoją śmiercią mówił uczniom o „innym Pocieszycielu”: Duchu Prawdy, który „u nas przebywa i w was będzie” (parafraza J 15,17). Nie wchodząc w rozważania na temat relacji Osób w Trójcy, możemy powiedzieć, że i Syn i Duch ciągle są w Kościele, ciągle w nim działają.
I ten Duch Chrystusa przypomina: „Zwycięzcy dam spożyć owoc z drzewa życia które jest w raju Boga”. Kojarzący biblijne tematy zaraz widzi: to nawiązanie do biblijnej opowieści o raju, Edenie, w którego środku Bóg posadził dwa drzewa: drzewo poznania dobra i zła, z którego zerwali potem owoc Adam i Ewa i drzewo życia właśnie (Rdz 2,9). By człowiek po grzechu nie zerwał owocu i z drzewa życia, by zło w nim nie utrwaliło się na wieki, został wygnany z Edenu. A drogi do niego strzegą – jak to obrazowo przedstawił autor Księgo Rodzaju – cheruby i połyskujące ostrze miecza; nikt o własnych siłach nie jest w stanie sięgnąć po ten owoc i żyć na wieki. Tymczasem Chrystus Efezjanom i nam wszystkim zapowiada, że zwycięzcom, czyli tym, którzy wytrwają przy Nim, da spożyć owoc z tego właśnie drzewa; da życie wieczne. Znamienne jednak, że jest tu mowa o „raju Boga”, nie Edenie, raju ziemskim. Nasze przyszłe życie nie będzie powrotem do Edenu, wiecznym szczęściem na tym świecie. Czeka nas życie wieczne „w raju Boga”, w niebie. Z Bogiem i wszystkimi aniołami...
Ale – zwróćmy uwagę - dostęp do drzewa życia i raju Boga otrzymają nie „wszyscy”, tylko „zwycięzcy”. Bo życie chrześcijanina jest walką. Nie, nie z ludźmi. Jak to napisał święty Paweł? Też zresztą pisząc do Efezjan? „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12). Tak, chrześcijanin bierze udział w walce. A zwycięża nie wtedy, gdy idąc na układy z tym światem zyskuje jego poklask, ale gdy jest wierny Chrystusowi. Im więcej to kosztuje, tym jego zwycięstwo większe.
Chrześcijanin nie może iść z prądem tego świata. Musi iść za Chrystusem. Gdy trzeba, pod prąd.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |