Apokalipsa dziś: Nawróć się. I tak cię kocham

Nie ma co liczyć na odcinanie kuponów od dawnej świetności. Trzeba być świętym tu i teraz.

Apokalipsa dziś. Spis treści

Efez, najważniejsze na przełomie I i II wieku miasto tej części Azji Mniejszej. Miasto portowe, ważny ośrodek handlowy, kulturalny i religijny. Leżące na morskim szlaku między Rzymem a Bliskim Wschodem. Miasto – matka dla innych miast tego regionu. Z uznaną za jeden z cudów świata świątynią Artemidy. I z wielką tradycją czczenia bogiń. Miasto, gdzie żyła spora chrześcijańska wspólnota. Jedno z  tych miejsc, w których nauczał święty Paweł. Doprowadzając skutecznością swoich działań (dzięki łasce Bożej oczywiście) do burzliwych protestów rzemieślników żyjących z wytwarzania pogańskich akcesoriów dla czcicieli Artemidy. Tu zamieszkał, być może nawet z Najświętszą Maryją, święty Jan, Apostoł i Ewangelista. Trzy wieki później miasto jednego ze starożytnych soborów. Ale gdy tysiąc lat później zdobyli je muzułmańscy Seldżucy, był już tylko mała wioską, by w XV wieku zostać już zupełnie opuszczone Dlaczego? Ważny przyczynek do refleksji nad ciągle zmieniającymi nasz świat siłami natury. Nie chodziło tylko o zniszczenia będące wynikiem trzęsień ziemi czy najazdów. Płynąca przez miasto rzeka Kaystros ciągle nanosiła muł. Linia brzegowa morza odsunęła się o kilka kilometrów. Teren stał się bagnisty, malaryczny... Nie było nowego portu, nie było motoru napędzającego życie w mieście...  Ale zanim nastąpił ten upadek do Kościoła w tym właśnie mieście swój pierwszy list Apokalipsy dyktuje w wizji świętemu Janowi „Podobny do Syna Człowieczego” - chwalebny Jezus Chrystus.

Aniołowi Kościoła w Efezie napisz

Czy ów Anioł to biskup? A może Anioł – opiekun? Jakby nie było, to list do Kościoła. List do wspólnoty w Efezie. Ale chyba nie tylko. Czytając go dwa tysiące lat później nie sposób nie pomyśleć, że to także list do nas, do któregoś, czy nawet którychś Kościołów lokalnych naszego czasu; do wspólnoty Kościoła w tym czy innym kraju, tej czy innej diecezji, może parafii... Pewnie niejeden Kościół lokalny może w owym obrazie wyłaniającym się ze słów Chrystusa zobaczyć w jakimś stopniu samego siebie. I siebie samego może też zobaczyć niejeden z nas, mających już za sobą lata trwania na drodze wiary, lata wzlotów, upadków... Jeszcze raz więc, od początku.

Aniołowi Kościoła w Efezie napisz:
To mówi Ten, który trzyma w prawej ręce siedem gwiazd,
Ten, który się przechadza wśród siedmiu złotych świeczników:
Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość,
i to że złych nie możesz znieść,
i że próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie apostołami, a nimi nie są,
i żeś ich znalazł kłamcami.
Ty masz wytrwałość:
i zniosłeś cierpienie dla imienia mego -
niezmordowany.
Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości.
Pamiętaj więc, skąd spadłeś,
i nawróć się,
i pierwsze czyny podejmij!
Jeśli zaś nie - przyjdę do ciebie
i ruszę świecznik twój z jego miejsca,
jeśli się nie nawrócisz.
Ale masz tę zaletę, że nienawidzisz czynów nikolaitów,
których to czynów i Ja nienawidzę.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.
Zwycięzcy dam spożyć owoc z drzewa życia, które jest w raju Boga (Ap 2,1nn)

Bóg jest i z grzesznikami

Kluczowe? „Nawróć się” – słyszy Kościół w Efezie. „Ruszę twój świecznik jeśli się nie nawrócisz”. Ale przecież nie ma w tym gniewu, prawda? Jest i pochwała, jest dostrzeżenie dobrych stron; jest szczera troska o ten Kościół. Bóg jest z nami, Bóg jest ze swoim Kościołem. Jego pozytywne nastawienie jest bezwarunkowe. Nie znaczy, że nie widzi naszych błędów, słabości i grzechów. Bo kochać nie znaczy nie widzieć tego, co złe. Kochać to chcieć dobra tego, którego się kocha. Także stawiając wymagania, a jeśli trzeba – karząc.

Dziś wielu miewa z tym problem. Najmniej może w relacjach rodzice – dzieci. Wyraźnie dotyczy już jednak relacji oblubieńczych. Zbyt często po „kocham cię” dodaje się, najczęściej bezwiednie, „o ile”, „jeśli”. Tak też jest u wielu z miłością do Kościoła. Jestem z nim, kocham, gdy wszystko wydaje mi się być OK, gdy jest bliski ideału. Gdy pojawia się grzech, zwłaszcza wielki, zawstydzający, zaczyna się dystansowanie, odcinanie od takiego Kościoła. I – co najgorsze – oskarżanie. Często niesprawiedliwe wyolbrzymiające winy. Bo chodzi o to, żeby się odciąć, by nie być w oczach ludzi, a często i własnych, jednymi z tych, którzy są grzesznikami, wspólnikami grzeszników. Tymczasem Bóg widzi grzech, widzi słabości wspólnoty Kościoła, ale się nie odwraca. Jest nie tylko ze świętym, ale i z grzesznym Kościołem. Nawet ganiąc nie przestaje kochać.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama