Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Tajemnica cierpienia Boga
Taka była idea Boga dominująca w czasie, kiedy teologia chrześcijańska stawiała pierwsze kroki. Przez długie wieki niektórzy uczeni (gnostycy) zawzięcie starali się wymazać te kwestie z Pisma Świętego i dostosować biblijne pojęcie Boga do koncepcji boga filozofów, aby z „Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba" uczynić „boga filozofów". A jak na to zareagowała wiara Kościoła? Oto jeden z najbardziej stanowczych i odważnych głosów w tej kwestii. Pisze Tertulian:
O Bogu pouczają nas Prorocy i Chrystus, a nie filozofowie i Epikur. My, którzy wierzymy, że Bóg działał nawet na ziemi i przyjął dla ludzkiego zbawienia postać człowieka jak pokorne odzienie, dalecy jesteśmy od zdania tych, którzy nie chcą uwierzyć, że Bóg troszczy się o kogokolwiek. Stąd przychodzi u heretyków do tego rodzaju twierdzenia, że jeżeli Bóg się gniewa, zazdrości, wynosi się i dręczy, to i zepsuje się, a więc i umrze. Dobrze zaś, że chrześcijanie wierzą w Boga umarłego, a jednak żyjącego na wieki wieków.
Bardzo głupi są ci, co na podstawie ludzkich pojęć wydają przedwczesne sądy o tajemnicach Boskich, ponieważ u człowieka zachodzą wskutek skazitelnej natury przejawy zepsucia i uleganie różnego rodzaju namiętnościom, więc i u Boga domagają się tych samych stanów. [...] Te u człowieka zepsuta natura ludzka czyni tak swawolnymi, w Bogu zaś Jego istota niezniszczalna czyni niezmiennymi[5].
Również ci myśliciele, którzy byli zafascynowani filozofią grecką, w tej kwestii pozostali wierni Biblii. Najbardziej spośród nich znany, Orygenes, komentując Pismo Święte, dochodzi do stwierdzenia, że w pewnym sensie cierpienie w Bogu wyprzedziło samo Wcielenie, oraz że ziemska i historyczna męka Chrystusa jest objawieniem i konsekwencją wcześniejszej męki, którą podjął dla nas sam Ojciec. Pisze on:
...litując się nad rodzajem ludzkim, [Zbawiciel] zstąpił na ziemię, a doznał naszych wzruszeń, zanim poniósł mękę na krzyżu i zechciał przyjąć nasze ciało. Gdyby bowiem się nie wzruszył, nie wkroczyłby w ludzkie życie. Najpierw doznał wzruszenia, a potem zstąpił i pozwolił się ujrzeć. Czym jest owo wzruszenie, którego doznał z naszego powodu? Jest to wzruszenie miłości. A sam Ojciec i Bóg wszechrzeczy, łaskawy, wielce miłosierny i litościwy, czyż także nie ulega wzruszeniu? Czy nie wiesz, że rozważając ludzkie sprawy doznaje On ludzkiego wzruszenia? Oto Pan Bóg twój poniósł twój sposób życia, tak jak człowiek unosi swego syna. Bóg więc nosi nasz sposób życia, tak jak Syn Boży nosi nasze wzruszenia. Sam Ojciec również doznaje wzruszeń. Jeśli ludzie Go proszą, lituje się i ubolewa, doznaje pewnego uczucia miłości i stawia się w sytuacji, w której nie mógł się znaleźć ze względu na wielkość swej natury i ze względu na nas nosi ludzkie wzruszenia[6] .
Orygenes sprowadza całą dyskusję do pytania o to, czy wierzy się w Boga miłości, czy też nie. Filozofowie pogańscy dobrze wiedzieli, że jeżeli Bóg kocha ludzi i interesuje się ich losem, w jakiś sposób zostaje wciągnięty w wir ich spraw, a wtedy nie jest już ani „nieczuły", ani „spokojny". Dlatego otwarcie przeczyli temu, że Bóg kocha, mówiąc, że może On być tylko „miłowany", ale nie może „miłować". Lecz chrześcijanie nie mogli przyjąć tego stwierdzenia, nie zaprzeczając jednocześnie całej Biblii; dlatego otwarli się na misterium Boga, który „cierpi". Sam św. Paweł mówi o możliwości „zasmucenia" Ducha Świętego, czyli sprawienia Mu cierpienia (por. Ef 4, 30). Bogu, który Jest miłością", cierpienie i męka z pewnością bardziej przystoi niż ich przeciwieństwo, jakim jest nieczułość. Bóg „przeżywa cierpienia miłości", to znaczy cierpienia, które wynikają z faktu, że kocha, i to kocha naprawdę. Samo słowo „pasja" wyraża ów tajemniczy związek między bólem i miłością: słowo „pasja" używane jest zarówno po to, aby wskazać na wielką i porywającą miłość, jak i po to, aby wskazać na wielki ból. „Ponieważ bez bólu nie żyje się w miłości"[7].
Z pewnością, słowa „pasja" i „cierpienie" w odniesieniu do Boga maj ą znaczenie analogiczne, różne od tego, które mają w świecie ludzkim. W Bogu chodzi o cierpienie nieskończenie wolne, nie poddane żadnej konieczności czy fatum, które nie niszczy pozostałych Boskich atrybutów, ale je potwierdza, chociaż nie wiemy w jaki sposób. To „cierpienie tego, który nie podlega cierpieniu"[8]. Z drugiej strony, jak zauważyli pewni starożytni Ojcowie, jakaś podstawowa niezdolność Boga do cierpienia stanowiłaby dla Niego ograniczenie i byłaby znakiem braku wolności. Bóg, jeżeli chce, może także cierpieć, a ponieważ kocha, przeto chce. Cierpienie Boga jest znakiem nieograniczonej potęgi i suwerenności w tym samym stopniu co pozostałe Jego Boskie atrybuty.
------------------------------
[5] Tertulian, Przeciw Marcjonowi, II, 16, przeł. S. Ryzner, PSP 58, ATK, Warszawa 1994.
[6] Orygenes, Homilie o Księdze Ezechiela, 6, 6, w: Homilie o Księgach Izajasza i Ezechiela, przeł. S. Kalinkowski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2000; por. także jego Komentarz do Ewangelii według św. Mateusza, 10, 23, przeł. K. Augustyniak, Wydawnictwo WAM, Kraków 19981, 20022.
[7] Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, III, 5, przeł. S. Kuczkowski SJ, Wydawnictwo WAM, Kraków 2000.
[8] Grzegorz Cudotwórca, Ad Theopompum, w: Pitra, Analecta sacra, IV, 1883, s. 363.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |