Na święto Podwyższenia Krzyża Świętego z cyklu "Wyzwania".
więcej »Symbolika manny jest piękna i bardzo głęboka. Gdy się nad nią pochylimy i głęboko przeanalizujemy, z łatwością dostrzeżemy kilka cennych lekcji życiowych.
Każdy z nas słyszał o mannie z nieba. Zazwyczaj kojarzy się nam z czymś niewiarygodnym, wielkim szczęściem, które spotkało nas trochę niezasłużenie. Innym kojarzy się z produktem pszennym. Po prostu pokarm. Ale czy tak naprawdę wiemy co to była manna?
Księga Wyjścia nie podaje wielu szczegółów. Bóg obiecał Mojżeszowi: „Oto ześlę wam chleb z nieba, na kształt deszczu”. Na drugi dzień z rana, kiedy rosa uniosła się ku górze, Izraelici spostrzegli, że na ziemi leży coś ziarnistego, „jakby szron na ziemi”. Żydzi na pustyni Synaj początkowo mieli taki sam dylemat jak my, byli zdziwieni. Kiedy po raz pierwszy zobaczyli mannę pokrywającą piasek pustyni, zapytali „co to?” Tak właśnie zawołali, albowiem słowo manna w języku hebrajskim oznaczało mniej więcej zapytanie – co to jest? Pierwsze wrażenie jest najtrwalszym wrażeniem. Manna przeszła do historii i utrwaliła się w potocznym języku.
Przez następne 40 lat Bóg karmił swój naród, zsyłając im każdego poranka mannę z nieba. Przykazał im aby zbierali tylko tyle ile mogą zjeść jednego dnia. Nic nie powinno pozostać na drugi dzień. W trudnych warunkach życia, kiedy brakowało pożywienia ludzi mieli naturalną skłonność do robienia zapasów. Ponieważ było to wbrew woli Bożej, pokarm gromadzony na zapas ulegał natychmiastowemu zepsuciu. Co więcej, wędrujący po pustyni nomadzi, mieli ograniczone okno czasowe do zbierania pokarmu. Mogli to zrobić tylko wcześnie rano, ponieważ, kiedy słońce zaczynało świecić mocniej, pokarm leżący na ziemi zaczynał topnieć.
Tak było codziennie, każdego poranka, przez 40 lat. Aż pewnego dnia, niebo pozostało zamknięte. Manna nie spadła. Boska opieka i Boski pokarm zostały wstrzymana. Kiedy Izraelici przeszli rzekę Jordan i weszli do ziemi Kanaan, wszystko się skończyło. Od tego dnia jedli już tylko pokarm ziemi obiecanej, ziemi, którą obiecał im Bóg i którą im podarował, wraz z jej plonami. Ziemia Obiecana była obiecana tylko, a nie dana zupełnie za darmo. Bóg przeprowadził swój naród przez rzekę Jordan, doprowadził ich do celu, do ziemi Kanaan. Ale tę ziemię musieli już sami posiąść i podbić. Bóg zawsze pomaga, ale nie do końca. On wymaga naszej współpracy. We wszystko musimy włożyć wysiłek. Sama modlitwa i bierna postawa niczego nie sprawią. To nasze czyny i wiara uruchamiają Boską interwencję.
Symbolika manny jest piękna i bardzo głęboka. Gdy się nad nią pochylimy i głęboko przeanalizujemy, z łatwością dostrzeżemy kilka cennych lekcji życiowych.
Manna symbolizuje nie tyle opiekę Boga nad narodem wybranym, ile jej pewność, niezawodność. Bóg zabronił Żydom na pustyni robić zapasy boskiego pokarmu. Mieli o świcie zbierać tylko tyle jedzenia, ile potrzebowali na jeden dzień do przeżycia. Oczywiście nie dowierzali i ulegali pokusie gromadzenia dóbr ponad to, co wystarczało. Bóg im tę nadwyżkę odbierał, manna ulegała zepsuciu. On ich wychowywał, uczył wiary w Boską opatrzność. Jakże trudno musiało być tę wiarę wykrzesać w wymęczonych, wygłodniałych ludziach, bezbronnych na środku pustyni.
Bóg oczekiwał bezwarunkowego zaufania. Czy Izraelici to oczekiwanie spełnili? Być może? Czy my dzisiaj jesteśmy silniejsi od nich? Czy mamy większą siłę i większą wiarę w opiekę niebios nad nami? Niełatwo jest odrzucić gwarantowane bezpieczeństwo, dary, zasiłki. Manna gwarantowała bezpieczeństwo socjalne, była strefą komfortu. W naszej wędrówce przez życie mamy polegać na Bogu i ufać, że wszystko będzie nam dane tak długo jak długo będziemy mieli wiarę. Nadmierna zapobiegliwość o codzienne potrzeby i lęk nie są częścią planu Bożego. Aby dojść do celu, musimy poszerzyć horyzonty i wypatrywać tegoż celu, jak Żydzi Kanaan. Materialna drobiazgowość cofa nas na drodze do naszej ziemi obiecanej.
Manna nie była dana Żydom na zawsze. W pewnym momencie musiała się skończyć i się skończyła. Bóg pomagał im i prowadził ich za rękę poprzez bezdroża Synaju tak długo jak potrzebowali tej pomocy. A kiedy już dotarli do celu i przejęli w posiadanie ziemię obiecaną, pomoc Boga się skończyła. Manna już nie spadała z nieba. Bóg się usunął i czuwał nad nimi z oddali. To wymowne. Symboliczne. Nie powinniśmy oczekiwać pomocy przez całe życie. Ani Bóg, ani rodzina, ani państwo nie jest zobowiązane do udzielania nam nieustannie pomocy przez wszystkie dni. Pomaga się dzieciom, prowadzi się je za rękę, a jak już dorosną, to puszczą się je na głęboką wodę. Nauczyciel dba o naukę i bezpieczeństwo ucznia. Do czasu. Kiedy młody człowiek nauczy się zawodu, staje się samodzielny. Zaczyna pracę i oczekuje się od niego pełnej odpowiedzialności.
Żydzi dotarli do kresu wędrówki. Zasiedlili daną im ziemię. Nie potrzebowali już opieki. Teraz mieli się wykazać dojrzałością, wejść na wyższy poziom, zacząć nowy etap życia. Bóg nie pozwolił im zastygnąć w jednym miejscu, temu właśnie służyło wstrzymanie codziennej porcji manny. To bardzo istotny szczegół. Izraelici nie pozostali uzależnieni od pomocy, nie zastygli w blokach startowych. Im się udało pójść dalej.
To bardzo ważne. Tak samo i my dzisiaj nie możemy zatrzymać się w rozwoju. Musimy iść ciągle do przodu. Nasza manna też musi się kiedyś skończyć. Wyjście ze strefy komfortu otwiera nowy, wspaniały rozdział w życiu. Rozdział obfitujący w sukcesy i wszelką pomyślność. Na tym etapie nie potrzebujemy już pomocy. My tę pomoc możemy ofiarować innym. A sami popędzić w stronę naszej ziemi obiecanej, naszego wielkiego zwycięstwa. A kiedy dotrzemy do podium i odbierzemy wieniec zwycięzcy, powinniśmy obejrzeć się wstecz i podać rękę potrzebującym.
Andrzej Dańkowski - autor książki KSIĘGI MĄDROŚCI