Myślę, że chodzi tu o rozbieżność rozumu i serca, a przede wszystkim trudności oderwania się od samego siebie. Nasza historia jest kroniką zranień, często z czasów kiedy nie mieliśmy mechanizmów obrony, odrzucani i poniżani przez najbliższych w pewnym momencie powiedzieliśmy - Dość! Nasze strategie obrony ranią innych, zwłaszcza te poprzez atak... Znosić innych, to przyjąć krzyż, zgodzić się na to że będzie bolało, czasem bardzo. Zrozumieć, że nasza wartość nie leży w naszej skuteczności, w umiejętności unikania i parowania ciosów. Nasza wartość wynika jedynie z ceny jaką zapłacił za nas Chrystus, On obronił nas przez jedynym prawdziwym wrogiem. My sami, wszyscy jesteśmy braćmi...
"Kto wstąpi na górę Pana,
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca,"
Ps 24,1-2.3-4ab.5-6
Bardzo dobre pytanie , czemu sami z siebie nie rozpoznajemy co jest słuszne?
Człowiek jest świątynią Ducha Świętego, tak więc w duchu mądrości potrafi dobrze rozróżnić co się dzieje wokół nas i z nami.
Pytanie rodzi się kogo słuchamy? Dokąd zmierzamy?
"Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom."
Por. Mt 11,25
Boże, Ojcze, jak dobrze być dzieckiem Twoim.
Nasze strategie obrony ranią innych, zwłaszcza te poprzez atak...
Znosić innych, to przyjąć krzyż, zgodzić się na to że będzie bolało, czasem bardzo. Zrozumieć, że nasza wartość nie leży w naszej skuteczności, w umiejętności unikania i parowania ciosów. Nasza wartość wynika jedynie z ceny jaką zapłacił za nas Chrystus, On obronił nas przez jedynym prawdziwym wrogiem. My sami, wszyscy jesteśmy braćmi...