"jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali” aż przyszła zagłada."
Mój koniec świata. Czy przyjdzie u kresu ludzkich dziejów? Nie, najprawdopodobniej dla mnie końcem świata będzie będzie mój ostatni oddech. Co teraz robię, aby sie do niego przygotować? Czy moja codzienność pełna upadków i podnoszenia się z nich wystarczy, aby mnie usprawiedliwić? Czy czeka mnie jakieś jutro, na które odkładam zrobienie czegoś dobrego? Czy zdążę czynem pokazć komuś, że go kocham? Czy zdążę powiedzieć to Bogu? I nie pytania są treścią życia, lecz odpowiedzi.
Dla mnie perspektywa mojej własnej śmierci nie jest przykra, w ubiegłym roku mniej więcej o tej porze byłam o krok... Miałam świadomość, że jeszcze brakuje mi dojrzałości aby stanąć przed Bogiem, ale także wiedziałam, że Bóg podejmie właściwą decyzję, jakakolwiek ona by była. Pierwsi chrześcijanie byli radośni, także w obliczu śmierci. Ja wiem, że dzisiejsza beztroska to efekt ucieczki od tematu. Niestety, generalnie mamy bardzo naiwne wyobrażenie Bożego Miłosierdzia i równie naiwnie pojmujemy chrześcijańską dojrzałość.
Mój koniec świata. Czy przyjdzie u kresu ludzkich dziejów? Nie, najprawdopodobniej dla mnie końcem świata będzie będzie mój ostatni oddech. Co teraz robię, aby sie do niego przygotować? Czy moja codzienność pełna upadków i podnoszenia się z nich wystarczy, aby mnie usprawiedliwić? Czy czeka mnie jakieś jutro, na które odkładam zrobienie czegoś dobrego? Czy zdążę czynem pokazć komuś, że go kocham? Czy zdążę powiedzieć to Bogu?
I nie pytania są treścią życia, lecz odpowiedzi.
Pierwsi chrześcijanie byli radośni, także w obliczu śmierci.
Ja wiem, że dzisiejsza beztroska to efekt ucieczki od tematu.
Niestety, generalnie mamy bardzo naiwne wyobrażenie Bożego Miłosierdzia i równie naiwnie pojmujemy chrześcijańską dojrzałość.