W prefacji do Słów Ewangelii św. Mateusza (Mt 6,24-34) Słowa Jezusa zawierają się w zdaniu: - "Starajcie się naprzód o królestwo Boże i o jego sprawiedliwość, a wszystko będzie wam dodane".
Dostajemy zatem wyraźną wskazówkę na roztropne ukierunkowanie naszych życiowych celów. Mówiąc o zatroskaniu dniem jutrzejszym Jezus sugeruje, aby nie koncentrować się na gromadzeniu dóbr doczesnych (materialnych, intelektualnych, asekuracyjnych, etc.) ponad te, które są do życia niezbędne.
Leonardo da Vinci w przewrotnie przemyślanej maksymie kiedyś stwierdził: - "Czas jest bramą, przez którą przyszłość przechodzi w przeszłość"
Jaka korzyść zatem z nagromadzonych ponad miarę dóbr, w momencie przekraczania ostatniej bramy?
Nie zniechęcajmy się w poszukiwaniu Boga, powierzajmy się Jego Opatrzności, On nas naprawdę kocha.
Jaki cel ma moje życie?? Muszę rozeznać, co "bardziej" będzie dla mojego Zbawienia i moich bliźnich. Wszystko jest darem... ale muszę pójść za tym, co przyniesie mi większy owoc dla mojego prawdziwego "ja" "bardziej" będzie znaczyło "mniej" po ludzku Dla Chrystusa "bardziej" znaczy być uniżonym, pełnić wolę Ojca.
a co ja? Pan Bóg dał mi rozsądek, chcę wykorzystać talenty, które we mnie złożył, wykorzystać czas, który mam dzisiaj, bo skąd mogę wiedzieć, że jutro będę mogła też zrobić coś dobrego? może jutra nie będzie... spieszmy się kochać ludzi...
"Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc." 1 Kor 4,1-5
Nasuwa się dla mnie refleksja ze spotykanym dość często i modnym krytykanctwie bliźnich. Tak bardzo chcemy być panami czyjegoś życia, poprawiać je. Dziś odnajduję umocnienie w słowie, że bycie dziś, w darze miłości bezinteresownej, przejdzie przez bramę wieczności. Na to piękne spotkanie... Pytanie, czy wejdziemy tam razem?
Dostajemy zatem wyraźną wskazówkę na roztropne ukierunkowanie naszych życiowych celów. Mówiąc o zatroskaniu dniem jutrzejszym Jezus sugeruje, aby nie koncentrować się na gromadzeniu dóbr doczesnych (materialnych, intelektualnych, asekuracyjnych, etc.) ponad te, które są do życia niezbędne.
Leonardo da Vinci w przewrotnie przemyślanej maksymie kiedyś stwierdził: - "Czas jest bramą, przez którą przyszłość przechodzi w przeszłość"
Jaka korzyść zatem z nagromadzonych ponad miarę dóbr, w momencie przekraczania ostatniej bramy?
Nie zniechęcajmy się w poszukiwaniu Boga, powierzajmy się Jego Opatrzności, On nas naprawdę kocha.
Muszę rozeznać, co "bardziej" będzie dla mojego Zbawienia i moich bliźnich.
Wszystko jest darem... ale muszę pójść za tym, co przyniesie mi większy owoc dla mojego prawdziwego "ja"
"bardziej" będzie znaczyło "mniej" po ludzku
Dla Chrystusa "bardziej" znaczy być uniżonym, pełnić wolę Ojca.
a co ja? Pan Bóg dał mi rozsądek, chcę wykorzystać talenty, które we mnie złożył, wykorzystać czas, który mam dzisiaj, bo skąd mogę wiedzieć, że jutro będę mogła też zrobić coś dobrego? może jutra nie będzie...
spieszmy się kochać ludzi...
"Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc."
1 Kor 4,1-5
Nasuwa się dla mnie refleksja ze spotykanym dość często i modnym krytykanctwie bliźnich. Tak bardzo chcemy być panami czyjegoś życia, poprawiać je.
Dziś odnajduję umocnienie w słowie, że bycie dziś, w darze miłości bezinteresownej, przejdzie przez bramę wieczności. Na to piękne spotkanie...
Pytanie, czy wejdziemy tam razem?