tak Joda...usunie od nas ludzi.."podepcze" nasze wysiłki..zabierze satysfakcje..gdzieś indziej skieruje ludzi na których nam zależy,których oczekujemy--od których się uzależniliśmy..nie uszczęśliwi nas czyjąś adoracją naszej osoby...zostawi nas samych z NIm..z NIm często nieobecnym,i pozornie milczącym--pokaże nam boleśnie jacy jesteśmy malutcy,jak bardzo uzależnienie od czyjeś obecności,akceptacji,zrozumienia--zostawi nas takich..abyśmy w końcu MU zaufali,abyśmy w końcu to przyjęli...abyśmy zaczęli sami budować własną wartość,własne zdanie,własne szczęście..abyśmy uznali ze nasze życie jest łaską,jest miłością,jest potrzeba--nie dlatego ze mamy przyjaciół.nie dlatego ze jesteśmy działaczami,nie dlatego że dużo wiemy,czy dużo zwiedziliśmy.ale dlatego że jesteśmy bo ON nas pokochał,wybrał,o nas myślał,i nas chce w wieczności..i dopóki będziemy narzekać na pustkę,samotność,i uciekać przed NIM--dopóty samotnie będziesz pić tę kawę,i wpatrywać się w milczący telefon..dopóki nie zaczniesz słuchać go z siebie,i w sobie z nim przebywać--będziesz sama (na własne życzenie)
Trudne wymagania Panie.Daj siłę aby tylko dla Ciebie żyć.