• renata155
    11.07.2012 07:51
    renata155
    troche inaczej to widze-przyjmujemy Boga przez wiarę..dużo jest w nas niepewnosci..dużo nadziei,i ufności.ale i niepewnosci..czasem opuszczamy dla Niego rzeczy naprawde trudne,zmagania które wymagają łez i upokorzeń..ludzi których chcielibyśmy przy sobie zatrzymac--pytanie,czy Ty Panie to widzisz?czy tam osłodzisz mi ten brak?,czy wypełnisz swoje Przyrzeczenie?--nie jest złym pytaniem..pytanie czy to co tu,bedzie mailo swój ciag dalszy TAM..ale inaczej,doskonalej,pelniej..nie jest zlym pytaniem,nie jest niewlasciwym pytaniem..i wynika z naszej ludzkiej ułomnosci poznania Boga tutaj
  • HELENA
    11.07.2012 12:53
    Szukając odpowiedzi-jaka jest moja religijność?Patrze na swoje życie-wiem na pewno że-Bóg jest najważniejszy w moim życiu-przede wszystkim żyć wiarą jest najważniejsza... przecież to Bóg daje mi łaskę wiary On mnie prowadzi,pozwala mi być tak blisko.Tak przyznaję że jako słaby ułomny człowik upadam błądzę,ale ufam...Zapraszam Go do swych obowiązków...rano modlitwa otwiera nowy dzień...a dzień kończy się Mszą świętą.tak po prostu-Kocham Pana Jezusa...Amen
  • zguba
    11.07.2012 14:51
    czytam SŁOWO na dziś i to, co piszecie - Autorka Refleksji i Renata.. i jestem przerażona.. bo ani nie robię tak, jak każe JEZUS w Ewangelii, ani nie myślę tak, jak Wy.. :(
    Nie opuszczę, nie zostawię bliskiego, którego bardzo kocham.. Wierzę i modlę się, bo mam nadzieję, że w niebie spotkam tych, których mi tu brakuje i tęsknię..
    to pewnie jest egoizm z mojej strony.. bo powinnam mieć przed oczyma tylko JEZUSA..
    • ann20
      11.07.2012 23:44
      A kto każe Tobie opuścić, zostawić bliskiego, którego bardzo kochasz? I kto każe Tobie mieć przed oczyma tylko Jezusa? I co nazywasz egoizmem? Że kogoś kochasz i że chcesz być blisko osób kochanych? Myślisz, że Bóg jest tyranem, który dla zabawy każe nam opuścić kogoś bliskiego, żeby mógł obserwować, jak się będziemy zachowywać? Czy On jest naukowcem, który robi eksperymenty? "Mieć przed oczyma tylko Jezusa" to - tak myślę - można na wyżynach świętości. Najpierw naucz się kochać siebie. Żeby móc kogoś kochać (także Boga), trzeba najpierw kochać siebie. A jak kochać siebie? Zobacz, jak Bóg Cię kocha. Myślę, że masz trochę nieprawdziwy obraz Boga. Myślę, że większość osób tak ma. Ja też muszę się ciągle mierzyć z moim nieprawdziwym obrazem Boga, żeby móc odkrywać, jaki Bóg jest naprawdę. Jutro będzie piękne czytanie z Księgi Ozeasza. I nie porównuj się z innymi. To, że ktoś napisał jakieś swoje rozważania, nie znaczy, że Ty tak też musisz uważać i czuć. Bóg Ciebie zna całą i kocha Ciebie taką jaką jesteś. Wie, na jakim etapie w poznawaniu siebie, w poznawaniu i kochaniu Boga jesteś teraz i On jest z Tobą. Nie wyprzedzaj. Bo nie wiesz, co Bóg chce dla Ciebie. Nie myśl ciągle o tym, co powinnaś czy co "Jezus każe w Ewangelii", bo On nie każe być doskonałym. Świętość i doskonałość to dwie różne rzeczy. Kiedyś usłyszałam, że na tyle się stajemy święci, na ile się otwieramy na miłość Boga, świętość jest łaską. Łaską a nie dążeniem do zdobycia jakiegoś etapu. Bądź dobrej myśli. Przecież kocha Cię Bóg!
    • salcia
      13.07.2012 10:35
      salcia
      każdy musi szukać i odnajdywać swoją drogę, więc się tym nie przejmuj, że nie odnajdujesz się w czyichś słowach i refleksji... tutejsze komentarze mają jedynie nas ubogacić, potwierdzić lub zanegować to, co jest w nas... bo całe życie szukamy... i niekoniecznie podpisze się pod tymi słowami za jakiś czas... napisałam, co czuję tu i teraz ;o))
      • ann20
        13.07.2012 16:27
        Myślę, Salciu, że nie musisz się tłumaczyć za to, co piszesz, każdy pisze to, co na daną chwilę myśli i czuje, i nie od nas zależy, co będą czuli inni.
  • ann20
    11.07.2012 18:32

    Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? Mt 19,27b
    To zdanie dzisiaj poruszyło mnie najbardziej. Najpierw to, że Piotr pyta Jezusa: cóż więc otrzymamy? Że się nie bał tak zapytać! Nie wystarczy Tobie, Piotrze, że jesteś tak blisko Boga-Człowieka, że się jeszcze pytasz, co otrzymasz? Przecież już tak wiele otrzymałeś. Ale pomyślałam sobie, że skoro Piotr tak zapytał, a Pan Jezus go nie zgromił i skoro Słowo Boże jest żywe, to ja też spróbuję dzisiaj tak zapytać. Panie Jezu, wiele rzeczy mi się nie udaje, ale tak bardzo pragnę być blisko Ciebie, są rzeczy, których się wyrzekam dla Ciebie, są rzeczy, w których się staram dla Ciebie, cóż więc otrzymam? Stokroć tyle otrzymasz i życie wieczne odziedziczysz (por. Mt 19,29b) Nad to wszystko, Panie, co opuszczam, droższa mi jest miłość Twoja.
    Piotr mówi: opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Żeby pójść za Jezusem, trzeba opuścić wszystko. Co to znaczy: opuścić wszystko. Dwie takie myśli nasunęły mi się w związku z tym pytaniem. Po pierwsze: jeżeli ja siebie nie mam, to jak będę mogła siebie dać Bogu? Siebie nie mam, jeżeli czegoś w sobie nie akceptuję, jeżeli siebie nie kocham, jeżeli w siebie nie wierzę, jeżeli siebie się wstydzę, jeżeli siebie lekceważę. Dopiero wtedy, kiedy siebie będę pewna, będę miała siebie i wtedy będę mogła siebie dać Bogu. Po drugie: ile rzeczy wydaje mi się, że opuściłam, a w rzeczywistości tak nie jest? Wydaje mi się, że coś zapomniałam, na coś już się nie gniewam, coś sobie lub innym wybaczyłam, a ciągle to wraca. Albo coś czuję i nie wiem dlaczego. To, czego nie nazwałam i nie zaakceptowałam, tego nie mogę opuścić. Ale Apostołowie nie byli idealni i poszli za Nim, więc i ja idę za Jezusem, bo On ma słowa życia wiecznego (por. J 6,68).

  • Janusz_M
    11.07.2012 21:21
    Janusz_M
    Zgadzam się z Renatą, że jako ludzie ułomni najzwyczajniej zadajemy sobie pytanie co dalej, pomimo zapewnień Jezusa, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało ... .

    Póki co żyjemy w świecie materialnym i mimowolnie poszukujemy parytetów do ustalenia wzajemnego bilansu.

    Nie przytoczę w tej chwili źródła, ale gdzieś czytałem, cały nasz dzień może być przepełniony modlitwą, o ile uznamy, że Bóg, jako niezawodny Przyjaciel nie odstępuje od nas, ani na krok.

    Wówczas powierzamy mu nasze troski, "konsultujemy" zamierzenia, prosimy o uzdolnienia do właściwego wykonania przedsięwzięcia, dziękujemy za udany efekt, dzielimy się radością z naszych dokonań. Dzielimy się również smutkami, zrzucamy na Niego nasze uchybienia prosząc o wskazanie drogi naprawy, aby błędów nie powtarzać. Dziękujemy za chwile miłe i przykre. Nasze drogi nie są Jego drogami, podobnie jak nasze myśli często są odległe od myli Jego.

    Wszystko, jednak co czyni, czyni dla naszego dobra.

    Dobrze więc dążyć do permanentnego towarzystwa z Bogiem, powierzając mu całego siebie w wirze dnia codziennego nie zaniedbując modlitwy słownej, medytacyjnej, czy też kontemplacyjnej.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama