Od uwielbienia do ekstazy

Psałterz stanowi szkołę kontemplacji, która nie ma równej sobie, z wyjątkiem Ewangelii i pism św. Pawła. A nawet, w pewnym sensie, psalmy mają pewną przewagę nad Nowym Testamentem.

Ta mistyczna miłość jest pieśnią zwycięstwa nie tylko dlatego, że następuje ona po wszystkich naszych zwycięstwach i opiewa je, ale także i w tym sensie, że sama z siebie ma moc unicestwić naszych ducho­wych nieprzyjaciół i dać nam zwycięstwo. Po­nie­waż Kościół śpiewa ją nie­ustan­nie, bramy piekielne nie mogą go prze­móc. A jeśli czasem zda­ją się zwyciężać, dzieje się tak być może dla­tego, że członkowie wal­czą­cej armii Kościoła, których zadaniem jest śpie­wać na zie­mi, nie posiadają światła ani czys­tości potrzebnych, aby wni­k­nąć w ich ducha. Nie po­tra­fią natychmiast powalić prze­ciwnika, po­nie­waż pod­czas gdy ich usta wypowiadają słowa, to nie uświadamiają sobie ich znaczenia i nie prze­żywają czy­s­tej miłości, która jest ich treścią.

Nie tak było za dni króla Jozafata, który mo­dląc się do Boga szedł za głosem proroka i pro­­wadził armię pokolenia Judy przeciw Moabitom, Ammonitom i Meunitom. Na czele kro­czyli śpie­wacy i lewici, śpiewając i dmąc w trą­by na pu­styni:

Wczesnym rankiem powstali i ruszyli ku pu­styni Tekoa. Gdy ruszali, stanął Jozafat i rzekł: «Miesz­kańcy Judy i Jero­zo­limy, posłu­chaj­cie mnie: Za­ufaj­cie Panu Bogu waszemu, a osta­nie­cie się, zaufaj­cie Jego prorokom, a bę­dzie wam się wiodło». Po­tem, pora­dzi­wszy się ludu, usta­wił śpiewaków dla Pana, by idąc w świę­tych szatach przed zbrojnymi wysławiali Go śpie­wając: „Wysławiajcie Pana, bo­ łaska Jego na wie­ki­" (2 Krn 20,20–21).

Pismo mówi nam, co się potem wydarzyło. Kiedy Judejczycy śpie­wali na pustyni, armie Moabu i Ammonitów po­wsta­ły przeciwko swym sprzy­mie­rzeńcom z góry Seir i zgładziły ich. Na­stęp­nie zaczęły walkę mię­dzy sobą we własnym obo­zie. Gdy ludzie z Judy doszli do miejsca, skąd widać już pustynię, zwrócili się w stronę mnós­twa, a oto trupy leżały na ziemi: nikt nie uszedł z życiem (2 Krn 20,24).

Podobnie stanie się pewnego dnia z Koś­cio­łem, gdy jego lewici osiągną prostotę psal­mów i znaj­dą w nich siłę, którą jest ich Chrystus. Sa­mi zaś zagubią się w kontemplacji i w czys­tej mi­łości Boga, której zwyciężyć nic nie zdoła; ci bo­wiem, którzy zasmakowali owo­ców Ducha, nie pod­legają Prawu (por. Ga 5,23).

Śpiewanie psalmów w takim duchu oznacza włączenie się w nie­bieską liturgię. W owym wy­chwalaniu Boga jest coś z miłości, z jaką Bóg wielbiony jest przez błogosławione duchy. Cała tradycja pokazuje nam, że życie klasz­torne mni­cha prowadzi do bliskiego obcowania z anio­łami i świętymi w niebie. Wszy­scy oni tworzą wspól­notę w Mieście Niebieskim mocą tej czy­stej mi­łości, jaka jednoczy ich w Bogu. A zatem kiedy uda­jemy się do chóru, aby śpiewać psal­my, na­de wszystko wymaga się od nas, byśmy mi­ło­wali.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg