Od uwielbienia do ekstazy

Psałterz stanowi szkołę kontemplacji, która nie ma równej sobie, z wyjątkiem Ewangelii i pism św. Pawła. A nawet, w pewnym sensie, psalmy mają pewną przewagę nad Nowym Testamentem.

Wiersz, który najbardziej nas zajmuje brzmi: Voluntarie sacrifcabo tibi (Będę Ci chętnie skła­­dać ofiarę). Co znaczy tutaj słowo: ­„chęt­nie?” Wie­my już coś o teologii wolności chrze­ści­jań­skiej, która jest duchową wolnością czystej i eks­ta­tycznej miłości, osiągającej do­skonałość w jed­noś­ci duszy z Bogiem, w kon­templacji i mi­sty­cznym zjednoczeniu. Św. Augus­tyn pyta: „Kiedy mowa o tym duchowym darze (hoc bo­num cor­dis), któż go może zrozumieć, jeśli nie ten, kto go sam uprzednio posmakował?” I dalej wyjaśnia, że ci, którym dar ów znany jest z doś­wiadczenia, zrozu­mie­ją jego słowa, a ci, którzy nie doś­wiad­czyli czys­tej miłości, powinni się o nią modlić, aby sami także mogli dostąpić jej poznania.

Doskonałość ofiary, mówi św. Augustyn, za­sa­dza się na wol­nośc­i, która czyni ją bez­intere­so­wną i czystą. Czystość ta, choć nie zwra­ca się ku sobie ani nie zabiega o własne spra­wy, nie po­zostaje bez nagrody. Sama jest swo­ją na­gro­dą. Is­totą czystego uwielbienia, tej „chętnej ofiary”, jest więc wychwalanie Bo­ga nie dlatego, że jesteśmy uszczęśliwiani łaskami, których nam udzielił lub ma udzielić, lecz dla­tego, że znaj­du­je­my najwyższą radość w Nim, Dawcy wszelkich da­rów. Radość ta zawiera się właśnie w samym uwielbieniu. Radujemy się chwaląc Boga, samo oddawanie Mu chwały jest naszą radością. Gra­tis amo quod laudo. Laudo Deum et in ipsa lau­de gau­deo.

Jeśli wielbimy Boga tylko dlatego, aby coś od Niego otrzy­mać, nasze uwielbienie będzie zależne od Jego daru. Cechować je więc bę­dzie nie­pew­ność, choć bowiem Bóg nigdy nie pozostawi na­szych modlitw bez odpowiedzi, niekoniecznie udzie­li nam dokładnie tego, o co prosimy w mo­dlitwie. Jeśli więc nasze uwiel­­bie­nie za­sa­dza się na niepewności, pozostaje ograniczone. ­A jeśli jest ograniczone, to serce, które zanosi modlitwy do Boga, także będzie ciasne i spętane ogra­ni­cze­niami, jakie sami sobie narzuciliśmy przez nasze prag­nienia, sku­pione na rzeczach mniej­szych od nie­skoń­czo­nego Boga. Nasze więc uwiel­bienie nie będzie doskonale „wolne”. Bę­dzie spętane, będzie uwięzione przez ograni­cze­nia naszego ułom­nego serca. Nie możemy zaś składać Bogu ofia­ry doskonałego uwiel­bie­­nia pozostając więź­niami własnej nicości. Jak­że możemy śpiewać pieśń Pańską w obcej krainie? (Ps 137,4).

Oto powód, dla którego tak często zdarza się nam śpie­wać psałterz nad wodami Babilonu, zamiast na wieżach Syjonu. Nic dziwnego, że nasze Oficjum nie jest kontemplacją. Po­wie­si­liśmy nasze harfy „na wierzbach tam­tej ziemi”, ina­czej mówiąc, za­wie­siliśmy naszą modlitwę na skarłowaciałych gałęziach ludzkich pragnień. Nasza kontemplacja poszarzała i pokrył ją kurz. Wisi bezczynnie na bladozielonej łodydze płytko zakorzenionej w mule rzeki zawiści. Świeci w sercu, które zamiast być roz­war­tym szeroko lu­strem nieba, jest pus­tyn­nym więzieniem ludz­kich na­dziei, skupionych na rzeczach prze­mi­ja­ją­cych.

Jeśli wychwalasz Boga z myślą o tym, że On mógł­by ci dać coś, co nie jest Nim samym”, mówi św. Augustyn, „nie kochasz Go w sposób wolny. Zawstydziłbyś się, gdyby żona kochała cię dla twoich pieniędzy. Jeślibyś przypadkiem stał się ubogim, mogła­by poszukać innego! Więc jeśli chcesz, żeby żona ko­cha­ła cię w spo­sób wolny, za to, kim jesteś, dlaczego nie ko­chasz Boga dla Niego samego?

Z lekcji tej wyciągnąć można głębsze wnio­s­ki niźli się to z pozoru wydaje. Po­mi­jam tu tych wszystkich, którzy modlą się przede wszyst­kim o zdrowie, przyjemności czy pienią­dze. Nie o takie intencje tu chodzi. To praw­da, że mamy prosić Boga o wszystko, cze­go po­trze­bu­je­my; On sam to nakazał. Lecz istnieje do­sko­nały sposób takiej modlitwy, która opie­ra się na Bogu, a nie na naszych doczesnych ce­lach.

*

Thomas Merton OCSO „Chleb na pustyni” Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg