Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Psałterz stanowi szkołę kontemplacji, która nie ma równej sobie, z wyjątkiem Ewangelii i pism św. Pawła. A nawet, w pewnym sensie, psalmy mają pewną przewagę nad Nowym Testamentem.
Wiersz, który najbardziej nas zajmuje brzmi: Voluntarie sacrifcabo tibi (Będę Ci chętnie składać ofiarę). Co znaczy tutaj słowo: „chętnie?” Wiemy już coś o teologii wolności chrześcijańskiej, która jest duchową wolnością czystej i ekstatycznej miłości, osiągającej doskonałość w jedności duszy z Bogiem, w kontemplacji i mistycznym zjednoczeniu. Św. Augustyn pyta: „Kiedy mowa o tym duchowym darze (hoc bonum cordis), któż go może zrozumieć, jeśli nie ten, kto go sam uprzednio posmakował?” I dalej wyjaśnia, że ci, którym dar ów znany jest z doświadczenia, zrozumieją jego słowa, a ci, którzy nie doświadczyli czystej miłości, powinni się o nią modlić, aby sami także mogli dostąpić jej poznania.
Doskonałość ofiary, mówi św. Augustyn, zasadza się na wolności, która czyni ją bezinteresowną i czystą. Czystość ta, choć nie zwraca się ku sobie ani nie zabiega o własne sprawy, nie pozostaje bez nagrody. Sama jest swoją nagrodą. Istotą czystego uwielbienia, tej „chętnej ofiary”, jest więc wychwalanie Boga nie dlatego, że jesteśmy uszczęśliwiani łaskami, których nam udzielił lub ma udzielić, lecz dlatego, że znajdujemy najwyższą radość w Nim, Dawcy wszelkich darów. Radość ta zawiera się właśnie w samym uwielbieniu. Radujemy się chwaląc Boga, samo oddawanie Mu chwały jest naszą radością. Gratis amo quod laudo. Laudo Deum et in ipsa laude gaudeo.
Jeśli wielbimy Boga tylko dlatego, aby coś od Niego otrzymać, nasze uwielbienie będzie zależne od Jego daru. Cechować je więc będzie niepewność, choć bowiem Bóg nigdy nie pozostawi naszych modlitw bez odpowiedzi, niekoniecznie udzieli nam dokładnie tego, o co prosimy w modlitwie. Jeśli więc nasze uwielbienie zasadza się na niepewności, pozostaje ograniczone. A jeśli jest ograniczone, to serce, które zanosi modlitwy do Boga, także będzie ciasne i spętane ograniczeniami, jakie sami sobie narzuciliśmy przez nasze pragnienia, skupione na rzeczach mniejszych od nieskończonego Boga. Nasze więc uwielbienie nie będzie doskonale „wolne”. Będzie spętane, będzie uwięzione przez ograniczenia naszego ułomnego serca. Nie możemy zaś składać Bogu ofiary doskonałego uwielbienia pozostając więźniami własnej nicości. Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską w obcej krainie? (Ps 137,4).
Oto powód, dla którego tak często zdarza się nam śpiewać psałterz nad wodami Babilonu, zamiast na wieżach Syjonu. Nic dziwnego, że nasze Oficjum nie jest kontemplacją. Powiesiliśmy nasze harfy „na wierzbach tamtej ziemi”, inaczej mówiąc, zawiesiliśmy naszą modlitwę na skarłowaciałych gałęziach ludzkich pragnień. Nasza kontemplacja poszarzała i pokrył ją kurz. Wisi bezczynnie na bladozielonej łodydze płytko zakorzenionej w mule rzeki zawiści. Świeci w sercu, które zamiast być rozwartym szeroko lustrem nieba, jest pustynnym więzieniem ludzkich nadziei, skupionych na rzeczach przemijających.
Jeśli wychwalasz Boga z myślą o tym, że On mógłby ci dać coś, co nie jest Nim samym”, mówi św. Augustyn, „nie kochasz Go w sposób wolny. Zawstydziłbyś się, gdyby żona kochała cię dla twoich pieniędzy. Jeślibyś przypadkiem stał się ubogim, mogłaby poszukać innego! Więc jeśli chcesz, żeby żona kochała cię w sposób wolny, za to, kim jesteś, dlaczego nie kochasz Boga dla Niego samego?
Z lekcji tej wyciągnąć można głębsze wnioski niźli się to z pozoru wydaje. Pomijam tu tych wszystkich, którzy modlą się przede wszystkim o zdrowie, przyjemności czy pieniądze. Nie o takie intencje tu chodzi. To prawda, że mamy prosić Boga o wszystko, czego potrzebujemy; On sam to nakazał. Lecz istnieje doskonały sposób takiej modlitwy, która opiera się na Bogu, a nie na naszych doczesnych celach.
*
Thomas Merton OCSO „Chleb na pustyni” Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC