21.12.2010
„Cicho!”. Te słowa to nakaz, wezwanie. Liturgia daje je nam na kilka dni przed świętem. Właśnie wtedy, gdy obowiązków jest coraz więcej – czas przystąpić do bezpośrednich przygotowań, czy chcemy, czy nie chcemy te wszystkie karpie, obrusy, choinki są przecież na naszej głowie. Jak i to, by te święta dobrze przeżyć, w pokoju, z czystym sumieniem – może ponawiając wobec kogoś zaproszenie, może idąc do spowiedzi... Słyszymy rozkazujące: „Cicho!”. A przecież nie da rady porzucić wszystkiego...
„Cicho!” – wypowiedziane do nas dzisiaj to paradoks. Bo porzucać przedświątecznego zabiegania nie możemy i nie powinniśmy. Jest przecież znakiem naszej ludzkiej troski, znakiem, że te święta są ważne dla nas. Przeciwnie. „Cicho!” – wypowiedziane dzisiaj do nas każe zintensyfikować wysiłki, jeszcze więcej sił włożyć, jeszcze lepiej się skoncentrować, starać się bardziej niż zwykle,bo to ostatnie chwile – wszak Bóg jest blisko, we drzwiach.
Rachunek sumienia
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka