Na VIII niedzielę zwykłą C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Ubranie w połowie czyste jest... brudne, nie tak?
Gdyby próbować krótko scharakteryzować Kościół naszego kręgu kulturowego, co należałoby napisać? W pierwszej chwili pustka: no bo tyle tematów, tyle spraw, że nie wiadomo od czego zacząć. Potem przychodzi eliminowanie tego, co dotyczy małych wspólnot, może konkretnych parafii, konkretnych spraw w Kościele, ale nie jest charakterystyką całości. W końcu, gdy odpowiadając sobie na pytanie, kto w końcu do tego Kościoła należy, człowiek uświadamia sobie, że prawie wszyscy ochrzczeni – nie licząc apostatów – to tym, co najbardziej rzuca się w oczy, jest miałkość tego chrześcijaństwa, jego fasadowość. Tak, jestem wierzący, ale... Ale nie chodzę do kościoła, ale się nie spowiadam, ale uważam wymagania moralne za zbyt wygórowane albo i wcale ich nie znam i nie chcę znać.... To Kościół, który w swojej masie tak upodobnił się do otaczającego go świata, że trudno postawić między nimi jakąś wyraźniejsza granicę. To Kościół kultywowania nie bardzo zrozumiałych tradycji. Ot, chrzciny, nie chrzest są istotne. Pierwsza komunia, nie regularne przystępowanie do stołu Pańskiego. No i koniecznie ryba na wigilię, popiołkowanie w Popielcową Środę i wielkanocne jajko... To w swej masie Kościół, który nie bardzo wie w co wierzy, stąd trzeba go na pogrzebach przekonywać, że jednak wierzymy w zmartwychwstanie. To Kościół w którym nawet wśród pobożniejszych i lepiej zorientowanych kwitnie zabobon – patrz „skuteczne” modlitwy czy „skuteczni” orędownicy. To Kościół, w którym podstawowe zasady moralne, nawet dla jego kapłanów, bywają niedościgłym ideałem, do którego dopiero może, kiedyś, dorośniemy, ale tymczasem...
Osąd w swym uogólnieniu zbyt surowy? Zapewne tak. Trudno jednak nie zauważyć, że choć jesteśmy nieźle zorganizowani, mamy sprawnie działające instytucje, mamy programy, gremia, media, to chyba jednak generalnie brakuje nam życia. Sól zwietrzała i utraciwszy swój smak na nic się już nie zda. Światło świata schowane pod korcem, w czterech ścianach świątyń i domów rekolekcyjnych, nie oświetla spraw codziennego życia – relacji w rodzinach, w miejscach pracy, działań w sferze gospodarczej czy w polityce... Nie dotyczy to wszystkich? Tak, nie wszystkich. To wypisz wymaluj Kościół opisany w Liście Chrystusa do chrześcijan w Sardes.
Kościół w mieście Krezusa
Aniołowi Kościoła w Sardes napisz:
To mówi Ten, co ma Siedem Duchów Boga i siedem gwiazd:
Znam twoje czyny:
masz imię, które mówi że żyjesz,
a jesteś umarły.
Stań się czujnym i umocnij resztę, która miała umrzeć,
bo nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec mego Boga.
Pamiętaj więc, jak wziąłeś i usłyszałeś,
strzeż tego i nawróć się!
Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej,
i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie.
Lecz w Sardes masz kilka osób, co swoich szat nie splamiły;
będą chodzić ze Mną w bieli, bo są godni.
Tak szaty białe przywdzieje zwycięzca,
i z księgi życia imienia jego nie wymażę.
I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.
Sardes to dziś głównie ruiny. Tylko one świadczą o dawnej świetności tego miejsca. Znajdują się nieopodal miejscowości Sart, koło 90 km na wschód od Smyrny, czyli dzisiejszego Izmiru. I koło 60 kilometrów na południe od Tiatyry, dzisiejszego Akhisaru. Posłaniec wychodzący z Efezu listami do Kościołów Azji, teraz wyraźnie wracałby już na południe. Tyle że nie drogami nad Morzem Egejskim, ale w głębi lądu.
Sardes było miastem starym i w rejonie znanym. Założyli je Lidyjczycy. Było stolicą ich państwa, Lidii, obejmującego zachodnią część dzisiejszej Turcji, do Morza Egejskiego. Miało świetne położenie. Żyzna dolina, obfitość wody, pozwalały rozwijać się rolnictwu. Nadto leżało na szlaku łączącym Europę z Azją. No i miało jeszcze jeden skarb: wydobywane w płynącej przez miasto rzeczce Paktol złoto. Nie bez powodu imię ostatniego lidyjskiego władcy, Krezusa, stało się określeniem wszystkich bogaczy.
Największy rozkwit miasta przypadł na VII wiek przed Chrystusem. W VI wieku wspomniany już Krezus, zwiedziony przepowiednią Pytii, wdał się w wojnę Persami. Przegrał i jego państwo upadło, a Sardes stało się częścią państwa perskiego. W IV miasto zostało zdobyte przez wojska Aleksandra Macedońskiego. Zapoczątkowało to w mieście czasy helleńskie. Wkrótce pojawili się tam też osadzeni przez Antiocha III Wielkiego Żydzi. Z czasem utworzyli w Sardes silną i prężna społeczność. Po podbojach Rzymian w II wieku przed Chrystusem miasto stało się częścią ich imperium i stolicą prowincji Lidii. Za czasów Tyberiusza – to już czas Nowego Testamentu – zniszczyło je trzęsienie ziemi. Zostało jednak odbudowane. Później przeżywało zmienne koleje losów, a ostatecznie kres jego istnieniu w dawne formie nadszedł w XV wieku wraz z hordami Tamerlana...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |