Modlitwa Estery. Nie zaczyna od grożących niebezpieczeństw. Nie wypowiada imienia Mardocheusza. „Słyszałam od młodości mojej…” Słyszałam… Wybrałeś… Uczyniłeś. Trochę jak w otwierających Modlitwę Eucharystyczną prefacjach: „Ty nam dajesz czas łaski (…) Ty przez post cielesny uśmierzasz wady (…) Ty przyjmujesz nasze wyrzeczenia (…) On zniweczył moc grzechu (…) Przez Niego synowie światłości rodzą się do wiecznego życia”.
Bycie chrześcijaninem to nieustanne rozkoszowanie się Bożą hojnością, obfitością Jego darów, dostrzeganie Jego ingerencji, działania, mocy. Wreszcie dziękczynienie za nieustannie wyciągniętą rękę, na której znajdują się dary Tego, który wie czego nam potrzeba.
Być może problem naszej modlitwy na tym polega, że widzimy czego nie mamy, pozostając ślepi na to, co otrzymaliśmy. Być może dlatego, zamiast śpiewu psalmu wobec aniołów, z naszych ust wydobywają się żałobliwe jęki.
Zobacz, a będziesz sławił Pana z całego serca.