Człowiek nie może sam poradzić sobie z rzeczywistością grzechu, czyli zerwaniem więzi z życiodajną Miłością.
Tak, niewiara bywa grzechem. Nie tylko niemożnością przyjęcia prawdy.
Kamil Durczok nie jest bohaterem mojej bajki. Uważam też, że – jeśli faktycznie molestował swoją podwładną – powinien ponieść tego konsekwencje. A jednak po lekturze ostatniego numeru „Wprost” odczuwam niesmak.
Święty Paweł zdumiewa, gdy pisze: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu”.
Choć dziś nie patrzymy na skutki zła, jako karę Bożą, to jednak warto pamiętać, że nie pozostaje ono bez konsekwencji. Ranię grzechem Boga, ranię innych ludzi, ale również samą siebie.
Kiedy autentycznie pragniemy pełni życia, musimy pamiętać jednocześnie o prawdzie naszego upadku, o tajemnicy nieprawości w nas istniejącej.
W Biblii był taki jeden, co cieszył się z cudzej nagości. Miał na imię Cham. To imię jest dla mnie przestrogą przed wystawianiem zbyt łatwych ocen.
Mówić o grzechu? Jaki grzech? Ano Jezus o grzechu niewiary mówił.
Jeżeli miarą oceny czyjegoś postępowania będzie moja własna grzeszność, postąpię na drodze stawania się miłosierną jak Ojciec.
Bycie dzieckiem jest umiejętnością zadawania pytań. Od prostych „co to jest”, poprzez powtarzane dziesiątki razy „dlaczego”...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.