Człowiek nie może sam poradzić sobie z rzeczywistością grzechu, czyli zerwaniem więzi z życiodajną Miłością. Może być osobą niewierzącą, może wierzyć w rozmaite bożki, ale zawsze w pewnym momencie potyka się o zło, które czyni – i nie potrafi sobie z nim poradzić.
Nie usunie uczynionego zła ani jego skutków. Czasem z wielkim wysiłkiem zadośćuczyni temu, kogo skrzywdził, ale nie może sprawić, by nastał czas sprzed tego zła.
Może dlatego tak trudno nam przyjąć, że Bóg naprawdę to czyni – Jego Krew naprawdę usuwa mój grzech sprzed Jego oczu.
Bóg chce ludziom przebaczać, bo chce, by byli Jego rodziną.
Nie potrzeba wiele. Wystarczy do Niego przyjść, usiąść blisko, jak najbliżej, dotknąć Go, słuchać, cieszyć się bliskością z Panem.
To Boże pragnienie jest wielką tajemnicą i życia nie wystarczy, by ją zgłębić.
Dlatego mamy wieczność.
„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.” (J 14,2-3)
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.