Modlitwa. Przymus? Coś upragnionego? Skarb nie do przecenienia.
Czasem prawie pod przymusem. Czasem niemal spóźniony. Ale przecież przychodzi.
Zmagam się z modlitwą każdego dnia, czasem klękam z niechęcią i z poczuciem przymusu.
Miłość prosi o zgodę. Aby czyn nie był z przymusu, ale z dobrej woli.
Od niego zależy moje życie i moja śmierć. Nic nie wydarzy się w moim życiu bez Jego woli. Nie ma znaczenia, jaką kto dysponuje władzą i ile ma środków przymusu.
W myśli grecko-rzymskiego antyku ważną ideą był los. Nic nie można było zmienić, bo tak zostało to wcześniej przewidziane i ustalone.
Sięgamy dziś do pełnego dynamizmu psalmu, który opiewa chwałę Bożą objawiającą się człowiekowi zarówno we wspaniałej przyrodzie, jak i w mądrości Bożego Prawa.
Nie pokona, ale pewnie będzie się starało.
Śpiewając psalm 100 (99), trzeba pamiętać, co w tekście znaczy słowo „Pan”. Gdy mniej więcej dwa wieki przed narodzinami Jezusa powstawał przekład Pism Starego Testamentu na język grecki, występujące w tekście imiona zostały przeliterowane.
Cichą, pełną życzliwości pokorą Chrystus więcej zyskuje aniżeli inni megabitami perswazji, gróźb i nachalnej moralizującej propagandy.
Misja Kościoła rodzi się ze wspólnoty wierzących, którzy modlą się, poszczą i są posłuszni Bożemu prowadzeniu.
Człowiek myśli, Pan Bóg kry(e)śli. I zrobi po swojemu, czyli lepiej. Dotyczy to także spraw wiary, ewangelizacji, katechezy i innych.
Garść uwag do czytań na XI niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.