Jezus jest ziarnem, które musiało obumrzeć, aby przynieść błogosławiony plon zbawienia. Pójście za Nim wiąże się z życiem miłością w świecie.
Ewangeliczne ubóstwo nie jest najpierw owocem decyzji i wysiłku człowieka, ale zaproszeniem Jezusa.
Miłość, w teorii jak i praktyce, wyklucza zarówno faworyzowanie bogatych, jak i pogardę dla ubogich.
Nie mogę u Boga niczego kupić. Mogę po prostu wziąć. Jest mi dane. Tyle, ile potrzebuję.
To błogosławieństwo wzbudza największy opór. Zupełnie niepotrzebnie. Możesz sobie być bogaty. Chodzi tylko o to, że ubóstwo może dawać szczęście. Ale jak nie chcesz, to nie :)
Chcąc stawać się ubogim mam naśladować Jezusa, który bezgranicznie ufał Ojcu, szukał tylko Jego woli i Jego chwały.
Można odmawiać mnóstwo nowenn, codziennie być na Mszy Świętej, ale serce mieć pełne lęku, a nie miłości i wiary w Bożą opiekę.
W dobie memów słowa znaczą coraz mniej. Liczą się obrazki.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.