Brunatne, mroczne wnętrze świątyni jest oświetlone w jednym miejscu punktowym, jasnym światłem, które sprawia wrażenie, jakby pochodziło ze scenicznego reflektora.
Prześladujący chrześcijan Szaweł z Tarsu jechał właśnie do Damaszku.
Jan Chrzciciel polewa wodą z miseczki głowę Jezusa, którą otacza nadnaturalny blask.
Święta Rodzina szykuje się do podróży. Maryja, trzymająca na rękach małego Jezusa, siedzi już na osiołku, a św. Józef podpiera się kijem pielgrzyma.
Matka Boża leży na prowizorycznym łóżku z wikliny i słomy, tuląc narodzonego właśnie Jezusa.
Widzimy klasyczne, typowe przedstawienie sądu ostatecznego. Górną część kompozycji zajmuje niebieski trybunał.
Ten obraz jest śladem żywej dyskusji teologicznej, jaka toczyła się w Sewilli na początku XVII wieku. W roku 1613 przeor dominikanów z tego miasta, o. Domingo Molina, postawił publicznie tezę, że Matka Boża urodziła się obciążona grzechem pierworodnym, tak jak inni ludzie.
Z obrazu patrzy w naszą stronę ubogo ubrany mężczyzna o ogorzałej twarzy. Tuż za nim widzimy potężny łeb byka. Czyżbyśmy mieli do czynienia z portretem pasterza bydła?
Jesteśmy we wnętrzu ciesielskiej pracowni św. Józefa. Młody Jezus wyprostowuje zmęczone ciało po ciężkiej pracy. Jego sylwetka rzuca cień na ścianę akurat w tym miejscu, w którym wisi deska na narzędzia. W naszej wyobraźni ta deska staje się poprzecznym ramieniem krzyża…
Gęsie pióro zapisuje kolejne słowa na kartach grubej księgi. Autor, pisząc, nie patrzy jednak na swoje dzieło. Intensywnie wpatruje się za to w oczy stojącego obok anioła. Tak powstawały Ewangelie.
Iluż było przed nami, jest pośród nas, będzie przyszłości, takich, którzy nie poddali się duchowi lęku i niemocy...?
O Bogu, o człowieku i o nadziei. W rytmie czytań roku liturgicznego.
Garść uwag do czytań na XXVII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.