A więc i z ludźmi, na których można polegać. Których jesteśmy pewni, bo są dobrzy, solidni... Tak jak bohater Psalmu 15.
Biblia nie jest dla nas celem sama w sobie, ona ma nas doprowadzić do spotkania z Jezusem Chrystusem – mówi w wywiadzie dla Radia Watykańskiego ordynariusz toruński.
Św. Tomasz uczył, że nie jesteśmy wezwani tylko do tego, by być dobrymi, ale by dawać się pociągać dobru jeszcze większemu.
To my jesteśmy owymi bogaczami, którzy mogą swych dóbr użyczyć innym. To nam powierzono słowo Chrystusa „w całym swym bogactwie”.
Jesteśmy światłem świata – czy tego chcemy, czy nie. Także, a może przede wszystkim wtedy, gdy potykamy się o własne nogi.
Pan Bóg nie ma z nami lekko. Wszyscy w jakimś sensie jesteśmy marnotrawni, bo nie potrafimy odnaleźć się w Jego domu.
Jesteśmy trochę podobni do Żydów z czasów Jezusa. Też chyba oczekujemy królestwa i Mesjasza innych, niż to jest w Bożych planach.
Powtarzamy sobie i innym: wystarczy się starać, dobrze żyć, modlić się... Jesteśmy zdziwieni, kiedy okazuje się, że nie wystarczy. Kiedy nasze starania napotykają mur.
Na świecie jest wiele rzeczy, które robić warto. I czasem opadają już ręce – nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego. Trzeba wybierać. Co?
Jesteśmy świadkami dramatycznej sceny zaczerpniętej ze Starego Testamentu. Uciekający z Egiptu Żydzi, prowadzeni przez Mojżesza, coraz bardziej narzekali na brak pożywienia.
Wezwanie, by prosić Pana o robotników do winnicy, dotyczy nie tylko modlitwy o powołania, ale także do gotowości, by samemu być posłanym.
O Bogu, o człowieku i o nadziei. W rytmie czytań roku liturgicznego.
Garść uwag do czytań na XXIX niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.