Nie jest tak istotne ile masz. Ważne, co kochasz.
Nie mam czasu. Na spotkanie, na wspólny wyjazd? Bywa. Ale okazuje się, że i na zatrzymanie się na ulicy, napisanie listu (choćby tylko e-), telefon czy zwykłą odpowiedź na zaczepką na internetowym komunikatorze. To nieomylny znak, że coś się wypaliło. Znajomość, przyjaźń czy zakochanie – to już nie ma większego znaczenia. Sygnał, nie tylko w relacjach międzyludzkich, jest zawsze ten sam: nie mam czasu.
Sęk w tym, że czasu każdy z nas zawsze ma tyle samo: 24 godziny dziennie, siedem dni w tygodniu i 365 (albo 366) dni w roku. Tyle że na coś albo dla kogoś się go ma, a na coś albo dla kogoś go nie ma. Proste. Jak budowa cepa. A jeśli dla jakiejś sprawy czy człowieka ktoś już nie ma czasu, to znaczy, że w hierarchii wartości owego kogoś ta konkretna sprawa czy człowiek zeszli na dalsze miejsce. I raczej nie na drugie czy trzecie, ale do drugiej albo i trzeciej dziesiątki.
Skąd taka refleksja? To o właściwej hierarchii wartości mówi Jezus w kolejnym wskazaniu swojej „Konstytucji królestwa”.
Portal Wiara.pl
Kazanie na górze s3 c4
Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!
Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Czy jako chrześcijanin muszę być ubogi? Czy nie wolno mi dobrze zarabiać i prowadzić świetnie prosperującego biznesu? To źle postawione pytania. Można i zarabiać i prowadzić biznes. Istotne jest, co dla człowieka jest najważniejsze: komu się służy, przy kim albo przy czym ma się swoje serce. Bo nie da się jednocześnie – jak mówi Jezus – służyć i Bogu i pieniądzowi.
Łatwo tu o wymówki. Ot, twierdzenie, że nieważne ile się ma pieniędzy, ale jaki się z nich robi użytek. Prawda? Półprawda. Owszem, to jest też ważne. Ale przecież nie tak powiedział Jezus. On powiedział, że ważne, komu służysz, gdzie masz serce, czyli co w twojej hierarchii jest na samej górze. Mamona nie służy prawdziwemu Bogu nawet jeśli przeznacza na zbożne cele pokaźne sumy. Jeśli nad Boga stawiasz pieniądze, to nawet ofiarując je Bogu tak naprawdę Go obrażasz. Bo twierdzisz, że nie On, ale one są najważniejsze. I potrzebne nawet Bogu.
Można też twierdzić, że w trosce o ducha ubóstwa należy kupować drogie rzeczy, bo te tak łatwo jak tanie się nie psują. Można przekonywać, że jest się ubogim porównując się do najbogatszych, można przeciwstawiać ubóstwo „ubóstwu duchowemu”, cokolwiek miałoby znaczyć. Ale nie o to chodzi. Ważne, co dla ciebie naprawdę jest na pierwszym miejscu. Nie w sferze słownych deklaracji.
Zamienne, że właśnie w tym kontekście Jezus wypowiada tę trochę tajemniczą kwestię o świetle ciele i oku. Niejasna? Wystarczy słowo „ciało” zamienić na „człowieka”, a „oko” na sumienie. „Światłem człowieka jest sumienie” – czytamy wtedy. „Jeśli więc twoje sumiennie jest zdrowe, wtedy cały będziesz chodził w świetle. Lecz jeśli twoje sumienie jest chore, cały będziesz chodził w ciemności”. Wtedy oczywistym tez staje się o co chodziło Jezusowi, gdy mówił o świetle które jest straszną ciemnością. Gdy sumienie człowieka właściwie odróżnia dobro od zła wtedy wady i upadki nie są aż takie straszne. Człowiek zna prawdę, widzi swoje słabości. Może więc je pokonywać, może je opanowywać. Ale jeśli tego nie widzi... Tkwi w strasznej ciemności.
Jeśli człowiek nie chce się jako chrześcijanin zagubić, powinien się strzec, by nie stać się sługą Mamony. Strzec, bo przecież Mamona zniewala często podstępnie i niepostrzeżenie. Na pierwszym, drugim, trzecim i nawet czwartym miejscu chrześcijanin musi stawiać Boga i sprawy Jego królestwa. I choć sprawy materialne nie są zupełnie bez znaczenia, musi przede wszystkim dbać o te skarby, których nie zniszczy upływ czasu ani nie ukradną żadni złodzieje.
Takim skarbem dla Boga będzie na pewno każdy dobry czyn: nakarmienie głodnych, odzianie nagich, przyjęcie przybyszów, odwiedzenie chorych i więźniów. Będzie nim postawa miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności, łagodności czy opanowania. To będzie modlitwa, życie sakramentalne, życzliwe relacje z bliskimi. To dla tych spraw chrześcijanin musi mieć i czas i serce. Znacznie więcej niż poświęca ich dla spraw materialnych.
A kiedyś za tymi skarbami, którym człowiek tyle serca poświęcił żyjąc tu na ziemi, pójdzie przed oblicze Boga i on sam.
***
Zobacz też:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |