Zło się rozlewa

Każde zło pozostawia jakieś konsekwencje. Jak robak toczy ludzkie serce i międzyludzkie relacje, by w pojawiających się w dziejach ludzkości chwilach szaleństwa pokazać swoje ohydne oblicze z przerażającą gwałtownością.

Czy zawarte w księdze Rodzaju opowieści są oryginalne? Czy natchniony autor nie posłużył się przypadkiem jakimiś znanymi, krążącymi w jego środowisku historyjkami? To całkiem możliwe. Znane są dziś podobne opowieści z tego kręgu kulturowego, przedstawiające mityczne początki świata i ludzkości. Ale podobne nie znaczy takie same. Autorzy czy redaktorzy Księgi Rodzaju, będąc dziećmi swoich czasów, nadali tym opowiadaniom swoisty teologiczny rys. Rys, którego cechą charakterystyczną było zerwanie z wielobóstwem, a wskazanie na jednego Boga jako stwórcę wszystkich rzeczy. W ich koncepcji nawet zło nie jest wynikiem jakiegoś istniejącego przed powstaniem świata dualizmu w świecie duchowym, ale skutkiem wynikającego z wolności sprzeciwienia się przez człowieka Bożym nakazom. Skoro dla nich istotne były nie fakty, ale teologia, również ich czytelnicy w tym kluczu powinni ich dzieło odczytywać

Dlaczego to tak istotne? Bywa, że w opowieści o Kainie i Ablu ktoś doszukuje się kronikarskiego zapisu dziejów pierwszej ludzkiej rodziny. Robi to tym chętniej, że zamieszczone w tej części Księgi Rodzaju rodowody, wypełniające luki powstałe między poszczególnymi opowiadaniami, zdają się sugerować, że taki był zamysł autora księgi. Dlatego dość często pojawia się zarzut, że autor Księgi Rodzaju popiera... kazirodztwo. No bo jak inaczej ludzie mogliby się rozmnażać? Więcej, pisze: Kain, Abel, Henoch - ani słowa o potomkach płci żeńskiej. Czyż nie jest to gorszące? Uważniejsza lektura prowadzi jednak do wniosku, że autorowi czy redaktorowi tej części Księgi Rodzaju nie chodziło o genealogię ludzkości. Nieprawdopodobne, by nie wiedział, że to kobiety rodzą dzieci. Również wzmianka w wierszach 4,14-15, w której Kain boi się o swoje życie, wskazuje, że wedle autora natchnionego w tym momencie dziejów ludzkości oprócz pierwszej pary i ich dzieci istnieli jeszcze jacyś inni ludzie. Bo nie chodziło mu o dzieje ludzi. Opisuje „dzieje grzechu”. Pokazuje, jak zwykłe nieposłuszeństwo – zerwanie zakazanego owocu - zepsuło człowieka. Jak z biegiem czasu człowiek staje się skłonny do coraz większego zła.

Bratobójstwo
Dlaczego Bóg patrzył łaskawym okiem na dary pasterza Abla, a nie podobało mu się to, co ofiarował rolnik Kain? Różnie próbowano tę zagadkę wyjaśnić. Tłumaczenie, że Kain ofiarowywał Bogu byle co, nie znajduje potwierdzenia w tekście. Mało też prawdopodobne, że wedle autora natchnionego koczowniczy pasterze bardziej podobali się Bogu niż osiadli rolnicy. Najpewniej do głosu dochodzi tu prawda wielekroć pojawiająca się na kartach Biblii: Bóg okazuje swoją łaskawość człowiekowi niezależnie od jego zasług. To kwestia wolnego wyboru Boga. Nie znaczy to jednak, że ten „niewybrany” traktowany jest przez Boga po macoszemu. Kain miał wszystko, czego potrzebował. Bóg się go nie czepiał. Jednak Kain zazdrościł swemu bratu łaskawości, jaką darzył go Bóg. I było to po nim widać.

Niektórzy mówią, że oczy to zwierciadło duszy. Sprawa jest chyba mniej skomplikowana. To twarz odbija mniej lub bardziej wyraźnie to, co dzieje się w sercu człowieka. Widać na niej i zmęczenie, i chęć do życia, i smutek, i radość, i zamyślenie. Na teoretycznie najpiękniejszych twarzach maluje się czasem głupota, zawziętość i złośliwość, a pomarszczona twarz staruszki ukazywać może wewnętrzną pogodę ducha. Kain nie umiał zakładać maski. Zresztą Boga i tak nie był w stanie oszukać. Chodził smutny. I otrzymał od Boga wyraźne ostrzeżenie – zmierzasz ku złu.

Błogosławieni czystego serca – wołał Jezus – albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieństwo to wśród innych, opartych na wyraźnym paralelizmie (ubogi posiądzie, smutny będzie się cieszył, miłosierny miłosierdzia dostąpi) budzi zdumienie. Jak to? Co mają wspólnego serce i oczy? Ten, kto ma czyste serce, ma skłonność do niedostrzegania zła. Jest jak miłość w hymnie św. Pawła: wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję. Gdyby Kain miał czyste zamiary, łaskawość, jaką Bóg darzył Abla, wcale by mu nie przeszkadzała. Problem w tym, że chciał być ważniejszy od młodszego brata. Sytuacja musiała budzić nie tylko jego gorycz. Jego serce trawiło uczucie nienawiści. A ono, w porę nieujarzmione, przekształciło się w największą zbrodnię – bratobójstwo.

Opryskliwość, strach i przemoc
Czy jestem stróżem mego brata? Grzech – jak pokazała historia z ogrodu Eden – niszczy przyjaźń z Bogiem. Ten, który zabił z zazdrości o Boże względy, zachowuje się, jakby przestało mu na Bożej łaskawości zależeć. Bóg, znający całą prawdę, przeklina Kaina. Ziemia, którą uprawiał nie ma już wydać mu plonu. Jego losem ma być wieczna tułaczka. Zostaje jednak przez Boga zabezpieczony. Nie za karę, ale by nikt go nie zabił, zostaje naznaczony widocznym dla wszystkich znamieniem. Ktokolwiek zabiłby Kaina (tu widać przekonanie autora Księgi Rodzaju, że na świecie musiało być już więcej ludzi) doświadczyłby siedmiokrotnej pomsty. Ale Kainowi przyszło zamieszkać w kraju Nod, na wschód od Edenu.

Autor biblijnej opowieści nie wyjaśnił, skąd się wzięła żona Kaina. Po prostu była. Ten związek dał początek całemu rodowi. Rodowi, który zamieszkał w siedlisku wszelkiego zła, zbudowanym przez protoplastę rodu mieście. Na końcu rodu w tym fragmencie biblijnej opowieści stoi Lamek. Postać mroczna i przerażająca.

W pierwotnym Bożym zamyśle małżeństwo było związkiem dwojga osób: mężczyzny i kobiety. Lamek jest pierwszym bigamistą. Ale też człowiekiem o niesłychanie rozbudowanym ego: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli mnie zrani i dziecko, jeśli mi zrobi siniec. Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy” – ogłosił uroczyście swoim żonom, Adzie i Silli. Nie ma w nim tak potrzebnego w relacjach międzyludzkich umiaru w wyrównywaniu rachunków za krzywdy (skąd my to znamy?). I co istotne, Lamek nie zdaje się, jak zrobił jego przodek Kain, na pomstę Bożą. Sam chce wymierzać „sprawiedliwość”.

Nie tylko Kain
Nie wszyscy pochodzimy od Kaina. Taką myśl chciał pewnie przedstawić autor Księgi Rodzaju, gdy wspomniał o urodzeniu się Adamowi i Ewie innego syna, Seta. Ogólny obraz tego rodu, przedstawiony w piątym rozdziale Księgi Rodzaju, jest pozytywny. Od czasu Enosza ludzkość zaczyna publicznie oddawać cześć Bogu, później pojawia się żyjący w wielkiej przyjaźni z Bogiem Henoch. Jednak i w tej gałęzi rodziny ludzkiej zaczyna się dziać coś niedobrego. Stopniowo, choć nie zawsze konsekwentnie, spada długość życia ludzi na ziemi. Człowiek ulega coraz większemu zepsuciu. Grzech Adama i Ewy psuje coraz bardziej nawet to, co zostało po wygnaniu człowieka z raju.

Ten proces będzie się nasilał. Opowie o tym autor natchniony w dalszej części swojej księgi. Dla nas, żyjących w XXI wieku, może to być jasnym przypomnieniem: każde zło pozostawia jakieś konsekwencje. Jak robak toczy ludzkie serce i międzyludzkie relacje, by w pojawiających się w dziejach ludzkości chwilach szaleństwa pokazać swoje ohydne oblicze z przerażającą gwałtownością.
 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama