Życie budowane na słowie Bożym

Trzecia konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"

Rodzina jest nazywana od pierwszych wieków chrześcijaństwa „Kościołem domowym”. Biskupi na ubiegłorocznym Synodzie poświęconym słowu Bożemu nazwali Kościół „domem Słowa” By nasze domy rodzinne stawały się „domami Słowa”, „wieczernikami Słowami”, wspólnotami sióstr i braci zasłuchanych w słowo Chrystusa i wypełniających je. Nie jest to wcale jakaś utopia. Może potrzeba tylko odnaleźć w domu księgę Pisma Świętego. Może trzeba znaleźć dla Biblii miejsce, które będzie wyeksponowane, z łatwym dostępem. Niech leży Biblia otwarta na półce czy komodzie, tak by przechodząc obok, móc wzrokiem zatrzymać się chociażby na jednym zdaniu czy słowie. Może w ogóle jest potrzeba odkrycia stołu w naszych domach jako miejsca spotkania, wspólnoty, spojrzenia w twarz drugiego, usłyszenia. Stół jako miejsce agapy, miłości, zastawiony nie tylko pokarmem, ale również słowem Bożym. Pewnie, że tekst Biblii będzie trudny dla małego dziecka, ale jest tak wiele wydań Biblii dla dzieci, pisanych językiem zrozumiałym dla dziecka, pełnych przepięknych ilustracji. Może wieczorem kładąc dziecko do snu, warto opowiadać nie tylko historie za siedmiu gór i mórz, ale również mówić o Jezusie, bohaterach Starego Testamentu. Gdy dzieci dorastają, nie bójmy się rozmawiać o słowie Bożym, które usłyszeliśmy podczas mszy świętej niedzielnej w kościele - nawet gdyby to miałoby nawet oburzenie na księdza, który powiedział coś irytującego na kazaniu. Dzielmy się między sobą słowem Bożym jak chlebem. By za Jezusem, a jeszcze wcześniej za Izraelitami wędrującymi przez pustynię, powiedzieć, że nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych (por. Pwt 8,3).

Tęsknimy za domem rodzinnym. Sami pragniemy stworzyć go dla siebie, dla swoich dzieci. Pozwólcie, ze na koniec raz jeszcze powrócę do Romana Brandstaettera. W „Kręgu biblijnym” pisze on swojej tęsknocie za domem rodzinnym w Tarnowie, który został zniszczony przez wydarzenia wojny. Domu już  nie ma. Nie ma już osób, które go wypełniały życiem. Ale mimo to w jakiś sposób ocalał. Jak?

„Tęsknię za Pismem Świętym, a uczucie to może wydawać się dziwne, ponieważ przedmiot owej tęsknoty leży w zasięgu mojej wyciągniętej ręki. A jednak tęsknię za Pismem Świętym, które utrwaliło się we mnie jako symbol rodzinnego domu, a mówiąc ściślej, dzięki czarodziejskiej sztuce wyobraźni przybrało w mojej świadomości kształt domu dziadka, przestrzeni wprawdzie zamkniętej ścianami, ale mimo to rozciągającej się na cały wszechświat. […]
W tym domu jest bezpiecznie. Nic złego nie może się w nim przydarzyć. Wszystko stoi na swoim miejscu, a porządek, który tu panuje w ludziach i przedmiotach, nie jest dziełem przypadku, ale mądrej i wyraźnej celowości, uświęconej przez czas. […]
A jednak to wszystko legło w gruzach i tylko symbolicznie trwa we wnętrzu Biblii. Dlatego tęsknię za nią, chociaż leży w zasięgu mojej wyciągniętej ręki”
(s. 23-24).

Jezus kończy swoją przypowieść o budowaniu domu na skale mocnym słowem nadziei. Choć rozszalały się żywioły, „dom nie runął, bo na skale był utwierdzony”. To słowo Jezusa kryje w sobie niesamowitą ufność w moc fundamentu, którym jest Chrystus i Jego słowo. Nasza wiara nie musi lękać się próby, gdyż Jezus swoje słowo potwierdził przez śmierć i zmartwychwstanie. Kto wierzy w Chrystusa, nie dozna zawodu (por. 1 P 2,6). Bądźmy świadkami tej nadziei, która nie boi się budować domu swego życia na Chrystusie, bo wie, że Jego słowo jest jedynym fundamentem, który nigdy nie zawiedzie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama