Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Trzecia konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"
Życie budowane na słowie Bożym Sztuka czytania Pisma Świętego. Po pierwsze, czytać - wciąż na nowo, by pamiętać. Po drugie, przyjąć słowo swoim sercem, by stało się częścią mojego życia. Po trzecie, umiłować słowo - Chrystusa, by Kroczyć drogą Jego miłości.
Ale nie chodzi tylko o czytanie - chodzi o budowanie swego życia na słowie Boga. Roman Brandstaetter tak wspomina swój dom rodzinny:
„Biblia leżała na biurku mojego dziadka. Biblia leżała na stołach moich praojców. Nigdy w bibliotece. Zawsze na podręczu. W naszym domu nikt nigdy Biblii nie szukał, również nigdy nie słyszałem, aby ktokolwiek pytał, gdzie ona leży. Wiadomo było, że u dziadków na biurku, u nas na małym stoliku obok fotela, w którym wieczorami zwykł siadać ojciec. Miejsce, na którym leżała Biblia, było dla mnie miejsce wyróżnionym. Gdyby mnie wówczas spytano, w czym upatruję owo wyróżnienie, na pewno nie umiałbym odpowiedzieć, mimo to odczuwałem niezwykle wyraźnie nadzwyczajność tego miejsca. Było ono dla mnie środkiem całego mieszkania, wyniesionym wysoko nad całe mieszkanie, punktem dokoła którego wszystko się obracało. Gdy ojciec wieczorami czytał Biblię, chodziłem po pokoju na palcach. Dziadkowi nigdy bym się nie ośmielił przerwać jej lektury. Obaj byli dla mnie w takich chwilach naznaczeni przywilejem nietykalności. Od najmłodszych lat byłem świadkiem nieustannej manifestacji świętości tej Księgi, jej kultu i wywyższenia”.
W jego pamięci Biblia pozostaje centralnym przedmiotem, wręcz najważniejszym miejscem w całym domu. To wspomnienie jest niezwykłą ilustracją słów Jezusa z Kazania na górze, które kończy wezwaniem do budowania na skale słowa Bożego. „Każdego, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale” (Mt 7,24). Dziesięć lat temu te właśnie słowa przypomniał nam tu, niedaleko w Pelplinie, Sługa Boży Jan Paweł:
„Jeżeli na progu trzeciego tysiąclecia pytamy o kształt czasów, które nachodzą, to równocześnie nie możemy uniknąć pytania o fundament, jaki kładziemy pod tę budowlę - budowlę, którą podejmą przyszłe pokolenia. Trzeba, aby nasze pokolenie było roztropnym budowniczym przyszłości. A roztropny budowniczy to ten, który słucha słów Chrystusa i wypełnia je.
Te słowa Chrystusa od dnia zesłania Ducha Świętego Kościół przechowuje jako najcenniejszy skarb. Zapisane na kartach Ewangelii przetrwały do naszych czasów. Dziś na nas spoczywa odpowiedzialność za to, aby zostały przekazane przyszłym pokoleniem nie jako martwa litera, ale jako żywe źródło poznania prawdy o Bogu i o człowieku - źródło prawdziwej mądrości. […] Dziś z nadzieja proszę was: wchodźcie w nowe tysiąclecie z księgą Ewangelii! Niech nie zabraknie jej w żadnym polskim domu! Czytajcie i medytujcie! Pozwólcie, by Chrystus mówił!”.
Jak budować życie rodzinne na słowie Bożym?
1. Kryzys w rodzinie
W obecnym czasie już na dobre, i na dłużej chyba, zagościło w naszym życiu słowo „kryzys”. Dotyka on nie tylko gospodarki, bankowości, rynku pracy. Jest on obecny też w naszych rodzinach. Pewnie można by wskazać wiele jego przejawów. Obecny rok duszpasterski, tak intensywnie przeżywany w sanktuarium piaseckim, upływa pod hasłem „otoczmy troską życie”. Nie chodzi wcale na pierwszym miejscu o problem aborcji, zapłodnienia in vitro czy eutanazji. Rzecz dokonuje się na poziomie wartości. Życie coraz częściej nie jest przeżywane jako wartość zasadnicza, fundamentalna, niezbywalna. O wiele bardziej akcentuje się dzisiaj wolność jednostki, jej prawo wyboru, z którym życie nierzadko przegrywa. Z tym wiąże się sens życia. Życie coraz częściej wydaje się być pozbawione sensu. Stajemy się społeczeństwem pogrążonym w depresji, pozbawionym woli i radości życia.
Nie ma prostych recept, łatwych rozwiązań. Każda sytuacja rodzinna jest wyjątkowa. Ale nie da się odnaleźć sensu i wartości życia bez zwrócenia się ku drugiemu człowiekowi. Kryzys życia bierze się z samotności. I to nie tylko tej wyznaczanej życiem w pojedynkę w czterech ścianach domu, odciętym od kontaktów z bliskimi. Można bowiem być razem pod jednym dachem, a jednak obok siebie, osobno. Bez porozumienia, bez słowa, bez spotkania. Dostrzec drugiego, zatrzymać się, ofiarować mu swój czas. Dramat naszych domów zaczyna się często z powodu pracy - ona to wymusza bycie poza domem, napięcia i stresy z pracy przenoszone są do domu. Ale bez wybrania w tej sytuacji drugiego człowieka, tym bardziej będziemy sami, tym bardziej będziemy zasklepiali się w naszym egoizmie, tym bardziej będziemy kultywowali i wzmacniali nasze zranienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |