Ewangelizacja kultury to jeden z podstawowych elementów misji Kościoła - mówi kard. Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury.
Ateizm jest o wiele mniej groźny. Czołowym przykładem wysokiej moralności, choć bez Boga, był Albert Camus. Zadawał on sobie nawet pytanie: czy jest możliwa świętość bez Boga? Indyferentyzm oznacza, że człowiek nie stawia już sobie żadnych pytań i nie poszukuje żadnych odpowiedzi.
Zainteresowanie „Dziedzińcem Pogan” było bezsprzecznie największe spośród wydarzeń, jakie ostatnio przygotowała Stolica Apostolska. Toteż przygotowujemy następne, podobne spotkania – w październiku w Bukareszcie, w listopadzie w Tiranie – choć ich tematyka będzie się nieco różnić. Potem w Sztokholmie planujemy spotkanie, zorganizowane wspólnie ze Szwedzką Akademią Nauk nt. dialogu kulturalnego ze światem luterańskim. Jeszcze później w Palermo – o dialogu ze światem islamu. Przewidujemy też podobne spotkania we Florencji, Barcelonie, Mediolanie – prawdopodobnie nt. gospodarki i duchowości. W Mediolanie chcemy podyskutować także o duchowości ateisty. Będzie o tym mówił prawdziwy ateista, filozof nauki, którego tam zaprosiłem...
Kolejny pomysł – debata o świecie zsekularyzowanym w Quebecu...
Czy mógłby Ksiądz Kardynał rozwinąć ten wątek: duchowość ateisty?
– Sądzę, że można by przygotowywać nawet antologię „modlitw ateistów”. Faktycznie istnieją takie teksty. Warto usłyszeć, co mają dziś do powiedzenia kontynuatorzy takich znanych filozofów-ateistów jak we Włoszech – Caproni, w środowisku rosyjskim Aleksander Zinowiew czy Emil Cioran w Rumunii (którego setna rocznica urodzin przypada w tym roku). Cała ich spuścizna jest nieustannym pytaniem: czy Bóg istnieje? Zauważają nawet, że my, ludzie pozbawieni takiego „wyższego” świadka, jesteśmy ostatecznie podobni do zwierząt. Jest to więc wołanie o Boga. Ale jest też drugi aspekt duchowości ateisty, wiążący się z granicznymi momentami naszego życia: ból śmierci czy sens cierpienia. W głębi tych pytań stoi pytanie o Boga. Typowym przykładem owej „granicznej” duchowości jest „Dżuma” Alberta Camusa.
Można również przywołać inne, podobne elementy, np. miłość czy sztuka i zastanawiać się, czym one są? Na uwagę zasługuje zdanie Ciorana, które – nawiasem mówiąc – wykorzystuje w swych pismach Benedykt XVI, nie wiedząc jednak, że napisał to właśnie rumuński filozof ateista. Powiedział on: „Wy, teologowie, całkiem się pogubiliście, tracąc czas na wykazanie, że Bóg istnieje. Tymczasem kiedy słyszymy muzykę Bacha, to trzeba przyznać, że Bóg jest”.
Przywołałem tu Camusa i Ciorana, ale przecież nie są oni jedyni. Trzeba wspomnieć o austriackim myślicielu Bernhardzie i oczywiście Leszku Kołakowskim. Jest to przykład teologii ateisty. Wspaniały jest tekst Kołakowskiego nt. 22. rozdziału Księgi Rodzaju – o ofiarowaniu Izaaka.
A jakie inne elementy współczesnej kultury wymagają szczególnej troski ze strony Kościoła?
– Najgroźniejsze jest obecnie zjawisko amoralności. Podkreślam: nie chodzi o niemoralność, gdyż tę można przezwyciężyć. Najbardziej typowe przykłady amoralności widzimy w polityce i w życiu społecznym, ale także w kulturze w ogóle. Typowym przykładem jest sposób przeżywania seksualności – jako konsumpcji, bez miłości czy nawet grzesznej namiętności. To właśnie jest amoralność.
Jak temu przeciwdziałać?
– Trzeba zrobić wszystko, aby w przestrzeni kulturowej nie zatracić dziedzictwa przeszłości. W Europie jest to chwalebna spuścizna. Przykładem jest kwestia korzeni kulturalnych, chrześcijańskich – odcinamy się od nich, są zapominane. Jakże istotne jest ocalenie pamięci, powrót do korzeni kultury, która wyrasta z chrześcijaństwa.
Sztuka współczesna rozeszła się z wiarą, rozpraszając się na formy, które są same dla siebie punktem odniesienia. Przez to nie są zrozumiałe dla szerszego użytkownika.
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".