publikacja 06.11.2025 11:07
Sześć, sześć, sześć. Tragedia wybrakowania. Bo liczba doskonała to siedem.
Państwo uzurpujące sobie bycie Bogiem; aparat państwowej władzy, który domaga się dla siebie boskiej czci. Tak najkrócej można scharakteryzować pierwszą z Bestii Smoka, o której mowa była w dwóch poprzednich odcinkach tego cyklu. Jan widział w niej przede wszystkim czczące swoich cesarzy jako bogów Imperium Rzymskie. Historia ta ciągle jednak się powtarza. Ciągle niektórym władcom wydaje się, że są bogami. I walczą z tymi, którzy czczą Boga prawdziwego. Słowem, szybko także bardziej konkretnymi czynami. Znamy to z historii, i to nawet niezbyt odległej; sygnały czegoś podobnego możemy też odnaleźć we współczesności... Smok – szatan usunął się w cień. Bestia wykonuje złą robotę za niego: sprawia, że człowiek zamiast Boga prawdziwego czci stworzenie. Jan ujrzał jednak jeszcze jedną Bestię. I to jej działanie przedstawia dalsza część jego wizji.
Prorok pseudoreligii
Wyjaśnijmy od razu: Jan malując słowem obraz drugiej Bestii przedstawia ją jako swoistego proroka pierwszej. Jej zadaniem jest roztoczyć wokół pierwszej religijną aurę. Dlatego w dalszej części Apokalipsy wprost nazwana będzie „Fałszywym Prorokiem”. Owa druga Bestia to po prostu fałszywa religia w której zamiast Boga prawdziwego czci się Bestię. Czyli w gruncie rzeczy tego, który dał jej władzę: Smoka – szatana.
Trzech? Smok i dwie Bestie? I ta druga na usługach pierwszej? Komentatorzy zauważają: to kolejne małpowanie Boga prawdziwego. Jak jest Święta Trójca – Ojciec, Syn i Duch Święty, tak tu pojawia się trójca nieświęta. Jak Ojciec przekazał władzę Synowi, tak Smok przekazał władzę Bestii. I jak Duch Święty wskazuje na Chrystusa, doprowadza do Niego, tak druga Bestia zajmuje się propagowaniem kultu pierwszej. Parodia Świętej Trójcy. Przyjrzyjmy się jednak szczegółom Janowej wizji owej drugiej Bestii.
Potem ujrzałem inną Bestię, wychodzącą z ziemi:
miała dwa rogi podobne do rogów Baranka,
a mówiła jak Smok.
I całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje,
i sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii,
której rana śmiertelna została uleczona.
Jakie znaczenie ma, że ta Bestia wychodzi z ziemi, a nie jak poprzednia, z morza? Trudno powiedzieć. Wcześniej Jan pisał o Czeluści jako miejscu mocy zła (rozdziały 9 i 11). W tym wypadku też chodzi więc zapewne o podkreślenie jej demonicznego charakteru. Jej wygląd wcale jednak tego jakoś specjalnie nie zdradza. Nie ma nie wiadomo ilu głów, rogów i diademów. Ma, skromnie, tylko dwa rogi – pisze Jan. Przypomnijmy: rogi to w Apokalipsie symbol siły, władzy. Te dwa rogi – ciągnie dalej Wizjoner – podobne są do rogów Baranka, czyli Chrystusa! Owa druga Bestia jest więc jakoś do Niego podobna, można by się pomylić. To po czym poznać, że to nie Baranek? Bo mówi jak Smok – daje wskazówkę Jan.
Jezus mówił kiedyś, że jak dobre i złe drzewo rozróżnia się dzięki owocom, tak i po owocach rozpoznaje się fałszywych proroków (Mt 7,15-20). Zwykliśmy w owych owocach widzieć skutki ich działalności. Można jednak chyba też powiedzieć, że takim owocem jest to, co taki prorok mówi, co sobą prezentuje. Tak w każdym razie radzi Jan: nie daj się zwieść pozorom; słuchaj co ten fałszywy prorok mówi, do czego namawia.
Ta druga Bestia – ciągnie dalej Jan – stara się wzmacniać pozycję pierwszej; jest jej swoistym gorliwym ministrem, jej prawą ręką, propagatorem jej sprawy: „całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje”; „sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii, której rana śmiertelna została uleczona”. Przypomnijmy: z tą śmiertelną raną to było oszustwo. Jej głowa była „jakby” śmiertelnie zraniona. Ale ludzie dali się zwieść.
Trudno dociec, czy Jan malując przed naszymi oczyma obraz tej drugiej Bestii miał na myśli kogoś konkretnego. Jan, proponując w ostatnich słowach tej części wizji przeliczyć liczbę Bestii mówi, że to liczba człowieka: konkretnie 666. W starożytności poszczególnym literom alfabetu przypisywano wartość liczbową (śladem tego stosowany i dziś rzymski zapis liczb). Liczbę 666 można przypisać pewnie wielu postaciom, ale wielu wskazuje, że chodzi o cesarza Nerona. Taką liczbę daje suma liter tworzących słowa Cesarza Neron. O tyle prawdopodobne, że chodzi tu o niego, że, jak już wspominałem w którymś z poprzednich odcinków tego cyklu, wielu uważało, że cesarz ten nie popełnił samobójstwa, ale się ukrył i kiedyś powróci. Widziano go np. Domicjanie, jednym z jego następców. To za czasów tego własnie cesarza prześladowania chrześcijan, mające wcześniej charakter lokalny, rozpoczęły się na większą skalę. A powodem skazywania na śmierć była odmowa składania ofiar pogańskim bożkom.
Być może owa druga Bestia to po prostu propagatorzy kultu cesarzy, kapłani świątyń poświęconych cesarzom. Skoro ta Bestia jest podobna do Baranka – czytamy dalej – to najpewniej ludzie ci roztaczali przed innymi swoistą wizję „zbawienia przez Rzym”; mogli głosić wieczną pomyślność cesarstwa dzięki wspaniałości jego boskich cesarzy. Królestwo niebieskie Chrystusa zastępowane było więc ziemskim cesarstwem, a chrześcijańska pochwała służby i miłości, pochwałą bezwzględnie sobie wszystko podporządkowującej państwowej władzy. Pamiętajmy jednak, że wizje Apokalipsy nie dotyczą (jedynie) konkretnych wydarzeń z historii; one dzieją się ciągle. Czy i w naszych czasach widać w świecie działanie takiej Bestii? Tak, jak najbardziej. Ale o tym trochę później. Przyjrzyjmy się najpierw, co dalej o działaniu owej Bestii mówi Jan.
Cuda ku zwiedzeniu
I czyni wielkie znaki,
tak iż nawet każe ogniowi zstępować z nieba na ziemię na oczach ludzi.
I zwodzi mieszkańców ziemi
znakami, które jej dano uczynić przed Bestią,
mówiąc mieszkańcom ziemi, by wykonali obraz Bestii,
która otrzymała cios mieczem,
a ożyła.
I dano jej, by duchem obdarzyła obraz Bestii,
tak iż nawet przemówił obraz Bestii
i by sprawił, że wszyscy zostaną zabici,
którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii.
Ta druga Bestia jest zwodzicielem – wyjaśnia Jan. Pomagają jej w tym cuda, które potrafi zdziałać. Tak, moce zła też potrafią działać cuda. I dlatego Kościół do różnych nadzwyczajnych wydarzeń podchodzi ostrożnie: nie każde musi być znakiem działającego w świecie Boga. Mogą prowadzić na manowce fałszu. „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych” – ostrzegał swoich uczniów Jezus (Mt 24,24). „Pojawieniu się jego (Niegodziwca) towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów” – zapowiadał też święty Paweł (2 Tes 2,9). Cud, który odciąga od wiary w Chrystusa, wypacz jakoś Jego naukę, nie może być uznany jako znak dany przez Boga. Niestety, i dziś bywa tak, że niektórzy pod wpływem takich pseudocudów próbują poprawiać naukę Jezusa albo ją ośmieszać (jak koncentrowanie się na sprawach trzeciorzędnych z pominięciem najważniejszych – ot, sprowadzanie godziwości przyjmowania Komunii do tego, czy jest przyjmowana na stojąco czy na klęcząco).