Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Zakończenie i podsumowanie Akademii Biblijnej autorstwa Ks. Bpa Wojciecha Polaka
Odpowiedź na nie ukazuje nie tylko samą historię powstania Biblii, historię redakcji świętego tekstu, ale i konsekwencje z tym powstaniem związane. Wielowiekowa Tradycja wiary Izraela, zwarta w świętych księgach, pozwoliła z kolei przyjrzeć się wierze biblijnego Izraela i jej dojrzewaniu w ogniu doświadczeń. Wędrówka ludu Bożego, który stopniowo odkrywa swoją wiarę, może być słusznie porównana z duchową pielgrzymką Kościoła. Różne były etapy dojrzewania tej wiary, od Abrahama poprzez mojżeszową odnowę wiary, aż po czasy, w których, jak w przypadku Babilońskiej Niewoli, wiara ta wystawiona została na rozliczne próby i doświadczenia. Wiara Izraela była jednak wówczas podtrzymywana przez proroków, ożywiana Słowem Bożym i oczyszczana na nowe czasy.
Niewątpliwie momentem zwrotnym i przełomowym staje się najpierw świadectwo Tego, o którym Pismo święte mówi, że przygotował drogę Panu (por. Mt 3,3) a więc Jana Chrzciciela, proroka przełomu wiary, a po Nim już życie i dzieło Tego, który – jak uczy List do Hebrajczyków – sam jest początkiem i celem naszej wiary (Hbr 12,2). Taka jest bowiem nowość, czyli specyfika wiary nowotestamentalnej, która rodzi się ze spotkania i przyjęcia Jezusa Chrystusa. Chrześcijańska rzeczywistość – pisał Romano Gaurdini nie jest doktryna czy interpretacją życia. Chrześcijańska rzeczywistość jest również czymś takim; nie to jednak stanowi rdzeń jej istoty. Jest nim bowiem Jezus z Nazaretu – Jego konkretne istnienie, Jego konkretne dzieło, jego konkretny los. Pewną analogię tego stanu rzeczy – tłumaczy Autor książki O istocie chrześcijaństwa – zna każdy, dla kogo jakiś człowiek uzyskuje istotne znaczenie. Wówczas staje się dlań ważna nie „ludzkość” czy „natura ludzka”, lecz właśnie ta konkretna osoba. Ona określa wszystkie inne – określa tym głębiej i wielostronniej, im intensywniejszy jest to związek. Może on nabrać takiej mocy, że wszystko – świat, los, zadanie – będzie zapośredniczone przez umiłowanego człowieka; że będzie on we wszystkim obecny, że wszystko będzie go przypominać, że będzie on wszystkiemu nadawać sens (R. Gaurdini, O istocie chrześcijaństwa, Kraków: Znak 2000, s. 14). I stąd właśnie sercem przyjęta wiara – jak wyjaśnia w swoim Liście do Rzymian Apostoł Paweł (por. Rz 10,9) – prowadzi do zbawienia i wyznawania jej wobec innych. Bo trzeba uwierzyć sercem, by zostać usprawiedliwionym, wyznać natomiast ustami, aby być zbawionym (Rz 10,10).
Za wiarą i wyznaniem postępuje z kolei działanie, a więc odpowiedź człowieka. Wiara bowiem, która stara się rozpoznawać znaki czasu we współczesności – podkreśla List apostolski Porta fidei – zobowiązuje każdego z nas do stawania się żywymi znakami obecności Zmartwychwstałego w świecie. W ten też sposób po pytaniu: w co wierzę? nierozłącznie jawi się pytanie: jak żyję? po co żyję? dlaczego tak właśnie, a nie inaczej żyję? Konsekwencją przyjętej sercem i wyznawanej wiary jest życie z wiary. Konsekwencją wiary jest czyn miłości wypływającej z wiary. Nie na próżno więc o. Wojciech Giertych w książce Fides et actio tłumaczy, że w sercu wszelkiej etyki jest Bóg, który człowieka prowadzi, a więc jego łaska. Ta łaska zaś, przyjęta przez żywą, stale rozwijaną wiarę, mobilizuje do dobra (W. Giertych, Fides et actio, Warszawa: PROMIC 2012, s. 5). Potrzeba dziś nam wiele tej Bożej mobilizacji do dobra. Współczesny świat szczególnie potrzebuje dziś wiarygodnego świadectwa osób mających umysł i serce oświecone przez Słowo Boże i zdolnych otwierać serca i umysły tak wielu ludzi na pragnienie Boga i prawdziwego życia, które nie ma końca (Porta fidei, n. 15).
Takie jest – jak sądzę – zasadnicze przesłanie Roku Wiary, do którego przygotowujemy się także poprzez medytację nad wiarą i refleksję nad jej biblijnymi korzeniami. To właśnie z nich może wyrastać nasze ufne spojrzenie w przyszłość. Umocnieni wiarą, patrzymy z nadzieją na nasze zaangażowanie w świecie (Porta fidei, n. 14). Patrzymy z nadzieją i niesiemy nadzieję światu. Najgłębszym ubóstwem – wskazywał kard. Joseph Ratzinger - jest bowiem dziś nieumiejętność doznawania radości, znużenie życiem, postrzeganym jako bezsensowne i wewnętrznie sprzeczne. Ten rodzaj ubóstwa występuje dziś powszechnie w bardzo różnych postaciach zarówno w społeczeństwach materialnie zamożnych, jak i w krajach ubogich. Nieumiejętność doznawania radości jest skutkiem i zarazem źródłem nieumiejętności kochania, rodzi też zawiść, chciwość i wszelkie wady, które sieją zniszczenie w życiu jednostek i w świecie. Dlatego potrzebujemy nowej ewangelizacji: jeżeli sztuka życia pozostaje nie znana, wszystko inne zawodzi. Ta sztuka nie jest jednak przedmiotem badań nauki: może ją przekazać tylko ten, kto ma życie, kto jest uosobioną Ewangelią (J. Ratzinger, Nowa ewangelizacja).
Warszawa-Gniezno 2012 r.
Bp Wojciech Polak