Garść uwag do czytań na IV niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
- Umieszczenie tej Ewangelii w liturgii w kontekście sceny powołania proroka Jeremiasza wzmacnia wymowę odrzucenia Jezusa. Izrael, choć jest ludem Bożym, nie jest skłonny przyjmować tego, czego Bóg od niego oczekuje. Zadaniem Jezusa nie jest jednak przypodobanie się Izraelowi, ugłaskanie słuchaczy, ale wypełnienie woli Bożej. A tą wolą jest pewne „odświeżenie” rozumienia Boga i sensu Bożego prawa, a w końcu zbawienie wszystkich ludzi przez śmierć spowodowaną odrzuceniem tego nauczania.
- Umieszczenie tej Ewangelii w kontekście Hymnu o miłości nie jest celowym zabiegiem. Jednak zrządzeniem losu jest dobra ilustracją dla tego, czego uczył Jezus. Prawo przykazań jest ważne, ale powinno być odczytywane w duchu miłości. Bez niej nawet najświętsze praktyki są jedynie czysto zewnętrznym trzymaniem się Bożych wskazań. Łatwo prowadzącym do formalizmu. Jezus całym swoim nauczaniem i każdym swoim czynem tę konieczność wypełnienia prawa miłością pokazywał. Najbardziej znamienne w tym względzie są Jego spory o zachowanie szabatu. Ale problem ten widać też w sporach o konieczność zachowania przepisów dotyczących czystości rytualnej, w przypomnieniu – wbrew prawu Mojżeszowemu – o pierwotnej nierozerwalności małżeństwa, w reinterpretacji dziesięciu przykazań dokonanej podczas kazania na górze czy przypowieściach o Bożym miłosierdziu (przypowieść o zagubionej owcy drachmie, o synu marnotrawnym). Wśród czynów zwracają uwagę oczywiście wszystkie cuda, ale także takie historie jak spotkanie z Zacheuszem czy przebaczenie skruszonemu łotrowi na krzyżu. Prawo – uczy Jezus – musi być wypełnione miłością.
5. W praktyce
- Słuchając Ewangelii o odrzuceniu Jezusa przez jego ziomków chrześcijanie wszystkich czasów powinni pytać się o swoją wierność wobec Bożych planów. Żyjemy w społeczeństwie tradycyjnie chrześcijańskim. I nam może się przydarzyć, że w imię wierności jakieś przyjętej przez nas wizji chrześcijaństwa, chrześcijańskiego społeczeństwa, odrzucamy prawdziwe orędzie Jezusa Chrystusa. A proroków, którzy wykazują nam błędy chcielibyśmy strącić w przepaść. Jeśli nie dosłownie, to na pewno w otchłań potępienia za rzekome herezje i wrogość wobec Kościoła.
Bzdury i czepianie się? Mamy tylko wrogów z zewnątrz i piątą kolumnę w swoich szeregach, a reszta jest zdrowa? Warto zrobić rachunek sumienia na podstawie czytanego dziś hymnu o miłości. A pod mówienie językami ludzi i aniołów, prorokowanie czy rozdawanie majątku ubogim podstawić inne zasługi dla Kościoła. I przypomnieć sobie, że bez miłości nic one nie znaczą. Żeby zaś zbyt łatwo się nie uspokoić warto też zapytać o konkret miłości. Czyli o cierpliwość, łaskawość, szukanie poklasku, unoszenie się pychą, bezwstyd, o szukanie swego, unoszenie się gniewem, długie pamiętanie złego, o radość z czyjejś krzywdy, o łatwość w powtarzaniu pomówień, o łatwość w oburzaniu się na cudze zło, o nieufność wobec bliźnich i pozbawiony nadziei brak starań nad umożliwieniem im zmiany postawy.
- Dla zniechęconych odkrywanym w sobie i wokół siebie złem czytania tej niedzieli są przypomnieniem, że dobro dość często spotyka sprzeciw i rzucanie kłód pod nogi. Ważne: niekoniecznie przez obcych, przez wrogów. Przez tych, którzy powinni być sojusznikami. Skąd się to bierze? Z przyzwyczajenia. Wszystko jest w porządku. I biada temu, kto ten święty spokój burzy.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»