Ewangeliści użyli czasownika "przemienił się". Chodzi oczywiście o Jezusa na "świętej górze" w Galilei.
Tradycja wskazuje na górę Tabor, która jest wyraźnie wyodrębniona z otoczenia (575 m n.p.m.). Nie było to miejsce odwiedzane zbyt często. Dziś porośnięte lasem, tak jak w czasach biblijnych. Jedno zostało wszakże takie samo - światło.
Góra jest wprost przeniknięta i otulona słonecznym światłem. Tam Jezus ukazał uczniom na ludzki sposób blask swojego majestatu - a musiał on być niezmierny, skoro zdominował blask świetlistej góry.
Jezus poszedł tam w otoczeniu tylko trójki apostołów - Piotra, Jakuba i brata jego Jana. Tych samych, których w ogrodzie oliwnym wziął bliżej siebie.
Na górze Tabor obok Jezusa zjawili się Mojżesz i Eliasz - dwie najbardziej znaczące postaci Starego Przymierza, dwaj wielcy prorocy. Ponad nimi dał się słyszeć głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!”.
W wizję chwały Jezusa wpleciona była Jego rozmowa z Mojżeszem i Eliaszem „o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie”.
W drodze powrotnej Jezus „przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych”.
Otwórz:
Mk 9, 2-11 por. Łk 9, 28-36; 2 P 1, 16-18;