Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Nauka pozwala odtworzyć kontekst historyczny i geograficzny, w jakim zrodziły się doświadczenia przodków Izraela.
Tradycja identyfikująca biblijny Synaj/Horeb ze współczesną górą Jebel (Dżebel) Musa – Góra Mojżesza, położoną na południowym krańcu półwyspu Synaj, sięga IV wieku po Chrystusie. Cesarz Justynian I zbudował tam później (527 r. przed Chr.) klasztor poświęcony św. Katarzynie z Aleksandrii. Archeologia w tej kwestii są jednak odmiennego zdanie.
Trasa biblijnego Exodusu nie jest jednolita i posługując się krytyka literacka, łatwo zauważyć, że autorzy biblijni podają dwie różne drogi wędrówki. Kryteria w doborze miejsc związane były z koncepcją teologiczną, jaka przyświecała ich opisom. Trasa północna wiodła w okolicach Baal Sefon, dawnej świętej góry widocznej od strony Morza Śródziemnego, noszącej nazwę fenickiego bóstwa czczonego przez żeglarzy – „Pan Północy”. Sefo(n) to jednak także jeden z synów Elifaza, potomka Ezawa, eponima Edomitów (Rdz 36,11) zamieszkujących Seir. W połączeniu z najstarszymi wzmiankami o Jahwe przychodzącym z Temanu i Seir (dzisiaj północno-zachodnia część półwyspu Arabskiego) górę Synaj/Horeb należałoby sytuować gdzieś na południe od Morza Martwego.
Archeolodzy wysuwają różne propozycje, pośród których najbardziej interesujące są Jebel (Dżebel) Hillal i Har Karkom. Pierwszą z propozycji zasugerował słynny Izraelski archeolog Amihai Mazar. Wskazał on, że trasa wiodąca w kierunku Góry Mojżesza byłaby nielogiczna. Wiodła przez dziką i skalistą południowa część półwyspu, w kierunku przeciwnym niż droga do Kanaanu. Jebel Hillal znajdowało się natomiast 48 km na zachód od Kadesz-Barnea i mogło być miejscem doświadczeń opisanych w Księdze Wyjścia w powiązaniu z góra Synaj. Hipoteza ta wymaga jednak precyzyjnej lokalizacji Kadesz-Barnea, a z tą archeolodzy – mimo kilku ciekawych sugestii - mają nadal wiele kłopotów.
Druga propozycję wysunął włoski badacz Emmanuel Anati. Badania archeologiczne na południowym krańcu pustyni Negew, tuż przy współczesnej granicy izraelsko-egipskiej, prowadzone u podnóża góry Karkom pozwoliły odkryć ślady starożytnego osadnictwa i kultu sięgająca czasów neolitu. Prace prowadzono od lat 50-tych ubiegłego wieku, ale dopiero badania z lat 80-tych pozwoliły wydobyć na światło dzienne szereg ciekawych artefaktów sugerujących ewentualne związki z tradycją biblijną. Jednym z nich są m.in. intrygujące archeologów kamienie z wyrytymi na nich figurami geometrycznymi w kształcie kwadratów dzielonych na dziesięć pól. Dla wielu badaczy jednoznacznie kojarzą się one z kamiennymi tablicami i wyrytym na nich dekalogiem.
Kolejna intrygująca zagadka, której rozwiązania poszukują archeolodzy to Morze Sitowia. Septuaginta – greckojęzyczne tłumaczenie Starego Testamentu oddało tę nazwę jako Morze Czerwone. Jednak nazwa hebrajska jam szuf sugeruje obszar wodny porośnięty trzciną.
Opis biblijny sugeruje, że izraelici natrafili na jakąś mieliznę odsłoniętą podmuchami silnego wiatru wiejącego przez całą noc. Wariant z cudownym rozstąpieniem się wód po wyciągnięciu przez Mojżesza ręki z laską jest późniejszą, ubogaconą o elementy nadzwyczajności wersją tego wydarzenia. Akwen wodny, o którym mowa w Biblii kojarzony był z różnymi jeziorami znajdującymi się na wschód od delty Nilu, gdyż na wybrzeżu morza z reguły nie rosną trzciny. Każda z tych sugestii jest tyleż prawdopodobna, co niemożliwa do jednoznacznego i przekonującego wszystkich dowiedzenia.