Dwaj synowie wobec rozkazu ojca

Niniejsza przypowieść tworzy część polemik Jezusa, toczących się na samo zakończenie Jego działalności publicznej, w świątyni, już po wjeździe triumfalnym do Jerozolimy.

Bezpośrednim wstępem do przypowieści jest polemika w spra­wie władzy. Na pytanie o nią, postawione przez czynniki kierownicze, Jezus odpowiada z kolei pytaniem: Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi? (Mt 21,25). To pytanie przypierało do muru przeciwników. Woleli więc dać wykrętną odpowiedź: Nie wie­my (w. 27). Jezus zatem też nie dał odpowiedzi na pytanie o władzę, lecz zilustrował przypowieścią proces, jaki się dokonał w Jego przeciwnikach odrzucających Bożą inicjatywę, której narzę­dziem był Jan.

Mt 21,28–32
28 Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. 29 Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. 30 Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. 31 Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi». Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. 32 Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć.

Powyższy tekst wykazuje w rękopisach pewien wariant. Miano­wicie czołowe spośród nich różnie podają, pod czyim adresem kieruje się pierwszy rozkaz ojca wraz z odpowiedzią. Nie ma to znaczenia dla wydobycia sensu pouczenia, gdyż rękopisy odpowiednio zmieniają odpowiedź przeciwników na pytanie Jezusa („pierwszy”, a nie „dru­gi”). Wyżej przytoczony tekst, idący za kodeksem B, lepiej odpowiada sytuacji historycznej podanej w zastosowaniu Jezusowym. Rzeczywiś­cie bowiem najpierw wezwani zostali ci, którzy mieli w ręku klucze poznania (Łk 11,52).

Obraz jest psychologicznie bardzo wyrazisty. Cóż bardziej zwykłego niż rozkaz dany synowi, by pracował u ojca w jego własnej winnicy? Sylwetki obu synów są również wyraziste i zrozumiałe. Starszy – obłudnie uprzejmy, jest w rzeczywistości bezwzględnie uparty w swoim lenistwie. Młodszy zaś – typowe dziecko kapryśne i źle wychowane – ma w gruncie rzeczy do­bry charakter. Po chwilowym, może odruchowym, wyskoku nieposłuszeństwa łatwo mu o żal. Po żalu zaś następuje u nie­go odwrócenie postawy o 180o, a w następstwie jej – konsek­wentny czyn.

Upatrywano tu niekiedy czystą alegorię, przenośnię, tłu­macząc wszystkie trzy postacie: ojciec – to Bóg, starszy brat ­„spra­wie­dli­wi”, czyli faryzeusze, młodszy – grzesznicy. Nadto zgodnie z tradycją biblijną winnicą miałoby być samo królest­wo Boże. Tymczasem druga z powyższych metafor wcale nie jest taka pewna, gdy się zważy, że występujący w kontekście przywódcy ludu nie pokrywali się bynajmniej ze stronnictwem faryzeuszy.

Bezpieczniej jest widzieć tu czystą przypowieść, w której ważne jest tylko tertium comparationis, oczywiście bio­rąc pod uwagę konkret historycznej sytuacji Jezusa. Wówczas główne pouczenie brzmi następująco: podobnie jak dwaj syno­wie, wezwani przez ojca do pracy, odpowiedzieli w sposób krańcowo różny, a potem zachowali się przeciwnie do swych odpowiedzi, tzn. rzekomo posłuszny nic nie zrobił, a zrazu krnąbrny, po obżałowaniu swego protestu, wypełnił rozkaz, tak (głoszone przez Jezusa, a poprzedzone głosem Jana Chrzci­ciela) Królestwo Boże spotyka się z oporem rzekomo wiernych Izraelitów, a doznaje przyjęcia ze strony nawróconych grze­sz­­ni­ków.

Umieszczenie wyżej nawiasu jest celowe. Słowa w nim zamknię­te odnoszą się do dzisiejszego tekstu przypowieści wraz z dołączonym jej za­stosowaniem, które przytacza wynik paradoksalny orędzia po­kutnego Jana Chrzciciela. Zastosowanie zaś to – nie bez racji – bu­dzi szereg wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście stanowiło jedną całość z przypowieścią w ustach Jezusa. Aplikacja bowiem wyraźnie wykracza poza czysty kontrast postaw dwóch synów z przypowieści, gdzie ani słowa o tym, jak zareagował starszy syn na nawrócenie młodszego.

Jan Chrzciciel pojawia się tu – rzecz dziwna, bez wzmia­nki o Jezusie – raczej dlatego, że kontekst poprzedni, kontrowersja w sprawie wartości chrztu Janowego, wymagała wymownej ilustrac­ji. Przypuszcza się więc tu zabieg ostatniego redaktora Mt; on to do przypowieści dla względów wyżej podanych dołączył tu autentyczny logion Jezusowy, który w formie nieco krótszej występuje u Łukasza: cały lud, który Go słuchał, a nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego (Łk 7,29n).

Tak ujęta przypowieść mówi nie tyle o przyszłym, ściśle escha­tologicznym „wejściu do królestwa” (J. Jeremias), ile o ów­czesnej sytuacji dziejowej, którą trafnie ilustruje (C.H. Dodd). Fakty­cznym nieposłuszeństwem tutaj napiętnowanym są zatem te winy, które zawierają się w Jezusowych siedmiu „biada” pod adresem uczonych w Piśmie i faryzeuszów za obłudne, dla sie­bie wygodne interpretowanie Bożych nakazów, z pominięciem prawości wobec Boga (por. Mt 23,13–33).

Jakkolwiek sama Jezusowa przypowieść ilustrowała smu­tną sytuację dziejową, której wynikiem miało być tragiczne: Dopełnijcie i wy miary waszych przodków! (Mt 23,32), niemniej jest ona wciąż aktualnym ostrzeżeniem. Nieśmiertelnym, nie­stety, niebezpieczeństwem dla duszy religijnej jest syta cnota, która nie potrzebuje – w swoim mniemaniu – ani nawrócenia, ani Zbawcy.

***

Augustyn Jankowski OSB, Królestwo Boże w przypowieściach, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama