Bóg mówi o sobie inaczej w Starym, inaczej w Nowym Testamencie.
Bóg pierwszego przymierza i zbawca Izraela to Bóg ukryty. Nikt nie mógł Go zobaczyć ani się do Niego zbliżyć i pozostać przy życiu. Mimo że pojawiają się, zwłaszcza w obwieszczeniach prorockich, zapowiedzi mistycznych, głębokich więzi ludzi z Bogiem, to jednak na razie człowiek nie jest „przyjacielem” (haber) Boga, a raczej Jego sługą (ebed Jahwe).
Relację z Bogiem charakteryzuje wstąpienie w przymierze (berit), a nie komunia (habura). By dokonać aktu przymierza na górze Synaj, do bliskości z Bogiem zostaje dopuszczony jedynie Mojżesz, cały zaś lud musi się trzymać z daleka (Wj 24,2).
Nowy Testament tymczasem daje wyraz treści Dobrej Nowiny, jaka jest rozgłaszana po świecie w związku z odkupieńczą śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Nowy status istnienia zainaugurowany w wydarzeniu paschalnym przez Jezusa i następnie przekazywany mocą Ducha Świętego tym, którzy wierzą, zmierza ku temu, abyśmy „poprzez poznanie Tego, który powołał nas swoją chwałą i doskonałością […] , stali się uczestnikami (koinonoí) Boskiej natury” (1 P 1,4).
Wizja Daniela (Dn 7,9-10.13-14) jest zuchwała, burzy wszelkie standardy poznania Boga w Izraelu. Zapowiada coś, co św. Jan Ewangelista wyrazi następująco: „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, bytujący w łonie Ojca, dał o Nim pouczenie” (J 1,18). Chodzi o spotkanie z Chrystusem, które przeobraża się w relację do Boga.
W proroczej wizji Daniel zobaczył Syna Człowieczego, który „podchodzi do Przedwiecznego”, by dzielić wraz z Nim „panowanie, chwałę i władzę królewską”. Jezus nie tylko sam w sobie nosi nieustanną intymność z Ojcem, ale i wprowadza w nią sukcesywnie swych uczniów.
Zawsze mnie fascynowały świadectwa Jezusa o Jego nieustannym trwaniu w zauroczeniu Ojcem i bliskiej zależności od Niego: „Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego” (J 5,19); „Ja sam z siebie nic czynić nie mogę… Nie szukam własnej woli, lecz woli Tego, który mnie posłał” (J 5,30).
Jeśli sam Jezus chce, byśmy się stali Jego „współuczestnikami”, jaki dystans może nas jeszcze dzielić od Boga?