Odkrycie — ciąg dalszy
Powróćmy teraz do opowieści o historii odkrycia znalezisk z Qumran, którą przerwaliśmy wiosną roku 1948.
Natychmiast po nabyciu trzech pierwszych zwojów profesor Sukenik zaczął dowiadywać się o ich pochodzenie oraz wyraził chęć kupienia kolejnych, gdyby takie się pojawiły. Okazja powtórzyła się wkrótce — zaoferowano mu cztery następne. Niestety, tym razem cena, jaką handlarze żądali, była zbyt wysoka i Profesor nie był w stanie zdobyć jej na poczekaniu. Było to w okresie bardzo burzliwym — w Palestynie okres rządów brytyjskich powoli dobiegał końca. Daleko od Jerozolimy nowo powstała Organizacja Narodów Zjednoczonych próbowała bezskutecznie nakreślić plan mający kompromisowo podzielić kraj pomiędzy Żydów i Arabów, podczas gdy na miejscu obie strony szykowały się do wojny. W atmosferze rosnącego napięcia profesor Sukenik próbował zdobyć środki na kupno następnych zwojów, lecz niestety, w tych czasach ludzie bynajmniej nie archeologię mieli na głowie i nikt nie chciał wydawać dużej sumy gotówką na kupno jakichś starożytnych szpargałów.
Wkrótce potem Palestyna pogrążyła się w chaosie wojny, zaś gdy opadł pył bitewny Jerozolima została przegrodzona drutami kolczastymi i polami minowymi na strefę żydowską i arabską. Dla Profesora oznaczało to zerwanie kontaktu z jego znajomymi handlarzami, a co za tym idzie, zaprzepaszczenie szansy na kupno tajemniczych tekstów.
Tymczasem cztery zwoje, których kupno oferowano Profesorowi, trafiły w ręce patriarchy prawosławnego Kościoła syryjskiego w Palestynie. Ten, aby zorientować się co do ich wartości, zasięgnął opinii amerykańskich biblistów, którzy ocenili ich wiek na prawie dwa tysiące lat, po czym doradzili przesłanie ich do Stanów Zjednoczonych, gdzie ich zdaniem łatwo można było znaleźć na nie kupca.
W ten sposób zwoje powędrowały za ocean, gdzie trzy z nich zostały przez naukowców rozwinięte, sfotografowane i opublikowane w formie mikrofilmów. Okazało się, że zawierały egzemplarz księgi Izajasza, księgę religijnych hymnów oraz regułę określającą życie i organizację jakiejś tajemniczej wspólnoty lub sekty. Zawartość czwartego zwoju pozostała zagadką. Po prostu, po opublikowaniu trzech pierwszych, ich rynkowa wartość gwałtownie spadła — ostatecznie światek biblistów do bogatych nie należy, zaś skoro tekst zwojów był już publicznie dostępny, mało który uniwersytet lub ośrodek naukowy byłby skłonny wydawać ogromne sumy na ich kupno. W efekcie patriarcha Kościoła syryjskiego zakazał otwierania ostatniego zwoju i odczytywania go, aby nie obniżyć jego wartości, po czym ogłosił, że wszystkie cztery będą sprzedane jednocześnie, jeżeli ktoś chce kupić zwój czwarty, nie odczytany, to zapłacić musi również za pierwsze trzy (jak widać patriarcha miał w żyłach bliskowschodnią smykałkę do handlu i targowania). Mimo to znalezienie kupca okazało się trudniejsze, aniżeli pierwotnie przypuszczano.
Traf chciał, że w tym mniej więcej okresie w Nowym Jorku przebywał, jako gość jednego z tamtejszych uniwersytetów, Yigael Yadin, izraelski archeolog, a zarazem syn profesora Sukenika, odkrywcy pierwszych trzech zwojów, wspomnianych uprzednio. Przypadkowo natrafił w jednej z gazet, w kolumnie z ogłoszeniami o kupnie i sprzedaży domów, nieruchomości i używanych samochodów, na notkę oferującą, ni mniej, ni więcej, cztery zwoje biblijne z początku naszej ery. Z pomocą pośredników skontaktował się z przedstawicielem patriarchatu Kościoła syryjskiego i wynegocjował warunki kupna. Żądaną sumę 250 tysięcy dolarów zgromadzono dzięki darowiźnie jednego z bogatych nowojorskich Żydów — i w ten sposób zwoje, których nie zdołał zdobyć profesor Sukenik, zostały nabyte dla państwa żydowskiego przez jego syna. Otrzymane za nie pieniądze Kościół syryjski przeznaczył na cele charytatywne.
Tak oto cztery starożytne zwoje trafiły do Jerozolimy, gdzie wraz z trzema nabytymi wcześniej przez profesora Sukenika zostały opublikowane, zaś ich oryginały umieszczono w specjalnie dla nich wybudowanym muzeum–skarbcu, znanym jako Przybytek Księgi. Ich komplet liczył teraz łącznie siedem sztuk — dwa egzemplarze Księgi Izajasza, komentarz do księgi Habakuka, a z ksiąg pozabiblijnych — księgę hymnów, Księgę Wojny oraz tekst przypominający regułę jakiejś wspólnoty klasztornej. Siódmy i ostatni zwój, poprzednio nie otwierany i nie odczytywany, okazał się zawierać apokryficzną wersję Księgi Rodzaju.
W Przybytku Księgi złożono także pewną ilość innych rękopisów znalezionych w rozmaitych miejscach na pustyni judzkiej przez izraelskich archeologów. Są wśród nich niewielkie fragmenty Starego Testamentu, listy pochodzące z czasów żydowskich powstań — a także rodzinne archiwum Babaty, żydowskiej kobiety, która żyła w oazie Ein–Gedi dwa tysiące lat temu, a o której wspominałem już kiedyś przy okazji opowieści o znaleziskach na pustyni judzkiej [„W drodze”, październik 1996]. Te dodatkowe pisma, choć nie stanowią części znalezisk z Qumran, są jednak często z nimi mylone. Na tym jednak odkrycia nie zakończyły się.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |