Kontekst sceny — doświadczenie opuszczenia — to nieogarnione ciemności. Moglibyśmy powiedzieć, że nagle pośrodku tych ciemnych słów z samego wnętrza relacji Osób Trójcy Świętej zjawia się błysk Boskiej światłości: „Abba”. Niesamowita sprzeczność.
A jednak ta sprzeczność ma sens! Synostwo Jezusa jest piękne i niewyobrażalnie głębokie właśnie dlatego, że pozostało relacją synostwa do końca — mimo poczucia opuszczenia. Nie opiera się na subiektywnych uczuciach, lecz na głębi działania łaski. Właśnie w poczuciu osamotnienia poprzez wierność Jezusa synostwo zostaje potwierdzone raz na zawsze i jest pewnym i niezachwianym fundamentem synostwa wszystkich chrześcijan. Niezależnie od tego, jak czujemy się przed Bogiem i na ile jesteśmy od Niego oddaleni, dzięki łasce — jeśli należymy do Chrystusa — jesteśmy dziećmi Boga. O tym przypomina nam św. Paweł: Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! (Rz 8,15);A dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! (Gal 4,6).
Wspomniałeś, że kolejną sceną, w której czytamy o Jezusie — Synu Bożym, jest moment wypuszczenia na wolność Barabasza. Możesz to wyjaśnić? Bo tam chyba nie pojawia się określenie „Syn Boży”...
Racja. Zobaczmy najpierw, co mówi ewangelista... Piłat powiedział: „Jeśli chcecie, uwolnię wam Króla Żydowskiego”. Wiedziałbowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza (Mk 15,9-11). Wyrok śmierci ma dosięgnąć jednego z dwóch oskarżonych: Jezusa, Syn Boga Ojca — zwróć uwagę, że scena ma miejsce chwilę po tym, jak Jezus w Getsemani modlił się do Boga: Abbá, Ojcze — albo złoczyńcę Barabasz. Rozwścieczony tłum krzyczy: uwolnij Barabasza, ukrzyżuj Jezusa. Marek kończy scenę dramatyczną konkluzją: Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie (Mk 15,15). Tragedia i paradoks tej chwili polega na tym, że imię Barabasz (gr.Barabbas) jest złożeniem dwóch hebrajskich słów: bār, czyli syn i abbá, co znaczy ojciec, tato. Imię Barabasz znaczy syn swojego ojca. Tłum krzyczy i domaga się uwolnienia tego, który jest synem swojego ojca. I cóż za ironia! Fakty dzieją jakby zupełnie wbrew temu, co się mówi: złoczyńca odzyskuje wolność, a ten, który kilka godzin wcześniej modlił się słowami: Abbá, Ojcze — jedyny prawdziwy Syn Ojca,zostaje skazany na śmierć krzyżową.
Marek jest genialny w stosowaniu kontrastów, ironii i pozornych sprzeczności. I ciekawe, że wersety zawierające największe paradoksy są najbogatsze, jeśli chodzi o treści duchowe.
Tak. Ja sądzę, że na tym właśnie polega dobrze przemyślana i zaplanowana strategia literacko-teologiczna Marka.
Idąc dalej, dochodzimy do samego serca opowiadań o męce: do chwili śmierci Jezusa na krzyżu. „O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», tzn. Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Potem zawołał donośnym głosem i oddał ducha” (Mk 15,34.37).
A Łukasz w swojej Ewangelii dodaje: Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha (Łk 23,46). Ewangelie czytane razem dobrze oddają napięcie ujawniające się pomiędzy doświadczeniem Jezusa —Boże, czemuś mnie opuścił— a urzeczywistniającą się w tym momencie Jego nieskończoną wolnością w relacji do Ojca: Ojcze, w Twoje ręce oddaję mojego ducha. Ostatnim słowem Jezusa jest słowo Ojcze. Dlatego można powiedzieć, że tajemnica Odkupienia staje się treścią słowa Ojciec, a ono jest odtąd sensem i właściwą wykładnią wielu wcześniejszych wersetów Ewangelii: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30); Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca (J 14,9); Ojciec mój działa aż do tej chwili — i Ja działam (J 5,17). I pomyśl, że to słowo rozpoczyna nasz codzienny pacierz...
Na czym polega istota doświadczenia opuszczenia? Dlaczego w godzinie śmierci Syn Boży doświadcza pokusy, by zwątpić w to, że jest Synem Boga?
Jeśli ta tajemnica jest nam jakoś dostępna, to tylko w doświadczeniu krzyża. Najpierw jednak spróbuję odpowiedzieć na twoje pytanie jakby z zewnątrz. Ukrzyżowanie — jak wiemy — z jednej strony było powodem niewypowiedzianego cierpienia fizycznego, a z drugiej — stanowiło próbę odebrania człowiekowi poczucia godności w ostatniej chwili życia. Sam fakt, że była to kara zarezerwowana tylko dla zbrodniarzy i niewolników, jest świadectwem i dowodem na to, że skazańców traktowano jak ludzi drugiej kategorii. Ukrzyżowani byli wystawieni na widok publiczny. Krzyże najczęściej stawiano przy drogach tak, by z jednej strony kara stanowiła swego rodzaju ostrzeżenie dla ewentualnych przyszłych złoczyńców, z drugiej zaś — by jeszcze bardziej odzierała skazańców z ich godności. Skazani byli przybijani lub przywiązywani do drewnianego pala najczęściej zupełnie nadzy. Wystawieni na pogardę, w ostatnich chwilach swojego życia czuli się zupełnie opuszczeni przez całą ludzkość. Ale nie tylko przez ludzi. Także przez Boga...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |