Jezus — Syn Boży
Obok tytułu „Syn Człowieczy” w Ewangelii pojawia się także określenie: „Syn Boży”. Ciekawe jednak jest to, że Jezus chyba nigdy sam o sobie tak nie mówi...
Jeśli chodzi o ostatnie rozdziały Ewangelii, tytuł ten obecny jest w opisie uwolnienia Barabasza, w dramatycznych wersetach mówiących o Jezusowym doświadczeniu opuszczenia przez Boga i w wyznaniu rzymskiego żołnierza. Najpierw jednak musimy zatrzymać się nad opisem modlitwy Jezusa w Ogrójcu. To tam pojawia się słowo: Abbá — Ojciec, a tym samym ewangelista wprowadza nas w najpiękniejsze wątki teologii Męki Pańskiej. Godzina Syna Bożego rozpoczyna się już w ogrodzie Getsemani, gdy Jezus rozmawia ze swoim Ojcem. J. Lebreton komentuje ten fakt bardzo trafnie: Na progu opowiadania o męce Chrystusa misterium jawi się naszym oczom w całej swej prawdzie, prostocie i głębi. Czytając później kolejne sceny, przez cały czas powinniśmy się wpatrywać w głębię Boskiej tajemnicy, którą On objawia nam w swej modlitwie i która odkrywa przed nami sens wszystkiego, co ma miejsce później. To prawda, modlitwa Jezusa w Ogrójcu jest jakby wewnętrznym ukierunkowaniem — zasadą duchowego zrozumienia opisu męki.
Jezus bierze do Ogrójca Piotra, Jakuba i Jana — tych samych uczniów, którzy wcześniej weszli z Nim na górę Tabor i byli świadkami Przemienienia.
To ciekawe, prawda? Wygląda na to, że spośród wielu uczniów Chrystusa — tak wtedy, jak i dziś — niektórzy są zaproszeni, by w sposób szczególny kontemplować głębię tajemnicy. Zarówno scena Przemienienia na górze Tabor, jak i w ogrodzie Getsemani umożliwia nam wnikanie w niewypowiedzianą prawdę relacji Jezusa-Syna i Boga Ojca. Jednak o ile tam, na górze Tabor, uczniowie widzą przede wszystkim Boską chwałę Pana, o tyle tu, w Getsemani, na pierwszy plan wysuwa się człowieczeństwo, czyli ludzka natura Jezusa.
W Ogrodzie Oliwnym Jezus daje się poznać jako Syn Boży — do Boga zwraca się: „Abba”, tzn. „tatusiu”. Czytając te wersety, ma się wrażenie trwania, bycia wobec synowskiej miłości pełnej zaufania i oddania. A jednak klimat tej sceny trochę kontrastuje z późniejszym krzykiem na krzyżu: „Ojcze, czemuś Mnie opuścił”...
No właśnie... Bo — mimo dobrze wyczuwalnej głębi odniesienia Syna do Ojca — czy duchowe doświadczenie opuszczenia ma miejsce dopiero na krzyżu? Czy przypadkiem Getsemani nie jest początkiem ofiary krzyża? Wydaje mi się, że tak... Pozwól, że przytoczę słowa ewangelisty: Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. I rzekł do nich: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie!” (Mk 14,33-34). Trwoga i smutek... Zazwyczaj interpretujemy te dwa terminy jako słowa wyrażające lęk przed zbliżającym się cierpieniem i śmiercią. To jest właściwa interpretacja... Ale trzeba zauważyć, że obydwa terminy wprowadzają nas też w kontekst pism Biblii hebrajskiej. Jezus mówi: Smutna jest moja dusza aż do śmierci (gr. perílypós estin he psychēmou héos thanátou) — jest to właściwie parafraza słów proroka Jonasza: słusznie gniewam się śmiertelnie (sfódra lelýpēmai egō héos thanátou; LXX Jon 4,9). Sytuację Jonasza, jak pamiętasz, scharakteryzowaliśmy, wskazując na stany ducha, a nie tylko psychiki. Jego próba wiary polegała na wewnętrznym zmaganiu się z samym sobą, by przyjąć wolę Boga. Poza tym prorok doświadczał niesamowitego poczucia opuszczenia ze strony Boga. Czy doświadczenie Jonasza nie naprowadza nas trochę na to, co jest treścią sceny w Gestemani? I drugi tekst, na który chciałem zwrócić uwagę, to Psalm 42. Tam też mówi się o smutku, a w greckiej wersji psalmu użyte jest to samo słowo: Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Czemu jesteś zgnębiona (gr. perílypos), moja duszo, i czemu jęczysz we mnie? (Ps 42,2.6). W tym wypadku modlitwę Jezusa w Getsemani pozwalają nam zrozumieć kolejne słowa psalmu: Mówiędo Boga: Moja Skało, czemu zapominasz o mnie? Czemu chodzę smutny, gnębiony przez wroga? Kości we mnie się kruszą, gdy lżą mnie przeciwnicy, gdy cały dzień mówią do mnie: „Gdzie jest twój Bóg?” (Ps 42,10-11).
Czyli trwoga Jezusa nie jest zwykłym strachem przed śmiercią, a raczej poczuciem istnienia bez-Boga.
Tak.
Tym bardziej paradoks wydaje mi się wyjątkowo mocny. Bo przecież słowo „Abbá” jest oznaką głębokiej zażyłości i bliskości...
W języku potocznym to wyrażenie wskazuje relację małego dziecka do tatusia, a w przypadku Jezusa — na niepowtarzalność i wyjątkowość odniesienia do Boga Ojca. Nie każdy może mówić do Boga: Tatusiu. My możemy to czynić o tyle, o ile nasze synostwo zakorzenione jest w synostwie Jezusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |