Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Mamy od wieków Boże Ciało – święto obecności Jezusa pod postacią chleba i wina, brakuje nam święta, w którym zwrócimy uwagę na obecność Chrystusa w słowie Bożym – przekonuje biblista ks. Henryk Witczyk. Niedziela Biblijna ma być uzupełnieniem tego braku.
To wymagałoby wielkiej znajomości Biblii przez spowiednika czy rodziców.
– Nie, to wymagałoby tylko, aby spowiednik lub rodzic codziennie czytał fragment Pisma Świętego. Wtedy bez problemu znajdzie odpowiednie słowo, które sam odkrył. Pismo Święte jest świadectwem pewnych przeżyć, więc dobrze tłumaczyć je będzie ten, kto ma podobne doświadczenie. Ktoś, kto na własnej skórze przekonał się o prawdzie jakiegoś zdania z Biblii, jest w stanie przekonująco to słowo objaśniać innym, zwłaszcza własnym dzieciom. Szczęśliwy jest ten chrześcijanin, który przeżył takie osobiste spotkanie ze Słowem i rozsmakował się w nim. Wtedy będzie sięgał po Biblię codziennie.
Wydaje mi się, że wielu praktykujących katolików nie przeżyło tego momentu inicjacji w osobistą lekturę Biblii.
– To jest tak jak z wiarą. Wielu z nas wierzy na zasadzie przywiązania do tradycji. Ale potrzebny jest moment, w którym osobiście przekonuję się, że Bóg jest obecny w moim życiu, że odpowiada na moją modlitwę. Młody Samuel doznał takiego przebudzenia, a pouczony przez kapłana Helego, odpowiedział Bogu: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,9-10). Dzieło Biblijne próbuje od kilku lat zwrócić uwagę katechetów na to, że katecheza za słabo uczy samodzielnego czytania Pisma Świętego, czyli słuchania w nim głosu Boga. Wielką pomocą jest nowe tłumaczenie – tzw. Biblia Paulistów, zaopatrzona w obszerniejszy komentarz niż Biblia Tysiąclecia. Na marginesie mamy teksty paralelne. Kiedy do nich sięgniemy, zaczynamy lepiej rozumieć daną prawdę. Jeszcze lepsze jest wydanie Biblii Tysiąclecia, znane jako „Biblia dla każdego” (10 tomów, wyd. Jedność) – z komentarzem narracyjnym, filologicznym, historycznym, archeologicznym, teologicznym i literackim, wraz z licznymi ilustracjami.
Żydzi mają uroczystość Bar Micwy, w czasie której 13-letni chłopcy muszą odczytać po raz pierwszy w synagodze fragment Tory. Może to jest jakiś pomysł dla nas.
– Co więcej, podczas Bar Micwy młodzieńcy muszą wygłosić samodzielnie (nie przeczytać!) komentarz dla wspólnoty. Wtedy otrzymują również Torę i modlitewnik. To jest ciekawy pomysł, aby coś podobnego działo się także w naszym Kościele. Dobrym momentem byłoby bierzmowanie. W czasie przygotowań do tego sakramentu kładziemy nacisk na katechizm. To oczywiście jest też ważne, ale można by zaproponować jakiś rytuał, żeby kandydaci na dojrzałych chrześcijan spróbowali samodzielnie przygotować komentarz do fragmentu z Biblii. Musieliby się wtedy pomocować z tym tekstem i wyniki zaprezentować innym – we własnej rodzinie albo w klasie. Podczas Bar Micwy cała wspólnota słucha tego komentarza. Ten zwyczaj uczy, że Biblię czytamy dla siebie, ale i dla innych i z innymi – we wspólnocie wierzących.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |