Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Każdy wierzący ma swoje chwile Taboru, olśniewającego blaskiem bliskości Boga, ale też chwile zupełnie szare i zwyczajne. Jednego dnia prawie dotyka Boga, innego ociera się o własny lub cudzy grzech. Nie inaczej było z dziedzicem wielkich obietnic danych Abrahamowi i Izaakowi - Jakubem (Rdz 34-36)
Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego nie zadbał, by jego rodzina wcześniej poznała prawdziwego Boga? Już kilka razy mógł się przekonać o potędze Boga swoich przodków. Teraz, gdy boi się o życie swoich bliskich, postanawia znów oddać się w Jego opiekę. Nie jesteśmy skłonni chwalić wiary kogoś, kto tylko w utrapieniu szuka Boga. Ale w sumie lepiej wtedy, niż wcale. Widać Bóg przyjmuje i to, co mu małostkowy człowiek daje. Znów ponawia wobec Jakuba swoje dawne obietnice: „od Ciebie będzie pochodził naród i wiele narodów”; „w Twoim potomstwie będą królowie”; „Tobie daję kraj, który wcześniej dałem Abrahamowi i Izaakowi, ale nie będziesz się już nazywał Jakub, ale «Ten, który walczył z Bogiem», Izrael”. Choć inni wolą to imię tłumaczyć „Niech Bóg walczy”, trudno oprzeć się refleksji, że jeśli przyjąć pierwsze tłumaczenie tego imienia, na przełomie starej i nowej ery okazało się ono wyjątkowo prorocze.
Taka jest kolej rzeczy
Najpierw połączona z radością z narodzin Beniamina śmierć ukochanej Racheli. Potem odkrycie, że najstarszy z synów, Ruben, współżył z jego drugorzędną żoną, Bilhą. To nie tylko podły postępek w kontekście tego, co nazywamy dziś szóstym przykazaniem. To także – wedle dawnych zwyczajów – znak, że Ruben chce przejąć od ojca władzę nad rodziną. A potem była jeszcze śmierć ojca, Izaaka, którego przyszło Jakubowi-Izraelowi wespół z Ezawem pogrzebać. Życie każdego człowieka to radości, smutki, zdrady i jednanie się. No i pożegnania. Z tymi, którzy odchodzą do wieczności i z tymi, którzy – jak Ezaw, wybierający dla siebie kraj nieco bardziej na południe – decydują się na rozpoczęcie nowego życia gdzie indziej. Życie wybranych przez Boga bywa podobne. To nie jest ciągłe unoszenie się 20 centymetrów nad ziemią. To prócz chwil niezwykłych dni całkiem zwyczajne. Tylko Bóg pozostaje ciągle ten sam. Na co dzień jakby ukryty, gotów podać pomocną dłoń, gdy znów zajdzie taka potrzeba. Bóg ciągle wierny swoim obietnicom. „Twojemu potomstwu dam”, „twoje potomstwo będzie” – słyszeli Abraham i Izaak. Obaj widząc, jak niewieloma potomkami ich Bóg obdarzył, mogli w realność tych obietnic zwątpić. I choć dziedzicem obietnicy okazał się Jakub-Izrael, Bóg nie zapomniał. Ani o Izmaelu, ani o Ezawie, który – zgodnie z Bożą obietnicą, jak czytamy w 36. rozdziale Księgi Rodzaju, rozrósł się w całkiem spory naród. Bo Bóg zawsze jest wierny. Tylko czasem sprawia wrażenie, że gdzieś się zapodział. On się nie spieszy. Zawsze ma czas.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |