Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »W liczącym zaledwie cztery rozdziały Liście do Filipian św. Paweł aż kilkanaście razy pisze o radości.
Odczuwa ją, dzieli się nią, doznaje jej, przede wszystkim do niej zachęca, a adresatów nazywa wprost: „Radości i chwało moja”. I może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że apostoł znajduje się w więzieniu, wtrącony tam z powodu głoszenia Ewangelii. I tego faktu św. Paweł nie stara się przytłumić jakąś powierzchowną wesołkowatością, pisze bowiem Filipianom wprost o swych kajdanach i doznawanym ucisku.
Gdyby szukać tego, co sprawia w chrześcijaninie, że w każdym położeniu promienieje radością, do niej wzywa i nią się dzieli, to jest to nadzieja uczestnictwa w zbawieniu dokonanym przez Pana Jezusa. J. Huby, jeden z bardziej znanych biblistów XX w., napisał: „Cycero, Owidiusz, Seneka skazani na wygnanie potrafili się tylko skarżyć na los, tymczasem radość chrześcijańska na kształt triumfalnego przypływu morskiego zalewa wszystko – nawet cesarskie więzienia”. I to właśnie na radość wskazuje Kościół. A to przeżywanie radości w Kościele wciąż ma gdzieś w tle bliskość prześladowań.
Przecież niedawno mogliśmy przeczytać konkluzję raportu papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie: „Co siódmy chrześcijanin jest prześladowany za wiarę. W 38 krajach te prześladowania mają charakter systematyczny i skrajny”. Baczni obserwatorzy zauważają, że nie trzeba udawać się gdzieś do krajów o dominacji religijnej innej niż chrześcijańska, bo współczesna Europa Zachodnia zachowuje dużą bierność czy wręcz ślepotę na akty prześladowania chrześcijan. Co więcej, bazując na wynikach prac ekspertów Ordo Iuris, we wrześniu portal gosc.pl informował: „W Polsce dochodzi w ostatnich latach do licznych przypadków agresji i nienawiści wobec chrześcijan oraz do różnych form ich dyskryminowania”.
Pan Jezus nie obiecywał swym uczniom dróg łatwych i przyjemnych. „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” – powiedział w Wieczerniku podczas ostatniej wieczerzy.
I ta droga cierpienia przemieszanego z radością zdumiewa i rodzi we mnie pytanie, czy i nas byłoby na to stać (pisząc ten komentarz, z drżeniem pytam o to przede wszystkim siebie), i przypomina mi się świadectwo biblisty bł. prof. Franciszka Rosłańca, który w piekle Dachau napisał: „»Ojcze, niech się dzieje Twoja wola«. – Usiłuję tę modlitwę wymawiać codziennie z głębokim przekonaniem... Jestem dumny, że mogę trochę więcej dla Niego i z Nim cierpieć”.