Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Kiedy zadanie, które otrzymujesz cię przerasta.
- „Panie ciężar, który złożyłeś mi na ramiona przekracza moje siły. To za dużo dla jednego człowieka. Dlaczego tak mnie doświadczasz? Dłużej już nie dam rady, zabij mnie więc, nie chcę być świadkiem swojej własnej porażki”. Mojżesz spojrzał w niebo licząc na to, że Bóg nie tylko usłyszy, ale i wysłucha jego prośby. Co takiego musiało się wydarzyć, że przywódca Narodu Wybranego uznał swoje życie za nieszczęście i prosił Boga o śmierć?
- „Boże, zawsze kiedy wracam pamięcią do chwili mego powołania zastanawiam się: co sprawiło, że wybrałeś właśnie mnie? Cud z gorejącym krzakiem, objawienie Twojego Imienia, odkrycie Twoich planów względem Narodu Wybranego i wiele cudownych znaków byle tylko mnie przekonać. Pamiętasz co Ci wtedy mówiłem?” Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu? (Wj 3,11).
Bóg był jednak baardzooo cierpliwy wobec Mojżesza, który - można powiedzieć – nieźle się nagimnastykował, aby przekonać Stwórcę, że zaszła pomyłka. Dlaczego nasz bohater tak się buntował? Otóż, jak sami dobrze wiecie kariery raczej nie zrobi osoba, która się jąka albo ma kłopoty z zabraniem głosu. I właśnie w tym tkwił problem Mojżesza (por. Wj 4,10), no ale on swoje, a Bóg swoje.
- „Poślij każdego, tylko nie mnie”. Jednak Pan znużony uporem Swego sługi podniósł głos, a Mojżesz odpuścił i zgodził się na zadanie, jakie zostało przed nim postawione. Nieraz również my otrzymujemy zadania, z którymi nie chcemy lub nie potrafimy się zmierzyć i przed którymi bronimy się rękami, i nogami. Dla takich osób postawa Mojżesz może stanowić umocnienie, że warto porywać się na coś, co przekracza nasze możliwości, bo jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?
- „Zgodnie z Twoją wolą poszedłem do faraona, jednak moja misja zakończyła się fiaskiem, a faraon zaczął stawiać jeszcze większy opór i doświadczać moich braci” (por. Wj 5,21). No cóż Mojżesz chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Jednak ta porażka zniechęciła tylko Mojżesz, natomiast Bóg zaczął działać poprzez kolejne cuda. I oto jesteśmy świadkami niezwykłej duchowej władzy nadanej Mojżeszowi przez Pana.
- „Okazałeś swoją moc Panie, kiedy rozstąpiły się wody Morza Czerwonego, a Naród Wybrany przeszedł suchą nogą na drugi brzeg. Lud wiwatował na Twoją cześć Panie, a ja? Ja zostałem uznany, za kogoś, kogo wybrałeś aby zrealizować zbawczy zamysł wobec Swego ludu. Boże, to wszystko czego byliśmy świadkami pokazuje, że był to czas cudownych znaków i dobrodziejstw. Lecz potem rozpoczął się czas szemrania ….”. Zazwyczaj jest tak, że jeśli coś nie idzie po naszej myśli to szukamy winnego zaistniałej sytuacji i niejednokrotnie tym winnym okazuje się być Bóg. Podobnie było z Izraelitami, którzy uniknąwszy śmierci z rąk wojsk faraona musieli pokonać wiele przeszkód w drodze do Ziemi Obiecanej (por. Wj 15-40). Czas wędrówki był okresem, w którym Bóg uczył Swój lud postawy zaufania i przezwyciężania własnych słabości. Jednak niepewność tego, co przyniesie kolejny dzień okazała się trudna do przezwyciężenia (por. Wj 15-17).
- „Izraelici pomyśleli, że ich zawiodłem, że pomyliłem drogę, kiedy po dotarciu do oazy woda okazała się niezdolna do picia. Czuli się oszukani i rozczarowani. A może za dużo się po mnie spodziewali (por. Wj 17,3)? Przecież to Ty jesteś Bogiem, który czyni cuda, o których – my w obliczu katastrofalnej sytuacji - zapomnieliśmy”. Izraelici zachowują się jak rozkapryszone dziecko, które kręci nosem bo zamiast pożywnego obiadu chce dostać frytki. Bóg każdego dnia dokonywał cudu dając pokarm, który był smaczny, darmowy i łatwo dostępny, a tymczasem Izraelici wzgardziwszy manną zaczęli tęsknić za dobrodziejstwami, które mieli w Egipcie. Czy my nie czynimy podobnie? Zamiast dziękować Bogu za dary, które od Niego otrzymujemy chcemy czegoś innego, bo to, co On nam daje nie spełnia naszych wygórowanych oczekiwań. Eh, jak widać mimo upływu lat ludzie nic a nic się nie zmienili.
Kiedy przychodzi czas zwątpienia i zniechęcenia Mojżesz zwraca się do Boga. Nie próbuję usprawiedliwić się przed ludźmi, wybielić w ich oczach, ale swoje wątpliwości wylewa przed Tym, który powołał go do przewodniczenia Narodowi Wybranemu. Nasz bohater rozmawia z Bogiem szczerze, nawet jeśli wielu spraw nie rozumie jest w swej modlitwie niezwykle autentyczny: żali się, ma wątpliwości, przyznaje do słabości. Modlitwa kończy się dwukrotnie powtórzoną prośbą: „Raczej mnie zabij”. Zniechęcenie w obliczu narastających porażek rodzi chęć ucieczki od tego, co jest ich źródłem, czyli rezygnacji z powierzonej przez Boga misji. Człowiek wierzący nie targnie się na swoje życie, bo wie, że to Bóg jest dawcą wszelkiego życia, lecz będzie chciał odejść po cichu i liczy, że Stwórca mu na to pozwoli.
- „Nawet, kiedy chciałem uciec przed tym, do czego mnie powołałeś Ty, Panie nie zmieniłeś zdania. Nie szukałeś kogoś, kto jest bardziej godny by stać na czele Izraela, lecz dałeś mi pomocników – siedemdziesiąt osób spośród ludu, abym miał w nich wsparcie, bo Ty wiesz, że w jedności siła” (por. Lb 11, 16-17). Jednak rozwiązanie problemu z jakim Mojżesz zwrócił się do Boga wymagało nie tylko ludzkich sił, ale i nadnaturalnej pomocy, dlatego Bóg udzielił Swemu ludowi daru Ducha Świętego, bo przecież „nie siłą, nie mocą naszą, lecz mocą Ducha Świętego” możemy osiągnąć wszystko.
W sytuacji, w której czujesz, że przerasta Cię zadanie, które otrzymałeś nie wahaj się prosić o siłę z nieba i pomoc z wysoka: „I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone (…). Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11,9).