Cześć Maryi – chwała Bogu

Chcesz być wierny Biblii? Uczyń Maryję częścią swojej rzeczywistości.

Maj. Z kościoła dobiega pieśń „Cześć Maryi, cześć i chwała...”. To jedna z wielu podobnych, śpiewanych w tym miesiącu w katolickich kościołach i kaplicach. Czy wyznawca Chrystusa może tak zwracać się do człowieka? Jeśli tym człowiekiem jest Matka Zbawiciela, to nie tylko może, ale powinien.

Nieporozumienie

„Szanujemy Maryję, matkę Jezusa, ale nie oddajemy jej czci boskiej” – takie zdanie, wśród innych informacji o zasadach wiary ewangelickiej, można było przeczytać w gablotce przy jednym z kościołów protestanckich na Śląsku.

To jeden z najpoważniejszych punktów podziału między chrześcijanami różnych wyznań, a jednocześnie jedno z największych nieporozumień: kult Maryi. My, katolicy, nie oddajemy Maryi czci boskiej, i jest to dla nas oczywiste. Ale ta oczywistość nie jest oczywista dla osób wychowanych w tradycji protestanckiej. Zazwyczaj są one szczerze przekonane, że silny w Kościołach katolickim i prawosławnym kult maryjny jest niezgodny z Biblią i stanowi formę bałwochwalstwa.

„Katolicy zazwyczaj nie zdają sobie sprawy, jak wielkim problemem dla ewangelicznych chrześcijan jest doktryna maryjna i kult Maryi” – pisze w książce „W domu najlepiej” Scott Hahn, były amerykański pastor protestancki, który został katolikiem. Jego droga do Kościoła rzymskokatolickiego była skutkiem konsekwentnej wierności słowu Bożemu. Ten wytrawny znawca i wykładowca Pisma Świętego właśnie w Biblii znalazł uzasadnienie wszystkich elementów doktryny katolickiej. Najtrudniejszą i ostatnią przeszkodą była dla niego Maryja. Pewnego dnia, gdy już podjął trudną dla siebie i bolesną dla bliskich decyzję o zmianie wyznania, zadzwonił do niego stary znajomy ze studiów. Zaczął bezceremonialnie: „To co, Scott, wielbisz już Maryję?”.

„Nie przesadzaj, Chris. Wiesz chyba, że katolicy nie wielbią Maryi, oni ją tylko czczą”.

„Co za różnica, Scott. Tak czy owak nie ma to żadnych podstaw biblijnych”.

Scott Hahn szepnął do Maryi: „Pomóż mi” i powiedział to, co mu przyszło do głowy.

„To bardzo proste, Chris. Przypomnij sobie tylko dwie podstawowe zasady biblijne. Po pierwsze, jak ci wiadomo, Chrystus, będąc człowiekiem, idealnie wypełnił prawo Boże, łącznie z przykazaniem »Czcij ojca swego i matkę swoją«. Hebrajskie słowo »czcić« – kabodah dosłownie znaczy »oddawać chwałę«. Chrystus czcił nie tylko swego Ojca niebieskiego, ale także doskonale uczcił swoją ziemską matkę, Maryję, obdarzając Ją swoją własną, boską chwałą. Druga zasada jest jeszcze prostsza – naśladowanie Chrystusa. Naśladujemy Go, nie tylko czcząc nasze ziemskie matki, ale i oddając cześć tej, której On oddaje cześć – oddając Jej taką samą chwałę, jaką On Jej oddaje”.

Rozmówca był zaskoczony logiką tego wywodu. „Ale gdzie masz to w Biblii?” – próbował jeszcze walczyć. Scott odpowiedział natychmiast: „Chris, Łukasz 1,48 brzmi: »Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia«”.

Modlitwa Biblią

Czy błogosławisz Maryję? Cześć Jej oddawana jest mocno osadzona w Biblii. Już pierwsze słowa najpopularniejszej modlitwy maryjnej „Zdrowaś Maryjo” to przecież powtórzenie zapisanego w Ewangelii według św. Łukasza pozdrowienia, jakie wypowiedział Gabriel w chwili zwiastowania. Kto modli się „zdrowaś”, pozdrawia Maryję tak jak archanioł! „…Pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami” – mówi dalej niebieski posłaniec (Łk 1,28). To samo mówi później Elżbieta, gdy Maryja odwiedza ją w Ain Karim: „Błogosławiona jesteś między niewiastami” i dodaje: „błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1,42). To wszystko jest w modlitwie, która stanowi podstawę Różańca. Sama Biblia! W Biblii są też osadzone wszystkie tajemnice Różańca, które rozważa modlący się. Wśród nich jest tajemnica znalezienia Jezusa w świątyni. Opisuje ona na wskroś ludzką sytuację zagubienia dziecka przez rodziców, mówi o niepokoju, zaskoczeniu i o przeżywanych przez Maryję trudnościach w zrozumieniu sensu zdarzenia. Czy to zachowanie bogini? O tym mówi Biblia, to rozważamy w Różańcu, który jest przecież modlitwą na wskroś biblijną.

To nie „opieka”

Pomijanie roli Matki Bożej w historii zbawienia powoduje istotne braki w rozumieniu Bożego zamysłu co do człowieka. Już Stary Testament mówi o Maryi, i to w miejscu tak kluczowym jak tzw. protoewangelia w Księdze Rodzaju, objawiona pierwszym rodzicom po grzechu (Rdz 3,15).

– To tam pojawia się Niewiasta, której Potomstwo pokona węża, zmiażdży mu głowę. Obraz tej Niewiasty zapowiedzianej w raju jest w pewnym sensie obecny w całym Starym Testamencie, gdzie przepowiednie prorockie coraz bardziej się precyzują – mówi biblista ks. dr Zbigniew Niemirski. Jako przykład przytacza tekst z Izajasza: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (7,14). – Dowiadujemy się tu, że owa Niewiasta będzie dziewicą – zauważa. – Nieprzypadkowo też w Nowym Testamencie pojawia się takie sformułowanie. – Zarówno w Kanie Galilejskiej, jak i w sposób szczególny pod krzyżem, gdzie Jezus nie mówi „Matko”, ale „Niewiasto” – dodaje.

Po tym, jak Jezus z krzyża wskazał Maryi Jana jako syna, a Janowi Ją jako matkę, trudno upierać się, że był to niewiele znaczący gest i że stanowił tylko bieżące rozporządzenie. Testament z krzyża, jedno z ostatnich słów wypowiedzianych w agonii, nie mógł dotyczyć spraw nieistotnych, niemających przeniesienia na wszystkie wieki. Jezus chciał, żebyśmy Maryję uczynili realnie swoją Matką, i ta Jego wola została wyraźnie zapisana w Biblii.

Istotne jest też to, co Biblia mówi o reakcji Jana. – W tekście Janowym po grecku znajdujemy bardzo ciekawą rzecz. Tłumaczymy to: „uczeń wziął Ją do siebie”. Zgodnie z greckim oryginałem precyzyjniej byłoby jednak powiedzieć: „przyjął Ją do swojej własności” – zauważa ks. Niemirski. – Znaczy to, że Maryja stała się integralną częścią jego życia. To nie jest „opieka”, ale przyjęcie Jej do tego wszystkiego, co mnie stanowi. Maryja staje się światem moich wartości, wyborów, punktem odniesienia. Staje się częścią mojej rzeczywistości – wyjaśnia.

Wszystko na miejscu

Pojawiające się czasem obawy niektórych katolickich teologów o to, że kult Maryi szkodzi wierze w Jezusa, nie znajdują podstaw. Kościół od początku czci Maryję tak, jak czci Jezus – po synowsku, a ten kult przez wieki w żaden sposób nie zmniejszył wiary w Boga, nie naruszył przekonania wiernych o zbawczym dziele Chrystusa i o działaniu Ducha Świętego.

Cześć Maryi w wersjach prywatnych może oczywiście przybierać czasem formy przesadne i teologicznie błędne, ale nie są one akceptowane przez Kościół i, jak pokazuje praktyka, nie stanowią poważnego problemu.

„Wiara katolicka w odniesieniu do Maryi opiera się na wierze w Chrystusa, a to, czego naucza ona o Maryi, wyjaśnia z kolei wiarę w Chrystusa” – mówi Katechizm Kościoła Katolickiego. Wyjaśnia – choć dojście do tego może być dla niektórych trudne, bądź z powodu przeszkód emocjonalnych czy intelektualnych, bądź odmiennej formacji duchowej.

Taką właśnie sytuację miał Kazimierz Kawulok z Cieszyna. Pochodzi z rodziny mieszanej wyznaniowo, a smaku Ewangelii zakosztował wśród protestantów. Gdy zrozumiał, że Bóg wzywa go do Kościoła katolickiego, kult Maryi był dla niego podstawowym problemem. Długo się z tym zmagał. Choć intelektualnie zaakceptował doktrynę katolicką również w tym względzie, wciąż wyczuwał jakiś cierń w sercu. Całkowicie, bez śladu obaw i bez żadnych zastrzeżeń, zaakceptował kult maryjny dopiero jakieś półtora roku temu. – Dziś już nie muszę się wewnętrznie zastrzegać i zabezpieczać, że „dla mnie najpierw jest Pan Jezus”. Już nie mam najmniejszych wątpliwości, że cześć dla Maryi jest jednym z najpiękniejszych darów dla Kościoła – zapewnia. Kazimierz z żoną codziennie odmawia Różaniec. – Teraz wszystko jest na swoim miejscu. A kult maryjny tylko to wzmacnia – dodaje.

Nie wyziębiać

Nieporozumienia między wyznaniami co do kultu Maryi i dystans do Matki Bożej, jaki wykazują także niektórzy katolicy, to paradoks. Osoby te zdają się pomijać dotyczące Maryi istotne punkty w Biblii… w trosce o wierność Biblii. Nie jest to, rzecz jasna, wynik złej woli.

Być może przyczyny tego stanu trafnie uchwyciła Kimberly Hahn, żona Scotta, która podobnie jak mąż (choć później) trafiła do Kościoła katolickiego.

„Uświadomiłam sobie, że protestanci przez oddawanie czci Bogu rozumieją śpiew, modlitwę i głoszenie kazań. Skoro więc katolicy śpiewają pieśni maryjne, zwracają się do Niej w modlitwie i nauczają o Niej w kazaniach, protestanci dochodzą do wniosku, że oddaje się Jej cześć boską. Katolicy natomiast przez oddawanie czci Bogu rozumieją ofiarę Ciała i Krwi Pańskiej i nigdy nie przyszłoby im do głowy, by składać w ofierze Maryję czy też Jej składać ofiary na ołtarzu” – napisała Kimberly.

Jakiekolwiek są przyczyny tej sytuacji, unikanie uznania obecnej w Biblii nadzwyczajnej roli Maryi stanowi poważny brak i duchową szkodę dla Kościoła – Ciała Chrystusa.

– Moim zdaniem to bardzo Biblię wyziębia. Robi z niej tekst po trosze sierocy. Powiedziałbym: stajemy się dziećmi bez mamy – przekonuje ks. Zbigniew Niemirski.

Jest więc dość powodów, żeby powierzyć także tę sytuację właśnie Maryi. Jest naszą Matką, częścią rzeczywistości chrześcijan.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama