Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Zapis czatu z prof. Anną Świderkówną, który odbył się dnia 24.6.2007
[19:59] Anna_Swiderkowna: Obraz uczty jest szczególnie dobrze dobrany, gdyż może nam pomóc wniknąć w tajemnicę Boga. Dzisiaj zatraciliśmy już w znacznej mierze sens takiej uczty - wspólnego posiłku - gromadzącej wielu wokół jednego stołu. Na szczęście pozostała jeszcze wieczerza wigilijna. To taki moment, kiedy wszyscy jesteśmy razem, naprawdę razem, i kiedy jesteśmy otwarci na siebie wzajemnie. Jeśli ktoś byłby w naszym gronie smutny, lub - gorzej - obrażony, odczujemy to wszyscy. Tym bardziej wszystkim udziela się radość. Ta wieczerza, to właśnie przyjmowanie i dawanie, przyjmowanie drobnych prezentów, przyjmowanie podawanych smakołyków i przekazywanie ich sąsiadom, przyjmowanie tych, którzy obok nas siedzą i dawanie im samych siebie. Radość wszystkich jest tu radością każdego i radością samego Boga, a radość każdego z osobna i radość Boga jest radością wszystkich. A jest to jedynie niezmiernie odległy i niedoskonały obraz tego, co może oznaczać nasze uczestnictwo w życiu Boga.
[20:03] elka_: Myślę, że jednak ludzie intuicyjnie wyczuwają wielką wagę, jaką niesie wspólny posiłek dla wspólnoty ludzkiej - przecież zaleca się wspólny spokojny posiłek choć jeden raz dziennie dla jedności rodziny :) dla jej dobra
[20:04] Anna_Swiderkowna: Coraz częściej nam to umyka :-)
[20:04] Anna_Swiderkowna: A wracając - otóż właśnie Komunia Ojca i Syna w Duchu Świętym i ta radość wszystkich i radość Boga jest zbawieniem. Dojrzewajmy więc do tej Komunii powoli, pozwalając się prowadzić Duchowi Prawdy, otwierając się nieustannie na przyjmowanie i dawanie, a wtedy - jak mówi list do Rzymian - wszystko będzie nam pomagać do dobrego. Kiedy natomiast w godzinie śmierci przyjdzie nam spotkać się z Panem, będzie to najpełniejsze otwarcie na wieczne przyjmowanie i dawanie. Obyśmy usłyszeli wówczas w ust Bożych: "Wszystko co Moje, twoje jest, a co twoje Moje". Zbawienie jako poznanie Boga takim, jakim jest i będzie dla nas to jest to samo, to właśnie to wzajemne otwarcie. Bóg jest zawsze otwarty dla nas, my niekoniecznie, i właśnie chodzi o to, byśmy uczyli się od Jezusa żyć dla Boga, i cieszyli się życiem przez Boga, byśmy zostali wciągnięci w to, co jest naprawdę miłością. Chwilami może to wydawać się trudne, ale spróbujmy, a przekonamy się, że to co trudne, staje się zadziwiająco łatwe, a to co ciemne staje się jasne. Trzeba tylko jednego - otwarcia się na Boga, bo On jest zawsze otwarty dla nas i na nas. To także nauka miłości bliźniego, bo Bóg nas uczy otwierania się na drugiego człowieka, a każdy kto do nas przychodzi przynosi nam ze sobą Jego łaskę, tylko musimy ją przyjąć.
[20:12] angua: Czy dawanie siebie „aż do końca” nie jest niezdrowe i niebezpieczne?
[20:12] Anna_Swiderkowna: To trzeba spróbować :-)
[20:12] Anna_Swiderkowna: I poza tym pozostaje pytanie, komu się dawać? Jeśli dajemy się drugiemu człowiekowi, dajemy się Bogu. Jak już mówiłam, człowiek może pragnąć czegoś, co nie jest dobre, z Bogiem nie ma tego problemu. Tymczasem On przychodzi do nas przez drugiego człowieka i chce, żebyśmy byli przede wszystkim dla ludzi. To wynika bardzo wyraźnie ze słów Jezusa, a także ze słów proroków, ale Jezus jest nam bliższy... Jezus zachęca nas do oddania się całkowitego. My mówimy, że Bóg jest daleko, tymczasem On jest bardzo blisko, przychodzi do nas w każdym, kto czegoś od nas potrzebuje, nawet jeśli o nic nas nie prosi, ale my widzimy, że możemy się otworzyć na tego człowieka i na Boga w tym człowieku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |