Św. Hieronim, autor przekładu Biblii na język łaciński, powiedział, że „nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa”. Rozumienie biblijnych tekstów nie jest jednak nam dane, ale zadane.
Grzegorz Brożek/GN Organizatorzy i prowadzący studium zapowiadają ciąg dalszy Wiem, w co wierzę
Chętnych było wielu, więcej, niż spodziewali się organizatorzy. – Ponad półtora tysiąca osób zarejestrowało się jako stali słuchacze – mówi Anna Pulka z wydawnictwa „Biblos”, która administrowała korespondencją z uczestnikami studium. Przed radioodbiornikami zasiadali też tacy, którzy wcześniej nie deklarowali swego uczestnictwa, podobnie jak ze strony internetowej teksty wykładów ściągały tysiące ludzi z diecezji, Polski, a także z zagranicy. – To znaczy tyle, że dziś wśród wierzących jest jakiś głód wiedzy o Piśmie Świętym. Ludzie w jakimś zakresie znają teksty natchnione, wierzą w Słowo Boże, ale szukają też zrozumienia Biblii, chcą wiedzieć, w co wierzą – uważa ks. dr Piotr Łabuda, organizator studium.
Trzy razy siedem
Studium było też dużym przedsięwzięciem organizacyjnym. Wykłady trwały trzy semestry. – Najpierw trzeba było wybrać z ogromnej skarbnicy tematy, rzeczy podstawowe, o których powiemy – mówi ks. dr Piotr Łabuda. Prowadzenia zajęć oprócz niego podjęli się dwaj inni bibliści: ks. prof. Michał Bednarz i ks. dr Mirosław Łanoszka. Jedna audycja składała się z trzech 7-minutowych wykładów. – Formuła mocno ograniczała. Trzeba było odfiltrować rzeczy mniej ważne, drugorzędne, a zdecydować się na jedną myśl, ideę, którą warto przekazać. Czasem 7 minut musiało wystarczyć na kilka ksiąg biblijnych, zwłaszcza Starego Testamentu – mówi ks. Łanoszka. Po opracowaniu wykładu autorzy nagrywali audycje radiowe. Pliki dźwiękowe z radiowych nagrań i teksty wykładów, szersze, niż ukazywały się na antenie radiowej, ks. dr Jerzy Zoń umieszczał na internetowej stronie. – Każdego tygodnia informowaliśmy pocztą elektroniczną wszystkich o kolejnych audycjach, proponując przy tym także dodatkową lekturę. Odbierałam też setki maili z odpowiedziami na pytania, które pojawiały się na końcu audycji – dodaje Anna Pulka. I tak przez kilkanaście miesięcy.
Pogłębia wiarę
Czy tak opracowane i przygotowane studium spełniło oczekiwania słuchaczy i czytelników? – Zdecydowanie tak. To było coś, co dla mnie stanowiło wypełnienie luki. Szukałem czegoś, co pomoże mi w czytaniu Biblii, ale nie do końca miałem głowę i czas na to, by poradzić sobie z tym samemu. Studium trafiło w dziesiątkę – uważa Rafał Majczak z Brzeska. Dlatego na zajęcia zapisał się od razu, w fazie organizacji. Nie miał czasu, by słuchać wykładów przez radio, ale znakomitym rozwiązaniem okazał się internet. – Wieczorami mogłem ściągnąć ze strony teksty, przeczytać, w razie potrzeby wrócić do niej na drugi dzień. Doskonała sprawa – podkreśla. Skorzystał z propozycji studium, bo przestało mu wystarczać, że Pismo Święte tylko leży w domu na półce. – Czytanie i próba zrozumienia to jest dla mnie studiowanie mojej wiary. Wielu ludzi w czasie liturgii ma kontakt ze Słowem Bożym. Wierzymy w to, co słyszymy. Ale czy rozumiemy, co Bóg mówi do nas przez Pismo? W ogóle wydaje mi się, że poza liturgią mało jest w duszpasterstwie pracy z tekstami biblijnymi, z tym przesłaniem Boga do ludzi – uważa. Studium, jak zwraca uwagę, to rodzaj przynęty. – To jak zaproszenie ludzi do lektury. Zakończony został blok tematyczny, ale mimo że kompletny, to tylko mały wycinek wiedzy. Trzeba to kontynuować, ze świadomością, że to ludziom pomaga pogłębić swoją wiarę. Rzecz chyba warta zachodu? – pyta retorycznie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |