Kohelet jeszcze nie wierzył w życie wieczne. Dopiero przeczuwał, że ono rozwiązałoby wszystkie jego problemy. Nie wierząc, musi się jakoś pocieszyć.
Zacząłem więc ulegać zwątpieniu
z powodu wszystkich trudów,
jakie podjąłem pod słońcem.
Jest nieraz człowiek, który w swej pracy
odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością,
a udział swój musi on oddać człowiekowi,
który nie włożył w nią trudu.
To także jest marność i wielkie zło.
Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu
i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem?
Bo wszystkie dni jego są cierpieniem,
a zajęcia jego utrapieniem.
Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju.
To także jest marność.
Kohelet był królem. Ileż razy jego poddani mogli się irytować, że nic nie robi, tylko kombinuje, jak inni mają pracować, a oni muszą mu oddać swoją krwawicę? U schyłku życia chyba zaczyna to czuć, gdy mówi o człowieku odznaczającym się mądrością, wiedzą i dzielnością, muszącym oddać swój udział człowiekowi, który nie włożył w nią trudu. A może nie? Może widzi tylko swoją krzywdę? Myśl, że będzie musiał pozostawić innym to, co wypracował, spędza mu sen z powiek. Jeśli swoją nadzieję lokujemy tylko w tym życiu, kończy się ono klęską. Wszystko wtedy jest marnością.
Kohelet jeszcze nie wierzył w życie wieczne. Dopiero przeczuwał, że ono rozwiązałoby wszystkie jego problemy. Nie wierząc, musi się jakoś pocieszyć. Sensu szukać w użyciu, póki używać można. I w tym dopatrywać się Bożego błogosławieństwa. Pisze:
Nic lepszego dla człowieka,
niż żeby jadł i pił,
i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy.
Zobaczyłem też, że z ręki Bożej to pochodzi.
Bo któż może jeść, któż może używać,
a nie być od Niego zależnym?
Bo człowiekowi, który Mu jest miły,
daje On mądrość i wiedzę, i radość,
a na grzesznika wkłada trud,
by zbierał i gromadził, i potem oddał temu,
który się Bogu podoba.
To też jest marność i pogoń za wiatrem.
Kohelet nie zrozumiał, że sam mógł niejednego człowieka skrzywdzić. Widzi Boże błogosławieństwo w tym, że posiada. Tego, który się trudził, a musiał oddać mu owoc swojej pracy, uważa za grzesznika. Trochę bezkrytycznie sądzi, że Bóg jest po jego stronie, że Bóg nakłada trud pracy tylko na grzeszników. Ale jeśli nie wierzył w życie wieczne, to było jedyne sensowne rozwiązanie zagadnienia Bożej sprawiedliwości. W tym miejscu najbardziej widać, jak ograniczanie wizji życia tylko do tego świata nieuchronnie prowadzi do fałszywych odpowiedzi.
Jaki sens ma cierpienie? Dlaczego Bóg nie interweniuje, gdy widzi rażącą niesprawiedliwość? Dlaczego ogranicza ludzką wolność przykazaniami? I dziś wiele fałszywych rozwiązań bierze się z ograniczania człowieka tylko do tego świata. Najbardziej nawet błyskotliwe rozbijają się o barierę śmierci. Bo jeśli po niej niczego nie ma, wszystko jest marnością i pogonią za wiatrem.
Koh 2, 12-16
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |