Nikt rozsądny nie buduje przecież swojego życia modlitwy na fantazji. Inaczej mówiąc, nawet w kwestii lektury Pisma Świętego potrzebne jest panowanie nad swoimi dążeniami i chęciami.
1. W Piśmie Świętym należy szukać prawdy, a nie pięknego stylu. Każda księga biblijna powinna być czytana w takim duchu, w jakim ją napisano. Raczej pożytku powinniśmy szukać w Piśmie Świętym niż subtelnego dowodzenia.
2. Równie chętnie powinniśmy czytać książki pobożne a proste, jak wzniosłe i głębokie. Niech ci nie imponuje powaga pisarza, czy on należy do wielkich autorytetów, czy małych, ale niech raczej miłość czystej prawdy pociąga cię do czytania. Nie pytaj, kto to powiedział; ale zważaj na to, co mówi. Ludzie przemijają, ale Boża prawda trwa na wieki (Ps 117,2 Wlg). Bóg przemawia do nas na różne sposoby (por. Hbr 1,1), nie robiąc różnic między ludźmi (Ps 117,2 Wlg).
3. Często w czytaniu Pisma Świętego przeszkadza nam nasza ciekawość, kiedy chcemy coś zrozumieć i dyskutować o tym, kiedy należało po prostu przejść nad tym. Jeśli chcesz odnieść korzyść, czytaj pokornie, po prostu i wiernie, a nie zabiegaj o sławę znawcy. Chętnie pytaj i słuchaj w milczeniu słów ludzi świętych, ani też nie gardź przysłowiami przodków (por. Syr 6,35): bo nie bez przyczyny je powiedziano.
Ten problem był w czasach opata Jana żywy, i to tak w środowiskach monastycznych, jak i scholastycznych. Ludzie, dla których wzorcem piękna języka i stylu byli rzymscy autorzy klasyczni, przeżywali nad Pismem Świętym nadal ten sam problem, co (ileż wieków wcześniej!) św. Hieronim. Cóż z tego, że czytali je w jego łacińskim przekładzie? Bieg myśli, skojarzenia, obrazy, zabiegi stylistyczne pozostawały nadal hebrajskie i wydawały się łacinnikom obce – i zdecydowanie nie dość piękne dla wyrażenia Bożej prawdy. Opat Jan przekazuje więc swoim uczniom starą już w jego czasach zasadę, że w Piśmie Świętym trzeba szukać prawdy, a nie stylu; ani nie wzorowo przeprowadzonego sylogizmu. Przy okazji formułuje też zasadę, że każdą księgę biblijną należy czytać w takim duchu, w jakim została napisana; co mogło być dość obce tym scholastykom, którzy traktowali Biblię jako jeden duży zbiór pożytecznych cytatów, ale co zostało podjęte przez dwudziestowieczną biblistykę, zabiegającą przede wszystkim o to, żeby zrozumieć myśl i sposób wyrazu każdego z natchnionych autorów, każdej księgi, skoro przecież powstawały one w różnych epokach i środowiskach.
Przy okazji pada także ostrzeżenie przed nadmiernym poleganiem na autorytetach, a to przy lekturze komentatorów Pisma Świętego. Sława nikomu nie daje monopolu na trafność intuicji. Nie należy też w doborze lektury kierować się względem na wzniosłość rozważań czy naukowość terminologii, a już w każdym razie nie pomijać książek „prostych” dlatego, że nam się wydają zbyt proste. Może właśnie w nich ukryty jest dla nas dar kolejnego nawrócenia? I zwłaszcza nie należy szukać w Piśmie Świętym ciekawych szczegółów, żeby z nich budować fantastyczne konstrukcje myślowe; już św. Paweł miał do czynienia z takimi, dla których odtwarzanie biblijnych genealogii było ciekawsze niż prawda o zbawieniu (por. 1Tm 1,4). Dzisiaj takie fantazje mogą być usprawiedliwione w gatunku literackim zwanym powieścią biblijną – ale nikt rozsądny nie buduje przecież swojego życia modlitwy na fantazji. Inaczej mówiąc, nawet w kwestii lektury Pisma Świętego potrzebne jest panowanie nad swoimi dążeniami i chęciami.
Co jednak grozi człowiekowi, który w tej (czy innej) dziedzinie jest niewolnikiem własnych pragnień?
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Nad księgami opata Jana o naśladowaniu Chrystusa". Autorka: Małgorzata Borkowska OSB. Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC