Psalm rozjaśniony słońcem

Święty Jan Paweł II komentuje Psalm 143, będący iskrą nadziei, ogrzewającej mróz cierpienia i próby

Katecheza wygłoszona 19 lipca 2003 roku.

1. Usłyszeliśmy przed chwilą Psalm 143, ostatni z cyklu siedmiu tak zwanych "psalmów pokutnych" zawartych w Psałterzu (por. Ps 7; 32; 38; 51; 102; 130; 143). Tradycja chrześcijańska korzystała z nich, by prosić Pana o wybaczenie grzechów. Tekst, który dzisiaj pragniemy zgłębić, był szczególnie drogi świętemu Pawłowi, który wyciągnął z niego wniosek o radykalnej grzeszności wszystkich stworzeń ludzkich: "Nikt żyjący nie jest sprawiedliwy przed Tobą" (w. 2). Zdanie to stało się dla Apostoła podstawą jego nauczania o grzechu i o łasce (por. Gal 2,16; Rz 3,20).

Liturgia godzin proponuje nam tę prośbę jako wyraz pragnienia wierności i błaganie o pomoc Bożą na początku dnia. Psalm bowiem każe nam powiedzieć Bogu: "Spraw, bym rychło doznał Twojej łaski, bo w Tobie pokładam nadzieję" (Ps 143, 8).

2. Psalm otwiera intensywna i usilna prośba skierowana do Boga, wiernego obietnicy zbawienia złożonej ludowi (por. w. 1). Modlący się uznaje, że nie ma żadnych zasług, na które mógłby się powołać, prosi więc Boga pokornie, by nie występował wobec niego jako sędzia (por. w. 2).

Następnie opisuje dramatyczną sytuację, podobną do śmiertelnej zmory, w której się znajduje: nieprzyjaciel, który symbolizuje zło historii i świata, przywiódł go na skraj śmierci. Oto widzimy go leżącego w prochu ziemi, który jest wyobrażeniem grobu; oto mroki, które są negacją światła, znaku boskiego życia; oto wreszcie "dawno umarli" (por. w. 3), wśród których zdaje się widzieć siebie.

3. Samo życie Psalmisty jest rozbite: brak mu już oddechu, a serce wdaje się być kawałem lodu, niezdolnym bić dalej (por. w. 4). Powalony i zadeptany wierny ma już tylko wolne ręce, które unosi ku niebu w geście, który jest zarazem prośba o pomoc i szukaniem oparcia (por. w. 6). Myślami bowiem powraca do przeszłości, gdy Bóg czynił cuda (por. w. 5).

Ta iskra nadziei ogrzewa mróz cierpienia i próby, w jakiej modlący się czuje się zanurzony i stojący na progu porażki (por. w. 7). Napięcie pozostaje więc nadal wysokie; na horyzoncie zdaje się jednak jawić promień nadziei. I tak przechodzimy do drugiej części Psalmu (por. ww. 7-11).

4. Otwiera ją nowa, usilna prośba. Wierny czując niemal, że uchodzi z niego życie, woła do Boga: "Prędko wysłuchaj mnie, Panie, albowiem duch mój omdlewa" (w. 7). Owszem, obawia się on, że Bóg ukrył swe oblicze i oddalił się, porzucając i opuszczając swoje stworzenie.

Zniknięcie Bożego oblicza pogrąża człowieka w smutku, owszem, w samej śmierci, ponieważ Pan jest źródłem życia. Właśnie na tej swego rodzaju krańcowej granicy kwitnie ufność w Boga, który nie opuszcza. Modlący się ponawia swe prośby i popiera je deklaracjami ufności w Panu: "Bo w Tobie pokładam nadzieję... bo wznoszę do Ciebie moją duszę... do Ciebie się uciekam... Ty jesteś moim Bogiem". Prosi o ocalenie od swych nieprzyjaciół (por. ww. 8-12) i uwolnienie z utrapień (por. w. 11), powtarza jednak wciąż inną prośbę, która jest wyrazem głębokiego duchowego pragnienia: "Naucz mnie czynić Twoją wolę, bo Ty jesteś moim Bogiem" (w. 10). Musimy przyswoić sobie tę godną podziwu prośbę. Musimy zrozumieć, że nasze największym dobrem jest więź naszej woli z wolą naszego Ojca niebieskiego, albowiem tylko w ten sposób możemy otrzymać całą jego miłość, która przynosi nam zbawienie i pełnię życia. Jeśli nie towarzyszy jej silne pragnienie posłuszeństwa wobec Boga, ufność pokładana w Nim nie jest autentyczna.

Modlący się zdaje sobie z tego sprawę i wyraża więc to pragnienie. Składa więc prawdziwe wyznanie ufności w Boga zbawiciela, który ocala od niepokoju i przywraca smak życia, w imię swej "sprawiedliwości", czyli pełnej miłości i zbawiającej wierności (por. w. 11). Modlitwa, dla której punktem wyjścia była sytuacja udręki, osiągnęła nadzieję, radość i światło dzięki szczeremu przylgnięciu do Boga i Jego woli, która jest wolą miłości. Taka jest moc modlitwy, rodzącej życie i zbawienie.

5. Koncentrując wzrok na świetle poranka łaski (por. w. 8) święty Grzegorz Wielki w swym komentarzu do siedmiu psalmów pokutnych tak opisuje ów świt nadziei i radości: "To dzień rozjaśniony tym prawdziwym słońcem, które nie zna zachodu, którego chmury nie czynią pochmurnym a mgła nie osłabia... Kiedy pojawi się Chrystus, nasze życie, i zaczniemy widzieć Boga z odkrytym czołem, wówczas pierzchną wszelkie opary mroku, ulotni się wszelki dym niewiedzy, rozwiane zostaną wszelkie mgły pokusy... Będzie to dzień jasny i wspaniały, przygotowany dla wszystkich wybranych przez tego, który wyrwał nas z mocy mroku i przeniósł nas do królestwa Jego Syna umiłowanego.

Ranek tego dnia to przyszłe zmartwychwstanie... Tego ranka zabłyśnie radość sprawiedliwych, ujrzymy wielką radość, kiedy Bóg zetrze wszelką łzę z oczu świętych, kiedy jako ostatnia padnie śmierć, kiedy sprawiedliwi błyszczeć będą niczym słońce w królestwie Ojca.

Tego ranka Pan da poznać swoje miłosierdzie... mówiąc: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego" (Mt 25,34). Wtedy objawi się miłosierdzie Boże, którego w życiu obecnym umysł ludzki nie może sobie wyobrazić. Dla tych, którzy Go miłują, Pan bowiem przygotował to, czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani nie weszło do serca człowieka" (PL 79, coll. 649-650).

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama