„Judasz, rzuciwszy srebrniki, poszedł i powiesił się"
Mówi on: „O nędznej śmierci Judasza mamy dwie relacje, w których jednak zachodzą znaczne różnice. Różnice te stanowią swego rodzaju potwierdzenie zasadniczego faktu. Mateusz mówi jedynie o powieszeniu się; Łukasz zaś przekazał tradycję, według której Judasz spadając «na łeb na szyję» pękł na dwoje i wypłynęły mu przy tym wnętrzności"[2].
Ricciotti pisze dalej: „Zdaje się, że te dwie relacje dotyczą dwóch różnych momentów tego samego zdarzenia. Najpierw więc Judasz powiesił się, a następnie gałąź drzewa lub sznur, na których zawisł, pękły - może na skutek konwulsji przedśmiertnych - a wówczas samobójca spadł na dół". A więc, konkluduje sławny biblista, „Można wyobrazić sobie, że drzewo to stało nad jakimś urwiskiem, tak że upadek samobójcy mógł wywołać te skutki, o których mówi relacja Łukasza".[3] Przyznajemy to: łatwo można zrozumieć tego, kto - choć wierzący w zasadniczą prawdę Ewangelii - popada w zakłopotanie, waha się, jak gdyby spotykał się tutaj z wyjaśnieniem, które wydaje mu się zbyt łatwe, z propozycją zgodności bardziej pomysłową niż przekonującą. „Usiłowania zharmonizowania ze sobą tych dwóch tekstów pozostają mało przekonywujące", pisze, na przykład, nie jakiś „niewierzący", krytyk, lecz tak brzmi chrześcijański przypis, dołączony do ostatniej Traduzione Ecumenica della Bibbia.
Team wierzących, złożony z waldensa, baptysty i katolika (Tourn, Corsani, Cuminetti) nawet nie stara się dociekać historyczności tego wszystkiego, lecz nazywa to midraszem, to znaczy budującym opowiadaniem w tradycji rabinistycznej, bez roszczeń do zgodności z faktami; i mówi wręcz o „zdolności pisarzy chrześcijańskich do układania z cytatów Starego Testamentu «opowiadania» bogatego w pouczenia".
Nawet gdyby tak było, nie przez to wiara w istotną prawdę Ewangelii stałaby się dyskusyjna. Orędziu bowiem życie daje duch, a nie litera Ewangelii.
Ale czy rzeczywiście hipoteza Ricciotiego, jeżeli ją gruntownie zbadać, nie ma żadnego prawa obywatelstwa? Czy naprawdę zasługuje jedynie na epitety, które zostały do niej doczepione, bez żadnej możliwości apelacji: „niepoważna"„,nieprawdopodobna", „skażona anachronicznym niepokojem apologetycznym"?
Spróbujmy zastanowić się, odrzucając wszelką fantazję, ale również wszelki apriorystyczny sceptycyzm, pozostając przy tekstach oraz przy tym, co wiemy z tego, o czym one mówią. Nerwowe symptomy przedstawione przez Mateusza wraz z owym rzuceniem pieniędzy na posadzkę mówią, że Judasz był ofiarą pobudzeń paroksystycznych, gdy „oddalał się" (słowo greckie oryginału znaczy dosłownie „wyrwał się stamtąd", z wyobrażeniem gwałtowności).
Można przyjąć, że (raptus) ogarnięty porywem samobójczym (jego błąd nie polegał na tym, że zdradził - zrobił to także Piotr, wszyscy inni apostołowie i uczniowie uciekli - lecz na rozpaczy, nieumiejętności proszenia o przebaczenie: to stanowiło dla Ewangelistów jego prawdziwy grzech, prawdziwą zniewagę, jaką wyrządził Chrystusowi) szedł prosto przed siebie, aby wykonać swoje postanowienie. Musiał przeto opuścić teren Świątyni przez bramę najbliższą miejsca, w którym się z pewnością znajdował: jest to tak zwana „Brama Końska", wychodząca na wschód, w dolinę Cedronu, przez którą przechodził Jezus, gdy udawał się do Getsemani.
Wystarczyło wspiąć się kilka metrów na Górę Oliwną, aby znaleźć wiele drzew, na których można było się powiesić. Lub też, jeżeli chce się powiązać tę śmierć z „Polem Krwi", z pewnością nie była bardzo odległa od świątyni brama na południe, „Brama Skorup", która wychodziła na dolinę Gehenny, w której bardzo solidna tradycja (spotkamy się także z tym) umiejscawia Hakeldamach, „Pole Krwi".
-----------------------------
[2] Tłum. polskie, Giuseppe Ricciotti, Życie Jezusa Chrystusa, str. 653.
[3] Tłum. polskie, j.w.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |