Fragmenty Starego Testamentu w tłumaczeniu Romana Brandstaettera
Pan, widząc to, zapłonął oburzeniem
Nad zepsuciem swoich synów i córek.
I rzekł:
Zasłonię przed nimi moje oblicze
I zobaczę jaki będzie ich kres,
Albowiem są narodem przewrotnym,
Są synami, w których nie ma wiary.
Rozdrażnili mnie kultem bałwanów,
Rozjątrzyli mnie swoją marnością,
Dlatego w zamian ja ich rozdrażnię,
Gdyż roztoczę opiekę nad obcym narodem,
Nad narodem nikczemnym.
Ogień rozgorzał w moim gniewie
I będzie gorzał aż do dna otchłani,
Pochłonie ziemię i jej owoce
I wypali podnóża gór.
Spiętrzę nad nimi klęski
I wypuszczę przeciw nim wszystkie strzały.
Gdy będą wycieńczeni głodem i strawieni gorączką
I śmiercionośną zarazą, poślę przeciw nim
Zwierzęta o ostrych kłach i żmije pełzające w pyle.
Miecz dosięgnie ich dzieci poza progiem ich domów,
A w domach trwoga ogarnie młodzieńca i dziewicę,
Niemowlę i starca.
Rzekłbym, że ich wytępię
I wymażę ich pamięć spośród ludów,
Gdybym nie znał pychy ich wrogów,
Którzy chełpiąc się, będą mówili:
Nie uczynił tego ich Bóg,
Lecz uczyniła to nasza potężna ręka.
O, zaprawdę, są narodem bez rozumu,
I nie ma w nich rozsądku!
O, gdyby byli mądrzy i zrozumieli
I pomyśleli o swoim końcu!
Jakże bowiem może jeden barbarzyńca
Ścigać tysiące mężów izraelskich,
A dwóch barbarzyńców może zmusić do ucieczki
Dziesięć tysięcy synów Izraela?
Czy nie dlatego, że Obrońca ich opuścił,
A Pan ich wydał?
Nasz Bóg nie jest jak ich bogowie.
Wróg to osądzi.
Winnice Izraela
Są szczepem Sodomy i z pól Gomory,
Ich grona są zatrutymi gronami,
Gorzkimi gronami,
Ich wino jest jadem wężów,
i śmiertelną trucizną żmij.
Czyż nie przechowałem Izraela u siebie?
Czyż nie położyłem na nim pieczęci w moim skarbcu?
Moja jest pomsta i zapłata
W porę, gdy jego noga się potknie,
Albowiem bliski jest dzień jego klęski
I przeznaczenie jego się zbliża.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |