"i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini"
Łk 11,4
Zaskakuje mnie dzisiejsza postawa Jonasza. Buntuje się i oburza, że Bóg wybaczył Niniwitom, którzy pokutowali za swoje zło. Wprawdzie przymuszony, by wzywać do nawrócenia, jako prorok jednak odnosi sukces – ludzie dzięki niemu uwierzyli Bogu. Dlaczego tak reaguje, dlaczego nie cieszy się wielkim dziełem Boga, Jego łaskawością i miłosierdziem? Obawia się, że będzie uchodził za fałszywego proroka wobec swojego narodu? Zazdrości, że Bóg okazuje swoje zainteresowanie poganom? Uważa, że tylko Izraelici zasługują na miłość Boga?
Bóg w historii z krzewem rycynusowym pokazuje, że nie w gestii człowieka leży decyzja, kto zasługuje na Boże przebaczenie. Jonasz żałuje krzewu zniszczonego przez robaka, a nie żałuje ludzi niszczonych przez grzech. Bóg chce przekonać go w ten sposób, że każdy człowiek jest dla Niego ważny. Jeśli żałuje i pokutuje, jak mieszkańcy Niniwy, Bóg mu wybacza.
Czyż, podobnie jak Jonasz, nie ustalam swoich kryteriów za co, komu i co można wybaczyć, a komu nie? Może właśnie w tym tkwi problem nieumiejętności wybaczania? Uważam, że temu, na kim mi zależy, wybaczenie się należy, a wróg za to samo wykroczenie powinien być potępiony. Prorok Jonasz zrozumiał swoje niewłaściwe myślenie, bo rozmawiał o tym z Bogiem. Jak często rozmawiam z Nim o przebaczeniu i nieumiejętności wybaczenia? Czy modlę się za swoich wrogów? Czy też tłumaczę się tym, że nie można wszystkim wybaczyć?
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.