Prawda jest bolesna, bo burzy nasze fałszywe wyobrażenia. Rozbija w pył iluzje, w świetle których wcale nie jesteśmy tacy najgorsi. Inni postępują w sposób dużo gorszy niż my, więc nie jest źle.
Tymczasem miarą naszego życia nie mają być inni, ale sam Bóg – bo to na Jego obraz i podobieństwo zostaliśmy stworzeni.
Porównując się do Niego od razu dostrzeżemy własną nędzę i małość.
Mimo to nieustannie siedzi w nas pokusa „pouczania” Boga, „poprawiania” Jego planów i zamysłów.
My wiemy „lepiej”, jak powinien wyglądać świat, Bóg i drugi człowiek. To trochę tak, jakby mrówka chciała pouczać budowniczego katedry w Mediolanie. Ona „wie” lepiej, jak budować...
Dlatego stawiamy siebie w roli „proroków”, wiedzących, co Bóg chce powiedzieć drugiemu człowiekowi o jego życiu i postępowaniu, a „zabijamy” lub „tylko” ignorujemy prawdziwych proroków, posłanych przez Pana, by nam powiedzieli, jak wyglądamy w oczach Ojca.
Swoją postawą sprawiamy, że wielu ludzi nie chce podążać drogą Jezusową. Nie dość, że my nią nie idziemy, to jeszcze jesteśmy przeszkodą dla tych, co iść by nią chcieli.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.